"Sanatorium miłości": TVP pożegnała Cezarego. Uczestnik programu tęsknił za wnukami

Szósty odcinek "Sanatorium miłości" rozpoczął się od wzruszającego materiału wspominkowego. Uhonorowano nim zmarłego niedawno Cezarego, uczestnika, który na planie programu szukał prawdziwej miłości.

"Sanatorium miłości": TVP pożegnała Cezarego. Uczestnik programu tęsknił za wnukami
Źródło zdjęć: © screen z programu

Cezary Mocek zmarł kilka dni przed emisją kolejnego epizodu "Sanatorium miłości". Telewizja Polska zdecydowała, że do zmontowanego już odcinka zostanie dołączone krótkie wspomnienie Czarka. 67-latek odszedł niedługo po nakręceniu pierwszego sezonu show. Udział w nim otworzył starszego człowieka na nowe doznania, doświadczenia, emocje. We fragmentach podsumowujących chwile spędzone przez Cezarego w Ustroniu zobaczyliśmy seniora o pozytywnym nastawieniu do życia, ale dość już schorowanego, cierpiącego.

Mężczyzna starał się brać udział w sanatoryjnych aktywnościach. Cieszyły go dyskoteki, tańce i śpiewy. Cezary chętnie rozmawiał z prowadzącą, Martą Manowską i dzielił się życiowymi mądrościami. - Bać się miłości, to tak jakby człowiek się bał życia - mówił. - Stać mnie na wielką miłość, czuję to - zdradził Manowskiej. Na koniec rozmowy z gospodynią programu stwierdził: - Wszyscy są wspaniali. Miał na myśli pozostałych kuracjuszy.

Dni spędzone w Ustroniu były dla Cezarego ważne. Podobnie zresztą jak dla pozostałych uczestników, których wzajemne kontakty i sanatoryjne zajęcia bardzo zmieniły.

Do Ustronia przyjechały dzieciaki

W szóstym odcinku było to szczególnie wyraźne, ponieważ starszych ludzi odwiedziły kilkuletnie dzieci. Zestawienie ich radosnego, otwartego stylu bycia ze stagnacją niektórych uczestników podziałało na seniorów niczym kubeł zimnej wody. Energia dzieciaków natychmiast wszystkim się udzieliła - nawet Ryszardowi, który uchodzi za największego malkontenta wśród kuracjuszy.

Uczestnicy spędzili z dziećmi cały dzień. Manowska zaplanowała dla nich sporo atrakcji. Podczas śniadania doszło do zapoznania, pierwszych rozmów. Nie wszystkim przełamywanie lodów poszło równie łatwo. Jednak im więcej czasu mijało, tym lepiej uczestnicy eksperymentu się rozumieli.

– Było fajnie. Usiadłem obok panów, co byli w takim wieku jak dziadkowie - ocenił jeden z chłopców. Dzieciaki pojadły, napiły się soku, opowiedziały o swojej rodzinie. Dla małych gości odcinka szybko stało się jasne, kto ma w sobie dziecięcą radość życia.

– Pani Nina była zabawowa, a reszta to tacy spokojni ludzie - podsumowało jedno z dzieci.

Zimowe szaleństwo w sanatorium miłości

Po śniadaniu wszyscy poszli na sanki. Starsi ludzie musieli dzieciakom dotrzymać kroku. Starali się ze wszystkich sił. Wkrótce seniorów ogarnęło zimowe szaleństwo. Wygłupom nie było końca. Kuracjusze jeździli na sankach i samodzielnie, i w parach, skakali na siebie, sypali śniegiem. Lesława wyraźnie ciągnęło do Joanny. – Bardzo fajna. Bezbłędna kobieta. Super - wyznał.

Ryszard początkowo narzekał. Nie spodobały mu się popisy koleżanek i kolegów. – To wynika z chęci zaimponowania innym jakim jestem tuzem zimy. W tym wieku to nie pasuje. Walentyna poczuła się wspaniale. Z krawcowej wychodzi gwiazda. Joasia po ekonomii, to tamto - Ryszard kręcił nosem na zabawę seniorek. - O miłości nie ma mowy - stwierdził.

Dzieciaki polubiły zwłaszcza dwie osoby - Marka i Ninę, którzy dokazywali na równi z nimi. Cezary zauważył, że Marka roznosiła energia, jednak nie bez powodu - chciał się nią popisać przed Małgosią. Udało się, zaimponował wybrance.

– Jestem babcią. Jeśli mężczyzna ma podejście do dzieci, ma to dla mnie duże znaczenie – powiedziała z szerokim uśmiechem. Marek zapunktował.

- Frajda niesamowita, coś pięknego – ocenił wycieczkę. Nawet Ryszard rozchmurzył się i pozował z dziećmi do selfie.

Poważne rozmowy i bal przebierańców

Po szaleństwach nadszedł czas na spokojne pogaduchy młodych ze starszymi. Dzieci pytały seniorów o to, jak rozumieją miłość, jak powstają dzieci, czym jest dla nich o małżeństwo, rozstanie, starość, śmierć, szczęście.

– Człowiek mógłby góry przenosić – powiedział Cezary o stanie zakochania. - Starość to przykra sprawa. Starość wiąże się z upływem lat. Traci się siły – tak podsumował kolejne zagadnienie. Stwierdził też: - Śmierć to koniec wegetacji na ziemi. Dla wielu ludzi jest to smutna rzecz.

Ponieważ tematy okazały się poważne, a nawet smutne, Manowska postanowiła rozbawić gości sanatorium. Dla dzieci i seniorów zorganizowano maskaradę. Przebieranki, malowanie twarzy, tańce, ganianie się po sali skutecznie odegnały czarne myśli. Marek był gorylem, Krzysztof pilotem, Ryszard królem, Joanna królową, Wala smokiem...

- Przez moment poczułem się jak na planie "Korony królów" - wyznał Ryszard. Niestety, z Joanną łączyło go tylko przebranie w podobnym stylu. - Szaty pasowały nam, ale osoby nie pasują - stwierdził trzeźwo.

Przy okazji spotkania z dziećmi, seniorzy opowiedzieli o swoich doświadczeniach. Wielu z nich przyznało, że mają wnuki, ale odległość lub nie najlepsze stosunki rodzinne utrudniają kontakt.

– Jak bym mógł blisko nich być, to bym oszalał. Tak jak szalałem za moją córeńką – powiedział Cezary.

Leszek popłakał się, bo chciałby mieć wnuki, ale nie było mu to dane. Gdy zaprzyjaźnił się z małym Igorem, zrozumiał, co stracił.

- Niezapomniany czas, wielkie przeżycie – podsumował dzień z dziećmi Cezary. Marek był podobnego zdania. – Jeden z lepszych dni w moim życiu.

Randka

Cały dzień spędzony w towarzystwie dzieci to nie wszystko, co przytrafiło się uczestnikom "Sanatorium miłości" w szóstym epizodzie. Sporo emocji miał Lesław, który rano został wybrany kuracjuszem odcinka. W nagrodę mógł zabrać kogoś na intymne spotkanie. Postawił na rozmowę z Walentyną – odbyli randkę przy herbacie.

– To totalna niespodzianka. Przez myśl by mi nie przeszło. Widziałam, że tobie bardzo podobała się Małgosia – wyznała Walentyna, która we wcześniejszym odcinku spotkała się ze spokojnym Ryszardem. Lesław przyznał, że faktycznie poczuł coś do Małgosi, ale zrezygnował z konkurów: - Wycofałem się. Skoro tacy ludzie się dogadują, pomyślałem sobie: a odpuszczę. Później dodał: – Marek pasuje do niej [Małgosi - przyp. red.] jak pięść do nosa.

Z Walentyną rozmawiało mu się wyśmienicie. Kobieta prawiła mu komplementy, za co ją ucałował. Wala jednak nie była pewna, czy ich związek miałby szansę przetrwać.

- Nadawałby się na spędzenie wieczorów czy poranków. Tylko muszę sprawdzić, czy wnętrze ma tak piękne, jak je odbieram. Jeśli tak, zobaczymy co to będzie – wyznała Walentyna, myśląc o Lesławie.

Rozmowa z Manowską

Swoje pięć minut w odcinku miała też Joanna, która, na osobistym spotkaniu z prowadzącą, opowiedziała o swoim życiu: – Rozstałam się z moimi mężami w zgodzie. Wszystkie moje związki rozpadły się, gdy nie byłam z partnerem, byliśmy rozłączeni.

Joanna była dwukrotnie zamężna. Po raz pierwszy zmieniła stan cywilny jako 22-latka. Zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem, a ten stanął na wysokości zadania, choć nie mieli pieniędzy ani własnego lokum. Zakochała się wtedy w odpowiedzialnym zachowaniu mężczyzny. Związek jednak nie przetrwał.

Drugi ślub wzięła, gdy miała 35 lat. Męża poznała, gdy przyszedł do jej firmy zainstalować program komputerowy. I to małżeństwo w końcu się rozpadło.

Teraz Joanna bezskutecznie próbuje wyleczyć się z miłości do ostatniego partnera. – Serce krwawi. Gdybym była mądrzejsza, mój ostatni związek by się nie rozpadł - wyznała też, że udział w show traktuje niczym antidotum na złamane serce.

Kibicujecie Joannie? Jak oceniacie kolejny odcinek "Sanatorium miłości"?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)