"Magia nagości": Przed kamerami bez ubrania czuła się jak ryba w wodzie. Ale twierdzi, że to program dla kogoś zupełnie innego. Tłumaczy, dlaczego
Nagość i seks nie stanowią dla niej tematu tabu. Nic dziwnego, że gdy dostała propozycję wzięcia udziału w "Magii nagości", nie wahała się. W końcu lubi ryzyko - od dawna gra na giełdzie. Z profesjonalną dominą rozmawiamy o jej telewizyjnej przygodzie.
17.06.2022 | aktual.: 18.06.2022 20:42
Występ Sandry w ostatnim sezonie "Magii nagości" wywołał niemałe poruszenie. Atrakcyjna kobieta odważnie mówiła o swoich preferencjach i doświadczeniach, czym z miejsca podbiła serca widzów. W programie, który ma na celu przekraczanie granic i łamanie stereotypów, świetnie się odnalazła. Właśnie trwa casting do kolejnej edycji. Sandra w rozmowie z WP mówi o tym, dla kogo to show jest stworzone. Uchyla także rąbka tajemnicy zawodu dominy.
Basia Żelazko, dziennikarka WP: Jesteś stale zapracowana, podróżujesz, bardzo trudno nam było umówić się na tę rozmowę. Czym zajmujesz się na co dzień?
Sandra: Mam własną działalność, zajmuję się prowadzeniem kontraktów budowlanych dla rynku niemieckiego.
Wiem, że poza tym grasz na giełdzie.
Wolę ulokować pieniądze na giełdzie, niż trzymać je na koncie. Był rok, w którym żyłam tylko z giełdy i to na wysokim poziomie. Choć bardzo dużo pieniędzy na giełdzie też "utopiłam". Nie kilkanaście tysięcy, ale dziesiątki tysięcy złotych. Ostatecznie i tak wyszłam na plus, ale tylko dzięki temu, że poświęciłam na to dużo pracy i czasu.
Więc masz własny biznes, działasz na giełdzie i jeszcze do tego wszystkiego jesteś dominą.
Tak, to zdecydowanie jedno z moich wielu hobby. Wszystko, co robię, ładuje mnie bardzo pozytywnie i tylko na takich rzeczach chcę się skupiać. Dzięki temu mam dobrą passę i wenę, by pisać książkę.
O czym ?
To moja autobiografia, w której opisuję najbardziej kontrowersyjne oraz szalone sytuacje ze swojego życia. Książka będzie przepełniona erotyką i najciekawszymi doświadczeniami, jakie mnie spotkały w życiu. Nie zabraknie w niej najskrytszych emocji i przeżyć. Duża część z niej dotyczy BDSM, bo stało się to częścią mojego życia.
Opiszesz w niej udział w "Magii nagości"?
Tak!
Opowiedz mi zatem, jak tam trafiłaś.
Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam, że istnieje polska edycja. Dostałam propozycję udziału w programie przez portal poświęcony modelingowi, na którym mam portfolio.
Jesteś atrakcyjna i odważna, więc to program idealny dla ciebie. Jak czułaś się na planie?
Bardzo dobrze i swobodnie. Bycie przed kamerą nie jest dla mnie niczym nowym. Nawet uważam, że zamysł tego programu nie do końca jest dla takich osób jak ja.
Co masz na myśli?
Nie należę do osób zakompleksionych na punkcie swojego ciała. Natomiast do tego programu zdecydowanie powinny zgłaszać się osoby, które te kompleksy mają. Uważam, że to jest wspaniała szansa na przełamanie swoich granic i sam moment rozebrania się przed kamerą może odegrać kluczową rolę w przełamaniu się dla osób, które swojego ciała się wstydzą. Po wzięciu udziału w programie przełamią wstyd i strach przed pokazaniem nagiego ciała publicznie.
Uważasz, że w Polsce mamy z tym problem?
Tutaj nagość jest tematem tabu. Gdy wróciłam do Polski po 10 latach i zobaczyłam, jak ludzie do tego podchodzą… Zgroza! Ciemnogród totalny. Uważam, że krzywdzimy nasze społeczeństwo takim podejściem do ciała i seksualności. "Magia nagości" może być wspaniałą szansą na jego zmianę.
Jak podobali ci się panowie w kabinach, spośród których wybierałaś?
Podczas castingu opisałam typ faceta, który mi się podobał. Powiem tylko tyle: każdy z tych mężczyzn był bardzo daleki od tego typu.
Jak wspominasz randkę z wybranym przez siebie mężczyzną?
Rozmawialiśmy, wymieniliśmy się doświadczeniami. Wiedziałam, że między nami nie ma żadnej chemii. Absolutnie nie liczyłam na nic więcej.
Pod koniec spotkania doszło do nieporozumienia.
W trakcie kolacji każde z nas musiało nagrać tzw. setkę przed kamerą. Gdy skończyłam swoją, zabrałam talerz i poszłam na koniec restauracji, by tam spokojnie zjeść. Gdy on skończył nagranie, nie widząc mnie przy stole, uciekł tak szybko, że nawet nie zdążyłam go zobaczyć (śmiech).
Wróćmy do najbardziej kontrowersyjnego z twoich hobby. Jak to się stało, że zostałaś dominą?
Gdy wyjechałam do Niemiec, uczyłam się języka, a po szkole miałam dużo wolnego czasu. Umieściłam ogłoszenie, że szukam jakiegoś zajęcia. Odezwał się do mnie mężczyzna, który napisał mi o swojej miłości do sado-maso. Gdy przeczytałam, o co mu chodzi, aż złapałam się za głowę! Odpisałam mu, że nie jestem zainteresowana praktykami cielesnymi. Jednak wytłumaczył mi, że to nie ma nic wspólnego z seksem i zaproponował daninę.
Pod jaką nazwą zarejestrowany jest ten zawód?
Domina. Przypisuje się go do grupy zawodów "sex worker". Mimo, że profesjonalna dominacja polega na tym, że domina nie wchodzi w żadną cielesną interakcję z klientem, tzw. uległym.
Jak to?
W BDSM istnieje specjalna hierarchia. Uległy jest o wiele niżej niż domina, każda propozycja kontaktu cielesnego, czy seksu byłaby dla niej upokorzeniem. Gdyby doszło do jakiejś interakcji fizycznej, typu stosunek płciowy, czy zwykła gra wstępna, dla uległego byłoby to zatarcie tej granicy, w której domina już nie jest dla niego dominą.
Jak wygląda praca w tym zawodzie w Polsce?
Rynek jest bardzo rozwinięty. Jest dużo ludzi "w klimacie", ale chętnie wprowadzam też osoby początkujące w świat BDSM.
Kto do ciebie przychodzi?
Trafiają do mnie osoby, dla których seks zrobił się "za słaby", szukają mocniejszych wrażeń. Są też tacy, którzy na co dzień mają za dużo presji na swoich barkach i potrzebują odreagować. Chcą psychicznej równowagi, bo przecież BDSM to nic innego jak czysta psychologia. Trafiam też na masochistów, osoby z zaburzeniem progu bólowego.
Jak bycie dominą wpływało na związki, w których byłaś?
Żaden z moich facetów nie miał nic przeciwko. Wiedzieli, kim jestem, znali moje preferencje. Wiedzieli w 100 proc. na czym to polega, nie miałam zatem żadnych scen zazdrości. Co więcej: chcieli, bym wprowadziła ich w ten klimat, nawet zawozili na sesje. Byli bardzo wyrozumiali.
Jaki to ma wpływ na twoje życie seksualne?
Przez pierwsze parę lat nie miało żadnego. Jednak to się zmienia z czasem. Uczestniczę w coraz to nowszych praktykach, więc podnoszę sobie poprzeczkę. Gdy na co dzień robisz rzeczy ekstremalne i jest to dla ciebie normalnością, to w miarę jedzenia, rośnie apetyt. Zaczęłam więc wprowadzać do mojego życia seksualnego elementy BDSM. To mnie rozwinęło do tego stopnia, że dziś nie ma rzeczy, której nie zrobiłabym dla swojego partnera. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku (śmiech).
Kręci cię jeszcze "normalny" seks?
Wciąż tak, lecz do tego trzeba odpowiedniego partnera. Aczkolwiek przez ostatnich parę miesięcy, gdy zaczęłam wprowadzać różne praktyki związane z BDSM do łóżka, doszłam do wniosku, że zwykły seks to jedna wielka monotonia. Oczywiście trzeba się dobrać temperamentem, ale uważam, że cudów w seksie nigdy za wiele.
Jak na twój udział w "Magii nagości" zareagowali bliscy?
Moi przyjaciele powiedzieli, że mój występ wyszedł bardzo kulturalnie. Każdy wie, że potrafię mieć cięty język. Ale w programie nie chciałam nikomu sprawić przykrości, więc bardzo uważnie dobierałam słowa.
A rodzina?
Moja mama mnie ogromnie wspiera, jeśli chodzi o dominację i wszystko, co z tym związane. Przy pisaniu książki bardzo mi kibicuje. Ale jeżeli chodzi o program, to zdecydowanie nie zrozumiała jego zamysłu. Miałyśmy miały spór o postrzeganie tego show z perspektywy widza. Skomentowała, że jest to niesmaczne i nie powinno być w telewizji. Poświęciłam dużo energii, by jej wytłumaczyć, na czym polega zamysł tego programu. Mówiłam o tym, że przekrój wiekowy uczestników to 18 a ponad 70 lat.
Wzięłabyś udział w "Magii nagości" jeszcze raz?
Tak, ale pod warunkiem, że to ja ponownie byłabym osobą wybierającą.