"Sanatorium miłości": Cezary był w śpiączce. Ostatnie dni spędził w szpitalu
Śmierć Cezarego z "Sanatorium miłości" poruszyła widzów. Na jaw wychodzą kolejne fakty na temat jego nagłego odejścia. "Super Express" ujawnił, jak wyglądały ostatnie dni uczestnika show TVP i dlaczego trafił do szpitala.
Cezary Mocek był uwielbiany przez uczestników "Sanatorium miłości". Serce zabiło mu jednak tylko do jednej koleżanki - Wiesławy Kwiatek. To z nią już po nagranach utrzymywał stały kontakt i to do niej zadzwonił na kilka dni przed swoją śmiercią.
- Potrafił rozmawiać ze mną godzinami, ale tego wieczoru mówił bardzo niewyraźnie. Z trudem rozumiałam słowa. Czułam, że traci głos i że dzieje się coś niepokojącego. Poprosiłam go, by obiecał mi, że pójdzie do lekarza albo wezwie karetkę - powiedziała Wiesia na łamach "Super Expressu".
Cezary postanowił nie bagatelizować słów przyjaciółki. Poprosił o pomoc córkę, która zawiozła go do szpitala. Sprawa wydawała się coraz poważniejsza. O tym, że ze zdrowiem uczestnika dzieje się coś niepokojącego, produkcja programu dowiedziała się 14 lutego. To właśnie tego dnia odbyła się konferencja ramówkowa Telewizji Polskiej, na której zabrakło Cezarego.
Wkrótce okazało się, że bohater show TVP od lat chorował na serce i miał cukrzycę. Trafił jednak do jednego z łódzkich szpitali z zupełnie inną dolegliwością. Jak podaje "Super Express", 67-latek miał obustronne zapalenie płuc.
W ostatnich dniach przebywał w śpiączce farmakologicznej. Niestety, powikłania okazały się dla niego zabójcze. Do ostatnich chwil przy jego łóżku czuwała ukochana córka Kasia oraz syn z pierwszego małżeństwa - Piotr. Ostatnim gościem, który odwiedził go w szpitalu, był Jakub Michnikowski, reżyser i współtwórca "Sanatorium miłości". Cezary traktował go jak swojego najbliższego przyjaciela.
Gdy informacja o śmierci dotarła do Wiesławy, nie potrafiła powstrzymać łez.
- We wtorek nie mogłam się do niego dodzwonić. Zdobyłam numer do jego córki, która powiedziała, że w szpitalu mieli wybudzać Cezarego. Niestety, okazało się że nie przeżył. Zapamiętam go jako fantastycznego człowieka. Przede wszystkim był dżentelmenem wobec kobiet. Wychowanie przedwojenne bym powiedziała. Nie pozwolił kobiecie, żeby wyszła z samochodu jako pierwsza. Rewelacyjny facet. Żal, że już go z nami nie ma - wyznała w rozmowie z nami.