wpadka

Telewizja Republika zalicza wpadkę za wpadką. Jedna z nich przydarzyła się w środę 10 kwietnia w programie "Jedziemy", który prowadzi Michał Rachoń. W pewnym momencie przez trzy minuty nie dało się usłyszeć, co kto mówi, bowiem nakładały się ze sobą dwie różne ścieżki dźwiękowe.

"Pytanie na Śniadanie" coraz częściej przyzwyczaja widzów do rozmaitych wpadek. Ostatnio miała miejsce jedna z tych bardziej spektakularnych. Prowadzący Tomasz Tylicki w pewnym momencie wskoczył na stół i… runął. Obojętnie wobec "wtopy" nie przeszli widzowie, którzy wyrazili swoje zażenowanie w sieci.

W środę, podczas porannego wydania w TVP Info, widzowie przecierali oczy ze zdumienia. Nagle bohater drugiego planu, prezenter Bartosz Cebeńko, zaczął dziwnie poruszać się przed kamerą. Szybko wytłumaczył swoje zachowanie.

W środę, 21 lutego, w programie TVN 24 "Wstajesz i wiesz" zaistniała bardzo kłopotliwa sytuacja. Prowadzący, Robert Kantereit, popełnił lapsus, który próbował naprawić. Ale sposób, w jaki to zrobił, pogrążył go w odczuciu części widzów jeszcze bardziej.

W dobie internetu praca w TV stała się jeszcze bardziej stresująca. Każda wpadka czy usterka błyskawicznie staje się pośmiewiskiem w mediach społecznościowych. Znów przekonał się o tym TVN24.

Zamieszanie wokół mediów w Polsce trwa i nie zapowiada się, żeby miało się szybko skończyć. Jednym z największych zwycięzców tej sytuacji jest TV Republika. Ale stacja ma swoje problemy.

Po bulwersujących wypowiedziach Jana Pietrzaka i Marka Króla Ikea oraz mBank postanowiły wstrzymać emisję reklam w Telewizji Republika. Stacja nakłania do bojkotu obu marek. Szumne deklaracje tracą jednak na powadze, gdy zwrócimy uwagę, na jakich fotelach siedzą publicyści prywatnej telewizji Tomasza Sakiewicza.

Po 15 dniach przerwy na antenie TVP1 znów pojawił się lubiany przez widzów "Teleexpress". Poprowadził go Maciej Orłoś, który wrócił do TVP po niemal ośmiu latach. Wypadł naprawdę dobrze, ale i tak w pierwszym odcinku nowego "Teleexpressu" doszło do drobnych wpadek.

Nawet w święta Bożego Narodzenia widzowie nie mogą obyć się bez najnowszych informacji z Polski i świata. W TVN24 w ten uroczysty dzień w poniedziałek 25 grudnia gospodarzem serwisów był Krzysztof Górlicki. Na antenie zapanowało iście świąteczne rozluźnienie i nie obyło się bez wpadek.

Gorąca noc na Woronicza z wtorku na środę. Politycy PiS tłumnie przybyli do gmachu TVP, aby wspólnie z pracownikami telewizji bronić, jak twierdzą, mediów publicznych. Relację z tego, co dzieje się w budynku, zdawała telewizja Polsat. Jednak doszło do pomyłki w czasie nadawania na żywo.

Hitem mijającego tygodnia okazał się schylający się na konferencji prasowej Donald Tusk. Przyszły premier podał mikroport, który wypadł dziennikarce "Gazety Wyborczej". W programie "Tak jest" Justyna Dobrosz-Oracz odniosła się do zabawnej sytuacji.

Prezenterka BBC zaliczyła wpadkę roku. Maryam Moshiri nie wiedziała, że jest już na wizji i pokazała do kamery gest powszechnie uznawany za obraźliwy. Kiedy się zorientowała, było już za późno.

Sobotni finał "Top Model" wzbudził sporo emocji, choć niektóre z nich dotyczą wpadki, którą zaliczyli realizatorzy telewizyjnego show. Widzowie zobaczyli bowiem prompter, z którego czytali prowadzący i przypuszczają teraz, że wszystkie wtrącenia w języku angielskim i akcent Joanny Krupy to "zwykła ściema".

Pracownicy TVP nie mają ostatnimi czasy łatwego życia. Od kilku tygodni mówi się, że ich stację czeka rewolucja. Na pewno nie pomagają im też wypowiedzi polityków i kpiny internautów. Najnowsza dotyczy kolejnej kompromitującej wpadki w programie TVP Info.

Spełnił się koszmar każdego randkowicza, który nie traci czasu i spotyka się z wieloma dziewczynami jednocześnie. Waldek z "Rolnik szuka żony" aż dwukrotnie pomylił imię kobiety, którą zaprosił na romantyczny spacer we dwoje.

Wpadki na wizji to chleb powszedni nawet najlepszych dziennikarzy. Boleśnie przekonała się o tym Joanna Kryńska w niedzielnym wydaniu "Dzień Dobry TVN". Zza kadru wyłoniła się nagle ręka. Jej mina mówiła wszystko.

Robert Koszucki dołączył do grona prowadzących "Pytania na śniadanie" zaledwie tydzień temu, a już zaliczył pierwszą wpadkę. Musiał szybko ratować sytuację, bo przecież śniadaniówka TVP jest emitowana na żywo. Co się stało?

W czwartek TVP zorganizowała event związany z jesienną ramówką. Wychodzi na to, że stacja nie do końca wiedziała, kto zjawił się na jej wydarzeniu. Dowodem na to jest fakt, że przez godzinę jedna z celebrytek była źle oznaczona na Instagramie.

Krzysztof Rydzelewski zasłynął ostatnio jako "przypadkowy przechodzień" z "Wiadomości" TVP. Ale najwidoczniej ani nie oczekiwał, ani nie spodziewał się takiego rozgłosu. Wprawdzie przyznał, że jest aktorem i przyjął zlecenie, ale teraz twierdzi, że tak nie było i nie jest aktorem do wynajęcia.

Anna Popek przed laty prowadziła "Pytanie na śniadanie". Zaliczyła wtedy potężną wpadkę, pytając Rahima z Kalibra 44, czy rozmawiał z Magikiem, dlaczego popełnił samobójstwo.