Ks. Kobyliński o aferze z Dziwiszem. "Zdziwiłbym się, gdyby nie dochodziło do naruszeń"

- Wyjaśnienie sprawy Dziwisza to sprawa narodowa. Ważna nie tylko dla niego, ale także dla całego polskiego Kościoła - mówi ks. Kobyliński w wywiadzie po filmie dokumentalnym "Don Stanislao".

Kardynał Stanisław Jan Dziwisz
Kardynał Stanisław Jan Dziwisz
Źródło zdjęć: © ONS.pl

18.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 10:48

Nie ustaje debata dotycząca sprawy kardynała Dziwisza, którą zapoczątkował film dokumentalny telewizji TVN "Don Stanislao". W najnowszym materiale wyemitowanym w tej samej stacji głos zabrał ks. prof. Andrzej Kobyliński. W długim wywiadzie odnosi się do najważniejszych podejrzeń: o tuszowanie przez Dziwisza pedofilii w kościele.

Koncentruje się na najlepiej udokumentowanym dziś wątku, czyli sprawie arcybiskupa Waszyngtonu Theodore'a McCarricka. Opowiada o tym, że McCarrick kontaktował się i pisał listy nie do swoich oficjalnych zwierzchników, ale właśnie do Dziwisza. To pozwoliło mu otworzyć drogę do awansu, która wcześniej była zablokowana ze względu na podejrzenia dotyczące jego homoseksualizmu.

Jan Paweł II był już wtedy mocno chory, cierpiał na chorobę Parkinsona utrudniającą mu codzienne funkcjonowanie. Przekazywał więc wiele obowiązków swojemu polskiemu otoczeniu, w tym przede wszystkim właśnie Dziwiszowi.

- Znając grzeszną naturę ludzką, zdziwiłbym się - mówił Kobyliński - gdyby w tej sytuacji nie dochodziło do naruszeń. To niestety stały problem monarchii absolutnej. W każdej z nich kluczową rolę odgrywa właśnie dwór. To nie są urzędnicy podpisujący dokumenty i przystawiający pieczątki. Oni tylko dają rady i stosują naciski, tacy ludzie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności i nie ma szans późniejszego udowodnienia, kto przyczynił się do jakiej decyzji.

W wyniku tych zabiegów McCarrick objął stanowisko arcybiskupa Waszyngtonu, o które się ubiegał, ale tylko na pięć lat - na skutek różnych plotek został wezwany do Watykanu, gdzie dowiedział się, że planowana jest jego dymisja. Dokładniej chodziło o to, że nie miał być wobec niego zastosowany zwyczajowy zabieg. Polega on na tym, że kiedy zbliża się czas przejścia na emeryturę, czyli po ukończeniu 75 roku życia, Watykan przedłuża kadencję o dwa lata. W tym przypadku ten zwyczaj miał nie zostać zastosowany, co pozwoliło odsunąć McCarricka.

Dziwisz jeszcze kilka lat później uśmiechnięty pozował do zdjęcia z McCarrickiem. Może jest tak, jak mówi, że nie pamięta dawnych zarzutów wobec Amerykanina.

Dziwisz pod koniec życia papieża w zasadzie przejął jego funkcje i rządził Kościołem, po śmierci Jana Pawła II wrócił do Krakowa i sam traktowany był jak papież.

Ksiądz Kobyliński na koniec rozmowy stwierdził, że dokładne rozstrzygnięcie problemu jest niezwykle istotne nie tylko dla samego Dziwisza, ale także dla całego polskiego Kościoła.

- To jest sprawa o wymiarze narodowym. Jej wyjaśnienie leży w interesie Polski. Powinniśmy się domagać powołania komisji watykańskiej, żeby rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości w tej kwestii - kończy Kobyliński.

Ks. Kobyliński to filozof, etyk, doktor habilitowany nauk humanistycznych, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (434)