"Nerwy puściły". Tomasz Boruch w ogóle nie przygotowywał się do "Milionerów"
Przeszedł jak burza kolejne etapy i stał się kolejnym w krótkim czasie zwycięzcą teleturnieju "Milionerzy". Tomasz Boruch pochodzi z Tarnowa, mieszka w Warszawie, na co dzień pracuje jako lekarz weterynarii. Wirtualnej Polsce udało się go namówić na kilka gorących refleksji po zwycięstwie.
04.04.2024 | aktual.: 04.04.2024 13:44
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Jakie emocje towarzyszyły momentowi, w którym wygrałeś milion złotych?
Tomasz Boruch, weterynarz, zwycięzca teleturnieju "Milionerzy": Jak było widać na nagraniu, wzruszyłem się bardzo mocno. Że tak powiem: "wylało się" ze mnie. Myślę, że powód był taki, że przez długi czas nagrań byłem bardzo spięty w środku, a więc to był moment, kiedy te nerwy puściły. Ale wtedy nie dotarło jeszcze do mnie, że wygrałem. Naprawdę miałem poczucie, że to tylko sen. To przeświadczenie towarzyszyło mi zresztą dość długo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale już uwierzyłeś?
Tak, teraz już tak. Nie ukrywam: to było moje marzenie od bardzo dawna. Oglądałem ten teleturniej już w czasach starszych edycji, czyli około 2009 czy 2010 r. Wtedy oczywiście jeszcze nie myślałem, żeby w nim wystąpić. Ale od czasu wznowienia emisji, czyli od 2017 r., zacząłem coraz intensywniej nad tym pracować. Zgłaszałem się kilkakrotnie do eliminacji, ale bez skutku. Ktoś z redakcji oddzwonił do mnie dopiero za piątym razem. No i pół roku temu po raz pierwszy usiadłem w studiu na nagraniu.
I jak poszło?
Słabo. Nie udało mi się przejść pierwszego etapu, inne osoby były ode mnie szybsze. Kiedy dostałem drugie zaproszenie, byłem przekonany, że historia się powtórzy. Ale tym razem padło dość trudne pytanie, na które jako jeden z nielicznych osób w studiu znałem odpowiedź, więc się udało.
Przygotowywałeś się jakoś specjalnie?
To będzie może zaskoczenie, ale... w ogóle się nie przygotowywałem. Pojechałem zupełnie na spontanie.
Ale musiałeś mieć jakąś strategię?
To prawda, zdarzało się, że stosowałem dedukcję. Szukałem jakiegoś systemu. W pierwszych rundach pytania układane są w bardzo charakterystyczny sposób: część odpowiedzi jest, mówiąc wprost, dość absurdalna. Wystarczy mieć więc choć trochę wiedzy ogólnej i myśleć logicznie, żeby niektóre propozycje z miejsca odrzucić. Zostaje się wtedy zwykle z dwiema i można albo strzelać, albo - jak to zrobiłem w przypadku jednego z pytań - skorzystać z podpowiedzi. To nie zawsze pomaga, ale w moim przypadku się sprawdziło.
A wiesz już na co chcesz przeznaczyć wygrany milion?
Mój pierwszy pomysł był taki, żeby spłacić kredyt. Ale znajomi, którzy lepiej się znają na tych sprawach, podsunęli mi pomysł, żeby kupić drugie mieszkanie i je wynajmować - w ten sposób spłacę kredyt tak czy owak, a dodatkowo będę miał mieszkanie. Za część pieniędzy na pewno kupię sobie jakiś dobry rower - mieszkam w dzielnicy, gdzie jest dużo terenów zielonych i zawsze myślałem o tym, żeby tamtędy pojeździć na dwóch kółkach. No i jeszcze jedna, bardzo ważna dla mnie, sprawa. Jestem lekarzem weterynarii i los zwierząt mam zawsze na uwadze. Dlatego część tej kwoty przeznaczę na schronisko albo jakąś organizację pomagającą chorym zwierzętom.
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: