Jest gwiazdą TikToka. Kuba Moss: "Ludzie kochają filmy, które ryją beret"
Już za chwilę poznamy laureatów plebiscytu Top Seriale 2024. Z okazji nadchodzącej gali Tiktoker Kuba Moss, zajmujący się tematyką filmowo-serialową, zdradził nam, co najbardziej przyciąga jego obserwatorów. Z dystansem do współczesnych trendów i szacunkiem dla dziedzictwa kina podzielił się refleksjami na temat ewolucji humoru, wartości kulturowych oraz roli filmów i seriali w obecnym społeczeństwie.
Materiał powstał we współpracy z TikTokiem
W dobie wszechobecnych platform streamingowych znalezienie wartościowych filmów i seriali staje się coraz większym wyzwaniem. Z pomocą przychodzi Kuba Mosior, znany na TikToku jako Kuba Moss, który z pasją i zaangażowaniem dzieli się swoimi rekomendacjami.
Moss nie boi się kontrowersji i wyraża swoje zdanie na temat popularnych produkcji. Promuje również niszowe kino, które często umyka uwadze szerszej publiczności. W swoich tiktokach łączy humor z rzetelną analizą, tworząc angażujący kontent dla miłośników kina w każdym wieku. Porozmawialiśmy z nim o modzie, podróżach, ale przede wszystkim filmach i serialach, które oprócz tego, że "ryją beret", pozostają na dłużej w pamięci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konrad Siwik, dziennikarz: Co w ogóle robisz na Sri Lance?
Kuba Moss, Tiktoker: Odpoczywam. Nie miałem urlopu prawie rok. Ostatni raz byłem na prywatnej pięciodniowej podróży na Święta Wielkanocne na Maderze. Często też podróżuję służbowo, bo pracuję w modzie i tego wymaga ode mnie stanowisko, ale wiadomo to nie to samo. To jednak praca, nie wypoczynek. Jestem head of buying [szef działu zakupów - przyp.red.], zarządzam działem luxury [dział marek luksusowych - przyp.red.] w dużej polskiej firmy. Moda, jak i podróże są moją pasją, więc idealnie się składa.
Obok mody na pewno są też filmy i seriale. Rozumiem, że możemy do tego doliczyć podróże?
Film i serial był od zawsze moją pasją, a podróże po prostu uwielbiam. Jak tylko mam czas, podróżuję prywatnie, ale też jestem szczęściarzem, ponieważ mam dużo wyjazdów służbowych. Nie ukrywam, że na miejscu przed komputerem trudno mi czasem wysiedzieć przez osiem godzin pięć dni w tygodniu. Jestem ekstrawertykiem i spotkania biznesowe dodają mi energii do działania. Wyjazdy służbowe jednak są dość męczące i nie mają nic wspólnego z wypoczynkiem i cieszę się, że udało mi się w końcu wygospodarować ponad dwutygodniowy urlop i wylecieć na Sri Lankę odpocząć.
Podczas swoich wypraw inspirujesz się lokalizacjami z filmów lub seriali?
Nie dobieram swoich podróży przez pryzmat miejsc, w których coś było kręcone, lecz często jak gdzieś już jestem, sprawdzam, co tutaj było kręcone. I tak np. "Indiana Jones" był kręcony między innymi w mieście Kandy, w którym byłem kilka dni temu.
Czy w takim razie łączysz ze sobą dwie pozostałe pasje - modę i kino?
Lubię seriale i filmy o tematyce modowej. Oglądam je namiętnie. Uważam, że są inspiracją dla ludzi i bardzo często wyznaczają trendy. Warto wspomnieć choćby o quiet luxury, które przez "Sukcesję" zostało bardzo mocno wprowadzone w popkulturę. Natomiast czy sam inspiruję się produkcjami? Mam dosyć specyficzny gust, pracuję w tej branży bardzo długo i uważam, że moda nie ma wieku. Uważam, że każdy powinien znaleźć swój styl i nie kierować się tym, co jest w serialach czy filmach, chyba że chce. Oczywiście jakieś tam małe inspiracje można zaczerpnąć, ale każdy w swoim ubraniu powinien czuć się jak we własnej skórze, czyli dobrze.
Wiem już, że kochasz modę i lubisz podróżować. Jak zaczęła się twoja filmowo-serialowa podróż z TikTokiem?
Trudno mówić o podróży, bo przede wszystkim próbowałem jak każdy coś nagrywać w czasie pandemii. Filmowo działałem wtedy na Instagramie, nie TikToku. Dostawałem sporo podziękowań za instagramowe "polecajki". Wtedy robiłem to w formie zdjęć i tekstu. W pewnym momencie zacząłem myśleć o tym, że może dobrym pomysłem byłoby przenieść ten kontent na TikTok. Chciałem spróbować formy wideo, a nie tylko wrzucać zdjęcia i opisy tekstowe. Po miesiącu działalności filmowej na TikToku nagle wybuchło. Szczerze mówiąc, sam byłem tym bardzo mocno zaskoczony. Początki nie były łatwe i trochę mi to karkołomnie szło.
Zajmowało mi to naprawdę dużo czasu i energii. Jednak człowiek szybko nabiera wprawy i teraz widzę dużą różnicę. Robię to szybciej. Wiem już mniej więcej, co z czym się je. Dostałem też chyba jakiś kredyt zaufania od ludzi i niektóre moje filmiki stały się wiralami, chociaż to chyba za duże słowo. Jak zobaczyłem, że mają milion odsłon, tysiące komentarzy, poszedłem za ciosem i zacząłem tworzyć w ten sposób, który się spodobał i zażarł. Na samym początku były to w dużej mierze moje rankingi z najlepszymi serialami i filmami z danego roku. Później zrobiłem też swój "ranking filmów, które ryją beret" i to również się bardzo spodobało.
Twój fanbase musi być ciekawy, skoro tak uwielbia "rycie beretu".
Ludzie kochają filmy, które "ryją ci beret". Ludzie kochają horrory, ja również i to bardzo dobrze się klika. Ludzie kochają rankingi. Ja w tym wszystkim polecam też te, na które ludzie w ogóle nie chcą zwrócić uwagi. HBO Max czy Canal+ mają duży wybór niszowych filmów. Takich, których nie znajdziemy w multipleksach, ale w studyjnych kinach. Przemycam je w swoich polecajkach i o dziwo też jest na to często bardzo duży odzew. Widzę, że ludzie to lubią, oglądają, zapisują i podają dalej. Bardzo mnie to cieszy. Każdy komentarz, każdy "lajk" jest dla mnie bardzo ważny.
Na tym buduję swoje konto, na tym buduję swoje zasięgi. Przymierzam się oczywiście do kolejnych "filmów, które zryją beret". Już dwa takie powstały. Mam jeszcze dużo tytułów w moim woreczku. Dobieram w tym rankingu starsze i nowsze pozycje. Jeżeli młody widz zainteresuje się tym rankingiem, zobaczy tam zarówno propozycje sprzed kilkunastu lat jak "Requiem dla snu" czy "Tańcząc w ciemnościach" na którym notabene ryczałem jak małe dziecko, ale też znajdzie nowe propozycje filmowe, który mną ostatnio bardzo poruszyły jak np. "Obiecująca. Młoda. Kobieta.".
Uważasz, że masz duży wpływ na swoich obserwatorów?
Myślę, że bardzo mocno wpływam na to, co ludzie oglądają. Często dostaję wiadomości od obserwujących z podziękowaniami, że dzięki mnie nie muszą spędzać godzin na szukaniu interesującego tytułu. Piszą też, że obejrzeli wszystko z moich rankingów. Takie wiadomości naprawdę budują i nakręcają cię do tego, abyś dalej tworzył. Są już też stali odbiorcy, co mnie mega cieszy. Cały czas przybywają też nowe osoby. Jest ich już około 52 tys., więc więcej niż w miejscowości, z której pochodzę.
Ogólnie 90 proc. komentarzy jest pozytywnych. Czasem wchodzą trolle i zaśmiecają kontent, ale to na TikToku normalne. Wywołują niepotrzebne kłótnie między komentującymi. Natomiast robię to dla ludzi i bardzo się cieszę, że komentują. Chcę, żeby komentowali, bo chcę z nimi dyskutować na temat filmów i seriali, ale w bezsensowne kłótnie się nie wdaję. Nie chcę na to tracić energii. Tematyka filmowo-serialowa powinna skłaniać do merytorycznej dyskusji.
Masz jakieś pro tipy, jak wykręcić takie wyniki?
Na TikToku liczy się pierwsze wrażenie. Często myślę, jak zacząć albo jaki dodać podpis. Na nagraniu musisz zaciekawić widza w tych pierwszych pięciu sekundach. Ostatnio odkryłem, że ludzie lubią oglądać, jak ja oglądam. Włączam jakiś trailer i reaguję na to. Na początku wydawało mi się to dziwne, ale przecież ludzie oglądają, jak ktoś gra w gry, więc chyba nie jest w tym nic złego.
Zauważyłem też, że jeżeli filmiki są za długie, ludzi to nudzi, ale czasem bardzo ciężko streścić się w minucie. Szczególnie z recenzją lub gdy np. polecasz pięć tytułów, to nie ma na to szans. Nie jest łatwo powiedzieć coś o czymś w dwóch zdaniach, tak aby zaciekawić widza. Czasem np. robię tiktoki poświęcone całym filmom lub serialom, bo coś mnie bardzo zachwyciło i bardzo chcę coś polecić i po prostu nie da się zmieścić w jednej minucie. Nie przejmuję się tym jednak i robię swoje tak, jak to czuję.
Co jest dla ciebie najważniejsze w filmach i serialach?
W szkole podstawowej i w liceum dosyć mocno działałem teatralnie, więc wyrobiłem w sobie wrażliwość na sztukę, film czy serial. Zawsze starałem się znaleźć w kinie coś, co mnie poruszy, co zostanie ze mną na dłużej i co będę długo pamiętał. Stąd łatwo mi przyszło stworzenie rankingu filmów, które "ryją ci beret". Tam jest dużo wcześniejszych tytułów z lat 90. i 2000. Teraz takich produkcji jest coraz mniej, ale czasem jednak się pojawiają.
Jestem wielkim fanem kina, które zostaje w serduchu, w głowie, w psychice. Oprócz tego, że "ryją beret", chcę, żeby zostawiały przesłanie. Niektórzy uważają, że może "ryć beret" coś typu "Ludzka stonoga" albo "Serbski film". Dla mnie to nie ma żadnej wartości.
Ryją beret, ale nie w ten "lynchowski" sposób, którego oczekujemy.
Szkoda, że Lynch już nie kręci, chociaż podobno pracował nad serialem dla Netflixa, ale czy ostatecznie go dostaniemy? Nie wiadomo. Wychowałem się na jego twórczości i uwielbiałem jego filmy. Rozkminiałem je na wszelkie możliwe sposoby. Zawsze staram się przemycić coś od niego dla młodszej widowni, bo jest jej najwięcej na TikToku, jakąś jego filmową polecajkę z lat 90. albo nawet starszą, żeby ludzie wiedzieli, że coś takiego było, nadal ma się dobrze i świetnie się to ogląda.
Oglądałem w życiu tyle zaskakujących rzeczy, że w tym momencie, żeby mnie zaskoczyć albo żeby mnie coś poruszyło, naprawdę musi być to coś wyjątkowego. Często kręcę nosem na różne filmy, którymi wszyscy się podniecają. Nie do końca oceniam je tak jak widz, który jeszcze tyle nie obejrzał albo tak bardzo nie interesuje się kinem. Dostaję oczywiście pytania "jak może ci się to nie podobać, dlaczego to hejtujesz?". Zawsze podkreślam, że to jest tylko i wyłącznie moja subiektywna opinia. Każdy może mieć swoją.
Gdybyś miał wskazać jakiś tytuł, który w ostatnim czasie cię poruszyły...?
"Przesilenie zimowe", "Biedne istoty" i "Bliscy nieznajomi" - trzy totalnie inne tytuły, ale mocno mnie poruszyły. Polecam wszystkie, świetne kino.
Jakimi kryteriami kierujesz się przy tworzeniu rankingów?
Ciężko jest zrobić ranking, porównując komedie i horror, więc kieruje się po prostu moimi odczuciami. Oglądam masę filmów i seriali i wszyscy znajomi się dziwią, kiedy ja to robię, ale np. jak jadę do pracy, to oglądam na telefonie. Zawsze wieczorem jak jem lub gotuję, włączam serial lub film. Podróżuję dużo, więc mam pościągane rzeczy na telefonach i zawsze coś oglądam.
Jeżeli robię ranking "co oglądałem w ostatnim czasie", to kieruję się tylko i wyłącznie swoimi emocjami, które przekazuję. Jeżeli są to rankingi roczne, oczywiście patrzę na wszystkie moje zapiski w internecie, co tam było najlepszego, jak to oceniałem.
Później coś dodaję, coś eliminuję i daję punkty na kartce. Myślę, co mną bardziej poruszyło, a co mniej. Oglądam też rzeczy, których - nie ukrywam - normalnie pewnie bym nie obejrzał. Patrzę, co ludzie oglądają, podchodzę do tego i staram się wyrazić opinię na ten temat. Nie każdą produkcję mam ochotę obejrzeć, ale po prostu z ciekawości patrzę, co jest na tym pierwszym miejscu, co tak ludzie chętnie klikają i oglądają. Wtedy robię pod to materiał, bo oprócz tego, że kocham kino niezależne, chcę też być bliżej swoich obserwatorów. Często też piszą z prośbą o nagranie opinii o jakimś filmie lub serialu, więc to robię.
Sam również oglądam masę filmów i seriali. Czasem o niektórych zdarzy się zapomnieć. Masz na to jakiś sposób?
Przez to, że bardzo dużo oglądam, zostawiam krótkie komentarze na moim profilu na Filmwebie jako "przypominajki". Czasem po tygodniu nie pamiętam, co widziałem tydzień wcześniej, bo już oglądałem 15 innych rzeczy w tym czasie. Szczególnie nie pamiętam takich, które nic nie wnoszą, które oglądamy i zaraz zapominamy.
Jesteś tiktokerem, więc na pewno znasz jakieś trendy związane z serialami lub filmami.
Pamiętam ten z "Wednesday". Wszyscy tańczyli. Sam nie robiłem tego trendu, ale fajnie, że powstają takie wirale. Ostatnio dosyć mocno wiralowe były sceny z "Saltburn". Cieszę się, że powracają piosenki jak "Murder On The Dancefloor" Sophie Ellis-Bextor. To młodzi kreują te trendy i wirale. Ludzie bardzo tym się inspirują, dzięki czemu więcej osób ogląda dany film czy serial. Mnie się to podoba, bo napędza ludzi do chodzenia do kina i oglądania filmów. Dzięki temu też mój filmowy kontent i profil zyskują. Nigdy się nie spodziewałem, że właśnie moja tematyka będzie popularna.
Całe szczęście, bo niestety w mediach społecznościowych często przebijają się mniej wartościowe treści jak shoty z freak fightów. Myślisz, że w mediach społecznościowych jest miejsce na kulturę?
Zdecydowanie jest na to miejsce. Ja, ale też moi koledzy, którzy mają profile filmowe, bardzo często promujemy niszowe kino. Niestety oprócz tego, że mamy freak fighty mamy też konsumpcjonizm, mamy Netfliksa i inne platformy. Liczba rzeczy, które mają niższą jakość niż miały kiedyś, dodawanych masowo na te platformy, obniża oczekiwania. Dobrym przykładem jest film na podstawie książki Blanki Lipińskiej "365 dni" i następne dwa. Ja wytrzymałem pierwsze 20 minut, ale włączyłem to tylko z ciekawości. Chciałem zobaczyć, o co tyle szumu.
Następnych części już nie oglądałem. Jest to dla mnie nie do przejścia, bo jest tak niskiej jakości. Podziwiam ludzi, którzy potrafią przebrnąć przez całość i w ogóle oglądać takie filmy, ale akurat ten przykład to jest ciekawe zjawisko socjologiczne. Natomiast cieszę się, że na popularnych platformach lub w kinach znajdziemy wiele dobrej jakości superprodukcji, które przyciągają miliony. Takim przykładem jest obecnie "Diuna" czy wcześniej "Oppenheimer", który bił też wszystkie możliwe rekordy, czy netfliksowy "Na zachodzie bez zmian".
Co myślisz o dostosowywaniu produkcji do dzisiejszych standardów i poprawności politycznej? Niektóre tytuły sprzed lat dziś by nie przeszły.
Każda era wiąże się z jakimiś swoimi przywilejami. Ostatnio np. natrafiłem na "Świat według Bundych" i myślę "jakie to jest niepoprawne, przecież teraz w życiu by ten serial nie powstał". Oczywiście teraz mamy inne czasy, mamy czasem zbyt dużą poprawność polityczną i całkiem inaczej się tworzy. Szkoda, że teraz tak bardzo musimy uważać na to, z czego się śmiejemy. Ja bardzo lubię się śmiać, mam też dosyć specyficzne poczucie humoru i często właśnie ten ostrzejszy żart, niepoprawny politycznie bardziej do mnie trafia.
Kiedyś było śmieszniej?
Chyba bardziej rozśmieszały mnie dawne filmy niż obecne. Mam wrażenie, że wszyscy boimy się mówić o pewnych rzeczach albo nie umiemy tego ubrać w słowa, bo każdy boi się pozwu albo scancelowania. Nie podoba mi się to, chyba że rzeczywiście coś zasługuje na bana.
Ostatnio mocno potępiłem serial "Griselda". Pod tiktokiem wywołałem dość dużą dyskusję, prawie burzę. Nie toleruję gloryfikowania przestępców, ale z drugiej strony jakby popatrzeć na inne seriale i filmy o gloryfikacji męskich przestępców… to jest ich jednak dużo. Patrząc na to, co dzieje się na świecie - potrafimy kogoś potępić za jeden czyn i totalnie go skasować wraz z dokonaniami, albo jak możemy z jednej osoby zrobić totalną gwiazdę, która na to nie zasługuje jak np. te wspomniane freak fighty.
Rzeczywiście często są podnoszone głosy, że niektóre federacje promują lub promowały patocelebrytrów czy ludzi po wyrokach.
Nie oglądam tego, ale ostatnio rzuciła mi się w oczy taka pani, która była alkoholiczką i ma problemy z prawem, a jest gwiazdą w social mediach i walczy na jednej z gal. Dla mnie dawanie popularności takim osobom to ogromne zaskoczenie. Ja bym tutaj zastosował "cancel culture", a nie w filmach i serialach, które były w danym czasie odpowiednie. Czasy się zmieniają, a kino podąża dokładnie za tym, co się dzieje na świecie. Filmy i seriale wyznaczają standardy w ubiorze i muzyce, przywołują ikony dawnych czasów, ale są też dostosowane do tego, czego ludzie w danym momencie potrzebują. Widać to na każdej platformie streamingowej zarówno w filmach, jak i serialach.
Konrad Siwik, dziennikarz Wirtualnej Polski
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: