"Rolnik szuka żony": Waldek pomylił imiona kandydatek. "W telewizji tego nie puszczą"

Spełnił się koszmar każdego randkowicza, który nie traci czasu i spotyka się z wieloma dziewczynami jednocześnie. Waldek z "Rolnik szuka żony" aż dwukrotnie pomylił imię kobiety, którą zaprosił na romantyczny spacer we dwoje.

Waldek z "Rolnik szuka żony" dwukrotnie zaliczył wpadkę
Waldek z "Rolnik szuka żony" dwukrotnie zaliczył wpadkę
Źródło zdjęć: © Kadr z programu

Finał jubileuszowej 10. edycji "Rolnik szuka żony" zbliża się wielkimi krokami. W ostatnim odcinku uczestnicy dokonywali pierwszych wyborów i decydowali, z którymi kandydatkami/kandydatami chcieliby dalej randkować. To oznacza, że niektóre z pań i panów musieli spakować walizki i opuścić gospodarstwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Najbardziej dramatyczna sytuacja miała miejsce u Waldemara. Do zaplanowanej randki z Anią właściwie nie doszło, bo cała kluczowa rozmowa między bohaterami przebiegła jeszcze w samochodzie na parkingu. Kobieta naciskała na rolnika, który miał się przed nią przyznać, że dokonał już wyboru i ostatecznie wybierze najmłodszą i najatrakcyjniejszą Ewę. Choć Waldek nie powiedział tego wprost, Anna uznała, że nie ma dla niej miejsca w programie i ze łzami w oczach kazała się odwieźć z powrotem na gospodarstwo.

Choć druga randka, na którą wybrał się rolnik, była znacznie spokojniejsza, nie obyło się bez wpadek. Podczas romantycznego spaceru z Dorotą Waldek ewidentnie bujał w obłokach. Nie w głowie była mu jego urocza towarzyszka. Jego myśli nieustannie zaprzątał mu ktoś zupełnie inny. Skąd to wiemy? Otóż rolnik aż dwukrotnie pomylił imię dziewczyny, z którą spacerował, nazywając ją imieniem... Ewa.

- Przepraszam, znowu! Dwie fajne dziewczyny... - zaczął tłumaczyć się Waldek, łapiąc się za serce.

- Nie szkodzi. W telewizji tego nie puszczą, a jeśli by puścili, to dopiero by było - próbowała wybrnąć z tego Dorota. Cóż, puścili.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)