Jarosław Kaczyński zapowiada zmiany na rynku mediów. Skupia się na TVN
Jarosław Kaczyński nie kryje zadowolenia z wygranej Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Pojawiają się głosy o przyspieszonej repolonizacji mediów, która może dotknąć TVN.
14.07.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:33
Andrzej Duda wygrał drugą turę wyborów prezydenckich, pokonując Rafała Trzaskowskiego o ponad 420 tys. głosów. Tym samym zdobył reelekcję i będzie prezydentem Polski jeszcze przez pięć lat. Zadowolenia z tego faktu nie kryje prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Zwycięstwo w tej sytuacji jest ogromnym osobistym sukcesem prezydenta Andrzeja Dudy, ale też ogromnym sukcesem partii. Odnieśliśmy zwycięstwo, które można określić jako zwycięstwo programowe - stwierdził w wywiadzie z PAP. Dodał też, że wynik Dudy mógłby być lepszy.
Politycy PiS po ogłoszeniu wyników pisali w mediach społecznościowych, że teraz przyspieszy proces repolonizacji mediów, czego niektóre redakcje mają się obawiać.
- Nie mamy zamiaru niczego ustawiać. Natomiast sytuacja w polskich mediach jest dość dziwna na tle innych państw. [...] Media w Polsce powinny być polskie, to raz. Nie możemy zakazać, żeby brały udział w, wydaje mi się, zewnętrznie inspirowanych kampaniach, żeby jednych niszczyły, a drugich nie zauważały, żeby przedstawiały zupełnie fałszywy obraz Polski i świata. Możemy doprowadzić, do tego, że mediów, które patrzą na rzeczywistość bardziej realistycznie, będzie więcej niż w tej chwili. W tym kierunku będziemy próbować działać - stwierdził.
Odniósł się także do tego, czy repolonizacja wpłynie na TVN. Kaczyński zdaje sobie sprawę, że stacja nie będzie mówić korzystnie o PiS-ie, ale "może uda się doprowadzić do tego, żeby były jakieś miary".
- Żeby było jasne: niech nikt nie sądzi, że my liczymy na to, że TVN w pewnym momencie stanie się telewizją propisowską, albo że przestanie istnieć. Nie. Wiemy, że on będzie, że będzie wobec nas krytyczny, ale może uda się doprowadzić do tego, żeby były jakieś miary - nie narzucone siłą, nie ograniczeniami prawnymi, tylko pewnymi regułami, które wszyscy akceptują - przyznał w rozmowie z PAP.