Beata Harasimowicz o kabaretach w Polsacie: "Po takich rzeczach to już lepiej nie będzie"
Beata Harasimowicz, znana twórczyni programów kabaretowych, skomentowała ostatnie zamieszanie wokół "Kabaretu na żywo" w Polsacie. Reżyserka, która współpracowała w przeszłości zarówno z TVP, jak i stacją Solorza, jednoznacznie ocenia to, co dzieje się obecnie w Polsacie. Nie ma dla kabareciarzy dobrych wieści.
Beata Harasimowicz niemal ćwierć wieku pracowała w TVP, gdzie reżyserowała programy rozrywkowe, w tym popularne cykle kabaretowe takie jak: "Latający Klub Dwójki" czy "Dzięki Bogu już weekend". Z publiczną stacją rozstała się jesienią 2016 roku, po dziewięciu miesiącach tzw. dobrej zmiany.
- Pierwsze jazdy, i to od razu z grubej rury, zaczęły się, jak przyszedł do TVP w styczniu 2016 r. Jacek Kurski i nastąpiła "dobra zmiana". Nagle nie było wolno mówić o Smoleńsku, o PiS-ie, o Kościele, o niczym - wspomina w rozmowie z serwisem Plejada Harasimowicz, która po odejściu z TVP trafiła do Polsatu, gdzie stworzyła cykl "Kabaret na żywo".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Harasimowicz firmowała swoim nazwiskiem kabaretowy program w Polsacie do 2020 roku, po czym jej drogi i z tym pracodawcą się rozeszły. Dziś Beata Harasimowicz nie ukrywa, że krytycznie ocenia ostatnie zamieszanie wokół kabaretów w stacji Solorza, a obecna sytuacja jednoznacznie przywodzi jej na myśl to, co działo się przed laty w TVP.
Bo o ile rezygnacja z emisji satyrycznych audycji w czasie ciszy wyborczej jest zrozumiała, to już decyzja Polsatu o prewencyjnym wyczyszczeniu sieci z wymierzonych w polityków obozu rządzącego skeczy, wydaje się reżyserce przesadzona.
- Dziwi mnie oczywiście to, że pod płaszczykiem ciszy wyborczej zdjęto z Facebooka czy platformy streamingowej fragmenty i całe odcinki programu z ostatnich sześciu miesięcy - mówi Harasimowicz, wprost nazywając tłumaczenia stacji "niezgodnym z prawdą".
"Kabaret na żywo" w Polsacie tylko z nazwy
Jak twierdzi reżyserka kabaretów, ostatnie decyzje włodarzy prywatnej stacji o uciszeniu coraz bardziej śmiałych satyryków "została podjęta na pewno powyżej szczebla menedżerskiego i nie chodziło tu o względy merytoryczne".
Zdaniem rozmówczyni Plejady, Polsat od dawna starał się poskromić kabareciarzy, o czym świadczy chociażby fakt, że wbrew nazwie audycji "Kabaret na żywo" od 2020 roku był takim jedynie z nazwy. Skecze nagrywane były na parę dni przed emisją. - Prawdopodobnie bali się robić go na żywo - stwierdziła Harasimowicz, wspominając, jak układała się jej współpraca z Niną Terentiew, poprzednią dyrektorką programową Polsatu.
- Za moich czasów trzeba było bardzo ostrożnie podchodzić do polityki. Polsat to jednak stacja komercyjna. W delikatny sposób, ale jednak cały czas Nina dawała do zrozumienia, żeby nie stawiać nacisku na skecze polityczne, że jak pada jakieś nazwisko, to lepiej go nie podawać, tylko może lepiej wymienić jedynie z funkcji - czytamy w Plejadzie.
Trudne czasy dla kabareciarzy w Polsacie. "Lepiej nie będzie"
Tym bardziej zaskakiwały Harasimowicz coraz bardziej osadzone w politycznej rzeczywistości skecze wymierzone w polityków rządzącej partii emitowane ostatnimi czasy w Polsacie. - Czasem to było takie uderzenie łopatą czy też już totalnie łomem. Ale w ostatnim czasie ludzie tego chcieli - przyznała reżyserka, w odczuciu której dla współpracujących z Polsatem satyryków nadeszły trudne czasy.
- Absolutnie jednoznacznie radziłabym zmienić partnera medialnego. W ogóle nie ma innej rady. Po takich rzeczach to już lepiej nie będzie. Trudno powiedzieć, że jest to incydent, bo nie jest to incydent - skwitowała reżyserka.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o horrorach, które bawią, strasząc, wspominamy ekranizacje lektur, które chcielibyśmy zapomnieć, a także spoglądamy na Netfliksowego "Beckhama", bo jak tu na niego nie patrzeć? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.