"Magia nagości". Odrzuciła przystojniaka. Wszystko przez jeden szczegół
Drugi sezon kontrowersyjnego show powraca. W "Magii nagości" ponownie panie i panowie wybrali kandydatów na randkę na podstawie wyglądu ich nagich ciał. Wybór bohaterki pierwszego odcinka może zaskakiwać.
Pierwszą bohaterką nowego sezonu "Magii nagości" była 26-letnia Patrycja, pasjonatka burleski i sportowych samochodów. Choć kobieta jest bardzo atrakcyjna, żaliła się prowadzącej Beacie Oldze Kowalskiej, że czuje się samotna, a mężczyźni się jej boją. Do programu zgłosiła się, by znaleźć szalonego i niegrzecznego pana, który dorówna jej temperamentowi.
Pięciu śmiałków stanęło w kabinach, aby zaprezentować jej swoje wdzięki. Na pierwszy rzut oka każdy z nich wydawał się być atrakcyjny.
- Czuję się jak dziewczynka w fabryce cukierków - powiedziała Patrycja na widok przyrodzeń wybranków.
Sympatii 26-latki nie zdobył 29-letni Łukasz, który wydał się jej za szczupły. - Czułabym się przy nim grubo - wyznała.
Uczestniczka show nie mogła doczekać się widoku torsów panów. To właśnie ta część ciała u mężczyzn robi na niej największe wrażenie. Podniesienie przesłony pozwoliło kilku kandydatom odsłonić ich tatuaże, które dla Patrycji również są bardzo atrakcyjne. Po kształcie malunków na ciele stwierdziła, że muszą to być pewni siebie mężczyźni.
Niestety, najbardziej wytatuowany pan stracił sympatię dziewczyny, gdy okazało się, że ma wąsa. - Kojarzy mi się z Jackiem Soplicą - oceniła. Ten jeden szczegół przeważył i mężczyzna musiał pożegnać się z programem.
Do finału dotrwało dwóch mężczyzn. Widok nagiej Patrycji oczywiście zachwycił 31-letniego Emila i 25-letniego Adriana. Bohaterka programu wybrała tego drugiego za sprawą jego przeszywającego wzroku. Na pierwszej randce była bardzo otwarta i zaskoczyła wyznaniem.
- Cztery lata temu uciekłam sprzed ołtarza, więc miałam różne przygody - zaśmiała się.
Niestety randka zweryfikowała ich znajomość. W trakcie rozmowy okazało się, że Adrian i Patrycja mają różne charaktery. Dodatkowo dzieliła ich spora odległość. Nie doszło więc do kolejnego spotkania we dwoje.