Sąd wydał decyzję w sprawie Jarosława Jakimowicza. Teraz zbada go prokuratura

Jarosław Jakimowicz będzie musiał zeznawać ws. tego, co napisał w książce
Jarosław Jakimowicz będzie musiał zeznawać ws. tego, co napisał w książce
Źródło zdjęć: © fot. AKPA

14.10.2021 09:30

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych poinformował, że wygrał w sądzie w sprawie Jarosława Jakimowicza. Prokuratura będzie musiała wyjaśnić, czy gwiazdor TVP Info rzeczywiście uczestniczył w przeszłości w handlu ludźmi.

Jarosław Jakimowicz w swojej autobiografii "Życie jak film" pisał m.in. o akcjach z handlem dziećmi w celach pedofilskich. Po latach stwierdził, że to fikcja literacka i nic takiego nie miało miejsca. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych (OMZRiK) nie uwierzył mu na słowo i kilka miesięcy temu zgłosił sprawę do prokuratury.

Teraz organizacja poinformowała na swoim Facebooku, co się działo w tej sprawie. Okazuje się, że odnieśli znaczący sukces, bo dzięki złożeniu zażalenia Sąd Rejonowy w Warszawie nakazał prokuraturze prowadzić postępowanie podejrzenia uczestnictwa w handlu ludźmi. Wcześniej prokuratura odmówiła jakiegolwiek działania w tym zakresie, opierając się na… tweecie Jakimowicza.

"Sędzia uznał, że prokuratura nie zrobiła nic, by sprawę zbadać. Swoją decyzję o odmowie wszczęcia prokurator oparł o... tweet Jakimowicza! Jednak internetowy wpis ma znikomą wartość jako dowód – stwierdził sędzia w ustnym uzasadnieniu decyzji" – czytamy na profilu ośrodka.

We wpisie opisano fragment z książki Jakimowicza, w którym były aktor relacjonował, jak miał "zamówić" dziewczynkę z Tajlandii. Po tym, jak dostarczono mu 12-latkę, zrezygnował z kupna, pytając gangstera, czy nie ma starszych "na sprzedaż". Ośrodek podkreśla, że Jakimowicz "zdawał sobie sprawę z tego, jaki straszny los czeka dziewczynkę". "A mimo to nie zareagował, nie zgłosił policji. Wręcz przeciwnie - stał się uczestnikiem zbrodniczego procederu składając 'zamówienie' na dziewczynkę'" – stwierdził OMZRiK.

Dalej czytamy o tym, że sam Jakimowicz kilkukrotnie zmieniał zdanie ws. tego, co miało się wydarzyć w Tajlandii. "Sędzia zacytował zapewnienie autora z okładki o tym, że 'to szczera i prawdziwa' autobiografia, a więc sam autor zapewnia, że sytuacja miała miejsce w rzeczywistości. Jednak później Jakimowicz zapewniał, że wszystko zmyślił w celu 'zwiększenia sprzedaży'" – opisał ośrodek.

Podkreślono, że Jakimowicz potem znowu zmienił zdanie i wykasował internetowy wpis, w którym przyznawał się do wprowadzenia czytelników w błąd. "Gdzie leży prawda, nie wiemy do dzisiaj, bo prokuratura nawet nie przesłuchała Jakimowicza. Teraz będzie musiała to zrobić zobowiązana do czynności przez sąd" – czytamy na końcu wpisu.