milionerzy

We wtorek wyemitowano 738. odcinek "Milionerów". Uczestnik Piotr Hałakuc szybko pozbył się kół ratunkowych, ale największe zaskoczenie przyszło, gdy usłyszał pytanie za 20 tys. zł. Dotyczyło ono znaków zodiaku.

W ostatnim odcinku "Milionerów" obserwowaliśmy zmagania dwóch uczestników. Tomasz Witkiewicz kontynuował grę z poprzedniego odcinka i wywalczył sporą sumę. Z kolei Sylwia Bies napotkała trudności już na piątym pytaniu. Nie była w stanie zaufać publiczności.

"Milionerzy" to program, w którym tylko nieliczni mogą liczyć na nagrodę główną. Jednym z tych, którym daleko było do tego sukcesu, był Waldemar Jabłoński. Uczestnik, który podał poprawną odpowiedź, zmuszony był pożegnać się z programem. Postanowił dochodzić sprawiedliwości w sądzie.

W 733. i 734. odcinku "Milionerów" Mateusz Kobos udzielił ośmiu poprawnych odpowiedzi i zmierzał ku głównej wygranej, choć wcale nie szło mu "jak po maśle". Pierwsze koło ratunkowe wykorzystał już przy pytaniu za dwa tys. zł. Grając o 125 tys., zaufał swojej intuicji. Ta "polonistyczna" jednak go zawiodła.

W kolejnym odcinku "Milionerów" (premiera 24.04) na drodze do miliona stanął Marcin Kuczyński. Absolwent studiów politologicznych jako swoje zainteresowanie wskazał historię, niestety pytanie dotyczące czasów średniowiecza pogrążyło go tuż przed progiem gwarantowanym.

We wtorek 23 kwietnia w "Milionerach" wystąpił Krzysztof Marczak z Dąbrowy Górniczej. Dzięki kołom ratunkowym doszedł do przedostatniego pytania i choć intuicja dobrze mu podpowiadała, to wolał nie ryzykować utraty 210 tys. zł.

Ryzyko nie zawsze się opłaca. Na własnej skórze przekonał się o tym Rafał Biliński z Wrocławia, który zasiadł naprzeciwko Huberta Urbańskiego w 729. odcinku "Milionerów". Gdyby uczestnik zdecydował się użyć ostatniego koła ratunkowego, być może dziś miałby w kieszeni 40 tys. zł. Co się zatem stało?

Wioleta Adamiec z Warszawy była kolejną uczestniczką, która stanęła przed szansą na wygranie miliona złotych w teleturnieju TVN. I choć miała problem już z drugim pytaniem, to później w pięknym stylu dotarła do poziomu 250 tys. zł. Jakie pytanie ją pokonało?

We wtorek 16 kwietnia TVN pokazał odcinek "Milionerów", w którym grał Sławomir Świątecki. Historyk z Katowic szedł jak burza i tylko przy 250 tys. zł miał zagwozdkę, która wymagała użycia koła ratunkowego. Pytanie dotyczyło popularnego ciastka.

O tym, że czasem nie warto ryzykować, na własnej skórze przekonała się uczestniczka 725. odcinka "Milionerów". Małgorzata Golonka, nie mając już żadnych kół ratunkowych w zanadrzu, postawiła 39 tys. zł na odpowiedź, której nie była pewna. W rezultacie musiała pożegnać wszystkie zarobione do tej pory pieniądze i odejść z gry z gwarantowanym 1 tys. zł. Jak zatem brzmiało pytanie, które przekreśliło szansę uczestniczki na główną wygraną?

W czwartek 11 kwietnia widzowie "Milionerów" śledzili dalszą grę Filipa Kuśmierczyka. Młody naukowiec miał dwie chwile zwątpienia przy pytaniach za 20 i 40 tys. zł, ale później szedł jak burza. Aż do pytania za pół miliona zł, które na jego nieszczęście dotyczyło geografii.

W ostatnim odcinku "Milionerów" szczęścia próbowała pani Roksana Herman z Bielska-Białej. Filolożka świetnie sobie radziła, ale do czasu. Pytanie o Kaszubów i górali ją pokonało. Wykorzystała na nie ostatnie koło ratunkowe. Narzeczony, do którego zadzwoniła, niestety też nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

"Pytanie na poziomie liceum" - pisali widzowie "Milionerów", rozczarowani decyzją pana Roberta, który wycofał się z gry tuż przed gwarantowanym progiem 40 tys. zł. Jeszcze większe zdziwienie budził fakt, że uczestnik miał w zapasie jeszcze jedno koło ratunkowe, a po drugiej stronie telefonu do przyjaciela wybitnego polskiego naukowca. Co więc poszło nie tak?

W czwartkowym (4.04) odcinku "Milionerów" mogliśmy śledzić zmagania Patryka ze Świecia, który doszedł do pytania za 125 tys. zł. Wcześniej miał jednak kilka poważnych trudności i bez kół ratunkowych mógłby odpaść już na pierwszym pytaniu.

W kilkunastoletniej tradycji "Milionerów" TVN padło już siedem wygranych. Precedensem jest, że dwie z nich przypadły na jedną edycję. W marcu tego roku bank rozbił Mateusz Żaboklicki, a trzy tygodnie później Tomasz Boruch. Okazuje się, że to nie koniec. Jeszcze tej wiosny pojawi się kolejny, ósmy już szczęśliwiec.

Przeszedł jak burza kolejne etapy i stał się kolejnym w krótkim czasie zwycięzcą teleturnieju "Milionerzy". Tomasz Boruch pochodzi z Tarnowa, mieszka w Warszawie, na co dzień pracuje jako lekarz weterynarii. Wirtualnej Polsce udało się go namówić na kilka gorących refleksji po zwycięstwie.

W środę 3 kwietnia w programie "Milionerzy" po raz siódmy padła główna wygrana. To już drugi raz w tym sezonie. Zwycięzcą okazał się Tomasz Boruch. Kim jest młody milioner? Czym zajmuje się zawodowo?

W środę 3 kwietnia widzowie "Milionerów" zobaczyli, jak Tomasz Boruch z Warszawy zagrał o główną nagrodę. Uczestnik dosłownie w chwilę podjął decyzję o zaznaczeniu odpowiedzi w ostatnim pytaniu. Ta okazała się trafiona i został kolejnym milionerem w historii teleturnieju TVN.

We wtorek 2 kwietnia widzowie "Milionerów" mogli śledzić grę Tomasza Borucha z Warszawy. Weterynarz w pięknym stylu doszedł do ostatniego pytania, po drodze wykorzystując tylko dwa koła ratunkowe. Czy zostanie siódmym polskim "Milionerem"?

Damian Michałowski z "Dzień Dobry TVN" i komentator sportowy Sebastian Szczęsny oraz Malwina Wędzikowska z "The Traitors" i Jan Pirowski z "Mam Talent!" wzięli udział w świątecznym wydaniu "Milionerów". Wygrana gwiazd trafiła do podopiecznych Fundacji TVN i choć gracze zarobili w sumie 115 tys. zł, to zdaniem internautów nie popisali się wiedzą.