W "Milionerach" o wielkie pieniądze grał ostatnio Maksymilian z Kościerzyny. Niestety młody zawodnik doszedł tylko do trzeciego pytania i choć wydawało się, że zna właściwą odpowiedź, to ostatecznie poprosił o zaznaczenie błędnej.
Pan Stanisław z Warszawy miał dobrą passę podczas gry u boku Huberta Urbańskiego. Spory problem napotkał dopiero przy pytaniu za ćwierć miliona złotych.
W 505. odcinku "Milionerów" swoją grę kontynuował Maciej Kapek. Ekscentryczny student i reżyser, który po raz pierwszy usiadł przed Hubertem Urbańskim dwa odcinki wcześniej. Sposób jego gry bawił widownię w studiu, ale irytował i nudził telewidzów. Czy zobaczymy go w jeszcze jednym odcinku?
Od kilku godzin internauci żyją dość ekscentrycznym występem jednego z uczestników teleturnieju "Milionerzy", którego najnowszy odcinek wyemitowano we wtorek, 23 listopada. Show, jaki starał się tam zrobić student Uniwersytetu Jagiellońskiego, podzielił widzów, wywołując prawdziwą lawinę komentarzy na fanpage'u programu. O co poszło?
W poniedziałkowych (22 listopada) "Milionerach" naprzeciw Huberta Urbańskiego usiadła przyszła lekarka z Konina. Niestety pierwsze pytanie, które usłyszała, okazało się ostatnim. Studentka zareagowała bardzo emocjonalnie.
W "Milionerach" nieraz trzeba wykazać się nie tylko dużą wiedzą, ale bystrością umysłu i umiejętnością kojarzenia faktów. Pytanie jednak potrafi zaskoczyć nawet najbardziej przygotowanego uczestnika. Tak było i tym razem.
Teleturniej "Jeden z dziesięciu" przyzwyczaił nas, że choć emitowany jest od przeszło 27 lat, to wciąż potrafi zaskoczyć. Tym razem nie chodziło o uczestnika, a prowadzącego program. Widzowie wytykają wpadkę samemu Tadeuszowi Sznukowi.
W "Milionerach" o sukcesie decyduje nie tylko wiedza, spryt i szczęście, ale także wsparcie, jakie mają gracze. Mowa oczywiście o przyjacielu, do którego można zadzwonić z kłopotliwym zagadnieniem. Ten, jak się okazuje, potrafi mocno zaskoczyć.
W "Milionerach" nie wystarczy wiedza. Często niemniej przydaje się obycie w show-biznesie i znajomość popkultury. I właśnie zagadnienie z tego obszaru sprawiło spory problem uczestnikowi, który zaczął grać o duże sumy.
"Genialny", "niezły killer", "skubany". Tak internauci zareagowali na popis Pawła Jackowskiego w ostatnim odcinku "Jeden z dziesięciu". Uczestnik z numerem 5 pochwalił się niebywałą wiedzą, ale do historii programu przejdzie jego zachowanie. Inni uczestnicy zaczęli go naśladować, a Tadeusz Sznuk ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
W "Milionerach" z 27 października o wielkie pieniądze walczyło dwoje uczestników. I oboje wyszło ze studia z tysiącem zł. Jakie pytania sprawiły im największe problemy? Na przykład, jak mówi się na składany dziecięcy wózek.
"Milionerzy" to teleturniej, który potrafi zaskoczyć, nie tylko widzów, ale i samych graczy. Niejednokrotnie pozornie proste pytanie może stanowić spory problem. Ostatni odcinek był najlepszym przykładem.
Udział w "Milionerach" to prawdziwa loteria. Wszystko zależy od tego, na jakie pytanie się trafi. Uczestniczka ostatniego odcinka przekonała się, że może sprawić sporo kłopotów.
W "Milionerach" nieraz oprócz obszernej wiedzy liczy się spostrzegawczość i umiejętność kojarzenia faktów. Tym razem potrzebna była dobra pamięć i chociażby zainteresowanie filmami przyrodniczymi. Przekonał się o tym uczestnik, który odpadł na pytaniu o kolor skóry niedźwiedzia polarnego.
"Milionerzy" to nie tylko test z wiedzy powszechnej, ale i znajomości popkultury. Twórcy pytań nieraz zaskakują uczestników pytaniem dotyczącym np. popularnych wykonawców. I chociaż bohaterem jednego z nich był Zenek Martyniuk, to bardziej zaskakujące od pytania były odpowiedzi.
W "Milionerach" nieraz trzeba wykazać się nie tylko wiedzą, ale bystrością umysłu i logicznym myśleniem. W tym teleturnieju uczestnicy na własnej skórze przekonują się, że pierwsza myśl nie zawsze bywa najlepsza.
"Milionerzy" to teleturniej, w którym o zwycięstwie decyduje nie tylko rozległa wiedza, ale też łut szczęścia. Pozornie łatwe pytanie może przekreślić szanse na wysoką wygraną. Przekonał się o tym uczestnik ostatniego odcinka.
W środowych (6.10.) "Milionerach" najszybszy w eliminacjach okazał się Maciej Toroń. Radca prawny z Krakowa bez większych problemów doszedł do pytania za 75 tys., choć niektórych udzielanych odpowiedzi wcale nie był pewien. Niestety przy ostatnim pytaniu postanowił zaryzykować i przegrał.
Sprawdzian z wiedzy ogólnej przed kamerami to nie lada wyzwanie. Niektórych zjada trema, u innych obnażana jest nieznajomość podstawowych zagadnień. Tym razem w "Postaw na milion".
Uczestnik ostatniego odcinka "Milionerów" z zapałem podszedł do rozgrywki. Jak często jednak bywa, sukces w tym programie to kwestia nie tylko wiedzy, ale szczęścia i znajomości, np. powiedzeń, o czym ów gracz błyskawicznie się przekonał.
W odcinku "Milionerów" wyemitowanym 23 września padła główna wygrana. Czwartym milionerem z programu TVN został Jacek Iwaszko, który gdy tylko usłyszał ostatnie pytanie, wiedział, że teraz nie może się wycofać.
Czasy się zmieniają, twórcy programów telewizyjnych przechodzą samych siebie, by przyciągnąć uwagę widzów, a "Jeden z dziesięciu" prawie się nie zmienia. Prosta formuła popularnego teleturnieju pozostaje niezmieniona od 27 lat. Widzowie dostrzegli jednak pewną drobną zmianę, a Tadeusz Sznuk w końcu się do niej odniósł.
W odcinku "Milionerów" wyemitowanym 14 września o wielkie pieniądze grała prawniczka z Warszawy. Zgarnęła już sporą sumkę, choć praktycznie przy każdym pytaniu Hubert słyszał od niej: "nie wiem", "nie mam zielonego pojęcia".
W odcinku "Milionerów" z 13 września o bardzo duże pieniądze grał 28-latek z Poznania. Doszedł do pytania za pół miliona zł, a wyjątkowo ciekawe, i dla wielu banalnie proste, pytanie dało mu 250 tys. zł.
W ostatnim odcinku "Milionerów", wyemitowanym 9 września, grę o milion rozpoczął nauczyciel akademicki z Poznania. Szło mu świetnie, póki nie usłyszał pytania za 125 tys. zł. Hubert Urbański przyznał, że też nie miał pojęcia, w którym sąsiadującym z Polską kraju obrączkę nosi się na palcu lewej dłoni.