Kurdej-Szatan wyrzucona z TVP. Jacek Kurski zapomniał jednak, kogo ma w szeregach [OPINIA]
Jacek Kurski stosuje podwójne standardy. Z jednej strony pozbywa się Kurdej-Szatan z TVP, ale zapomina, że pracują u niego takie osoby, jak Jarosław Jakimowicz. Jeśli akurat były aktor nie obraża ludzi w internecie, to bulwersuje swoimi komentarzami na antenie. Ostatnio zastanawiał się, kiedy... Straż Graniczna będzie mogła strzelać do ludzi na granicy polsko-białoruskiej.
28.12.2021 06:30
Oto #HIT2021. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Jedną z najgłośniejszych spraw ostatnich tygodni jest bez wątpienia wpis Barbary Kurdej-Szatan. Znana aktorka opublikowała w mediach społecznościowych pełny wulgaryzmów komentarz do obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Wyraźnie wzburzona kobieta nazwała w nim funkcjonariuszy Straży Granicznej "mordercami". Błyskawicznie odczuła konsekwencje swoich słów.
Najpierw stała się bohaterką jednego z wydań "Wiadomości". Przedstawiono ją tam jako osobę, która sieje dezinformację. Potem wszystko potoczyło się lawinowo. Sieć komórkowa, z którą aktorka od wielu lat współpracuje, odcięła się od jej wypowiedzi. Można zakładać, że raczej nie wystąpi w reklamach tej firmy w przyszłości. Nie to było jednak najgorsze.
Kurdej-Szatan mogą grozić zarzuty. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie po wpłynięciu zawiadomienia, jakie złożył w sprawie wpisu celebrytki Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu.
9 listopada przyszedł kolejny cios. Prezes TVP Jacek Kurski poinformował na Twitterze, że stacja nie będzie w żaden sposób współpracować z Kurdej-Szatan. Oznacza to, że aktorka straciła pracę w serialu "M jak miłość". "W Telewizji Polskiej nie może być miejsca dla osób, które szkalując i wyzywając obrońców naszych granic, same postawiły się poza wspólnotą aksjologiczną Polaków" – zapewniał Kurski.
Te słowa brzmią wyjątkowo pokracznie, gdy weźmie się pod uwagę, jakie standardy rzeczywiście panują w Telewizji Publicznej pod wodzą Kurskiego. Na hipokryzję Kurskiego zwróćił uwagę m.in. dziennikarz Rafał Madajczak, publikując na Twitterze dosadny wpis.
"Kurdej-Szatan, którą poniosły emocje (za co przeprosiła!) nie pasuje według Kurskiego do ‘aksjologicznej wspólnoty Polaków’, więc znika z TVP. Zostają Jarosław ‘Kiedy będą strzelać’ Jakimowicz, ekipa szczująca na wrogów ludu w Wiadomościach, wreszcie sam Kurski. Rzyg totalny" – napisał dziennikarz na Twitterze.
O ile Kurdej-Szatan rzeczywiście nie powinna pisać takich słów pod wpływem emocji, to jednak gdyby zastosować standardy pracy, jakie chce stosować Kurski, to już od dawna pracy w TVP Info nie miałby Jarosław Jakimowicz. O byłym aktorze i jego nagannym zachowaniu można byłoby napisać eleborat. Dość powiedzieć, że jednym z ulubionych zajęć Jakimowicza jest znieważanie ludzi w internecie.
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych kilka miesięcy temu wspominał o tym, że gwiazdor TVP Info kierował do zupełnie przypadkowych osób określenia jak "ciota", "cwel", "faja". Kilka osób tak potraktowanych przez pracownika Telewizji Polskiej również zapowiedziało wejście na drogę prawną.
Oczywiście prezenter nie skupiał się w swoim obrażaniu tylko na anonimowych ludziach. Prezydenta Rafała Trzaskowskiego nazywał np. "idiotą". Z kolei po tym, jak określił pracowników TVN "szmaciarzami", Instagram zablokował jego profil.
Jeśli to już nie dawało powodów Kurskiemu do pozbycia się Jakimowicza, to na pewno powinien to zrobić po tym, co powiedział jako komentator w trakcie programu "#Jedziemy" w TVP Info. Nawet tematyka była ta sama, co w przypadku wpisu Kurdej-Szatan, czyli sytuacja na granicy polsko-białoruskiej. W pewnym momencie współprowadzący "W kontrze" zwrócił się do komisarza policji Jacka Wrony z takim to pytaniem: – Kiedy służby graniczne, będą wreszcie mogły otworzyć ogień, do tych, którzy atakują?
Jeżeli nawet Michał Rachoń, gospodarz programu znany z ignorowania kierowanych przez jego gości w stronę polityków opozycji obraźliwych słów, zaczyna hamować wypowiedzi Jakimowicza, to wiedz, że coś się dzieje. Jakimowicz próbował się nieprzekonująco wytłumaczyć ("Ale kiedy jest takie prawo? Ja nie mówię, że tak ma być, ale kiedy, kiedy?"), ale wszyscy doskonale wiedzieli, o co mu chodzi.
A co powiedzieć jeszcze o autobiografii Jakimowicza, w której opisywał kupno małej dziewczynki? Choć gwiazdor TVP zasłaniał się, że to nic więcej jak literacka fikcja (a wcześniej twierdził, że to prawda), to dzięki staraniom wspomnianego wyżej Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych prokuratura będzie musiała wyjaśnić, czy Jakimowicz rzeczywiście uczestniczył w przeszłości w handlu ludźmi.
Zatem Kurski może pisać, ile chce o "aksjologicznej wspólnocie Polaków", ale dobrze by było, gdyby zabrał się za konkretne porządki na własnym podwórku. Jakimowicz to niejedyna czarna owca. Spokojnie znajdzie się jeszcze kilka, które w TVP zdecydowanie pracować nie powinny.