Rozrywka"Sanatorium miłości": Ryszard czyta hejt na swój temat. "Mały człowiek z rozdętym ego"

"Sanatorium miłości": Ryszard czyta hejt na swój temat. "Mały człowiek z rozdętym ego"

"Sanatorium miłości" na półmetku. Tym razem kuracjusze czytali krytyczne komentarze na swój temat. Najwięcej hejtu pod swoim adresem usłyszał Ryszard. "Jeśli chcesz mieć konflikt, poznaj Ryszarda" - padło.

"Sanatorium miłości": Ryszard czyta hejt na swój temat. "Mały człowiek z rozdętym ego"
Źródło zdjęć: © Youtube.com

"Sanatorium miłości" to niewątpliwie hit TVP. Widzowie pokochali 12 seniorów, którzy poszukują drugiej połówki na turnusie w Ustroniu. W ostatnim odcinku kuracjusze udali się na szkolenie z tzw. coachem. Aby lepiej się poznać, bohaterowie opisali anonimowo swoich kolegów i koleżanki.

Nina dowiedziała się, że "ma dwa oblicza", jest głośna i uwielbia być w centrum uwagi. Co ciekawe, uczestniczka była zaskoczona tym, co o sobie przeczytała. Natomiast Ryszard, najbardziej niezadowolony kuracjusz w programie, po kilku komplementach dostał od grupy "policzek".

- "Fajny facet, ładnie tańczy". To pewnie panie pisały. Mężczyźni natomiast: "kontrolujący zachowanie innych, ale nie swoje", "jest konfliktowy". "Jeśli chcesz mieć konflikt, poznaj Ryszarda". Zapraszam! "Mały człowiek z rozdętym ego". Jakby ktoś chciał sprawdzić moje IQ, to mam wyniki z Mensa. (...) Wy tu w większości jesteście po rozwodzie albo rozwodach. A ja jestem wdowcem. Nigdy rozwodnik nie zrozumie wdowca - zakończył smutno.

Gdy Ryszard zamilkł, na sali zapanowała kompletna cisza. Było widać, że uczestnik bardzo przeżywa to, czego się o sobie dowiedział. Drżące wargi, łzy w oczach i nerwowe splatanie dłoni. Po raz pierwszy kuracjusze zrozumieli, że źle go ocenili. Tym razem przesadzili.

Jak się później okazało, zachowanie Ryszarda spowodowane jest trudną przeszłością. Dopiero w szczerej rozmowie z Martą Manowską mężczyzna wyznał, jak boleśnie potraktowało go dotychczasowe życie.

- Jak już wejdę w towarzystwo, to można ze mną konie kraść. (...) Nie można żyć jak pingwin, samodzielnie, po stracie tej osoby, którą się kochało. Zostałem brutalnie doświadczony przez los. Dwa lata po ślubie żona jedzie na porodówkę. Dostaję telefon, że mam syna. Radość ogromna. Później dostaję kolejny telefon. Żona zachorowała. Nerki stanęły. Byłem prawie miesiąc sam z synem. On nie wiedział jeszcze, jaka tragedia się rozgrywa, czy będzie miał matkę. Bogusia rok leżała w szpitalu. Nie wychodziła na przepustki. Żyła potem jeszcze 12 lat, ale nie doczekała wnucząt. Jak mi jest bardzo źle, to sobie popatrzę na jej zdjęcie. (...) Myślę jednak, żeby jeszcze się ożenić - podsumował gorzko.

Od tej pory pozostali uczestnicy patrzą na Ryszarda nieco łaskawszym okiem. Może wreszcie i panie zobaczą w nim idealnego kandydata na męża? O tym przekonamy się w następnym odcinku "Sanatorium miłości".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)