Adrian Borecki. Ostre starcia to jego żywioł. Kim jest nowa gwiazda "Wiadomości"?

Opluli mu okulary, wygwizdali, nie chcą odpowiadać na jego pytania. Na "Marszu miliona serc" obiecał wulgarnemu demonstrantowi, że się za niego pomodli. Co jeszcze do wyborów czeka Adriana Boreckiego na trasie z Donaldem Tuskiem?

Adrian Borecki zaczynał jako researcher "Wiadomości", dziś jest jedną z największych gwiazd programu
Adrian Borecki zaczynał jako researcher "Wiadomości", dziś jest jedną z największych gwiazd programu
Źródło zdjęć: © TVP
Przemek Gulda

02.10.2023 | aktual.: 02.10.2023 11:50

Na antenie TVP rośnie nowy bohater - niezłomny pracownik TVP, który zrobi wszystko, żeby zdobyć mocny materiał. Adrian Borecki wyruszył w Polskę w trop za Donaldem Tuskiem. Najbliższe dni mogą przynieść sporo okazji, żeby przypominać sobie nazwisko nowej gwiazdy "Wiadomości". Szczególnie, że Borecki i mikrofon ze znanym logiem przyciąga jak magnes ludzi, którzy mieszają go z błotem. Nie inaczej było na "Marszu miliona serc" 1 października, gdzie wysłannik Telewizji Polskiej na okrzyki "j...ć PiS" wymierzone w jego kierunku, odpowiedział: "Pomodlę się za pana".

Skąd się wziął Borecki? Jak zwykle w przypadku osób związanych z TVP odpowiedź na takie pytanie nie jest prosta. Wygląda na to, że zanim trafią na ekran, ich "cyfrowy ślad" jest bardzo skrupulatnie czyszczony i nie sposób znaleźć w internecie na ich temat niczego, co nie pasowałoby do oficjalnej narracji TVP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dyplom z Ziemca

Borecki studiował dziennikarstwo na Wydziale Teologicznym warszawskiego Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego w latach 2017-2020. Pracę dyplomową napisał na temat... jednego z najbardziej znanych pracowników TVP, Krzysztofa Ziemca. Czy to wystarczy, żeby stwierdzić, że uważa go za swojego idola? Jedno jest pewne, robi dużo, żeby iść w jego ślady.

W TVP Borecki został zatrudniony w 2018 r., czyli w zasadzie zaraz po rozpoczęciu studiów. Najpierw był researcherem w redakcji "Wiadomości", ale w 2020 r. spotkał go potężny awans - dostał możliwość przygotowywania materiałów do głównego wydania programu. W czerwcu 2022 r. wspiął się jeszcze wyżej w hierarchii sztandarowej audycji informacyjnej publicznego nadawcy - zaczął prowadzić tzw. boczne wydania "Wiadomości". To krótsze edycje programu, emitowane od poniedziałku do piątku, trzy razy dziennie: rano, w południe i popołudniu.

Kilkanaście razy "Urra!"

Od samego początku swojej pracy w TVP Borecki dał się poznać jako "jastrząb" - przygotowywał materiały o bardzo ostrej wymowie. W maju 2022 r. głośno było o jego felietonie przypominającym sprawę sprzed niemal dekady.

W 2013 r. w polskich mediach pojawiły się materiały na temat rosyjskiego świętowania 68 rocznicy zwycięstwa w drugiej wojnie światowej. Borecki zarzucił osobom, które je przygotowywały, m.in.: Piotrowi Kraśce, Beacie Tadli i Maciejowi Czajkowskiemu, powielanie tez rosyjskiej propagandy. Na marginesie, reporterowi TVP udało się też przyłożyć Tomaszowi Lisowi, który w 2010 r. przeprowadził wywiad z Dmitrijem Miedwiediewem, w tamtym czasie jednym z najważniejszych polityków rosyjskich.

Adrian Borecki pracuje dla TVP od 2018 r.
Adrian Borecki pracuje dla TVP od 2018 r.© TVP

Materiał Boreckiego przygotowany był w typowym stylu "Wiadomości": autor wybierał najmocniejsze fragmenty dawnych felietonów, wyrywał je z kontekstu i nadawał inne od zamierzonego znaczenie. Migawka, na której widać żołnierzy maszerujących po Placu Czerwonym z okrzykiem "urra!", powtórzona została kilka razy.

Przypadkowy przechodzień

Osoby analizujące media zwróciły uwagę na ten materiał, ale to był dopiero początek. Z miesiąca na miesiąc pojawiały się kolejne mocne felietony Boreckiego. Latem tego roku TVP pokazała w "Wiadomościach" materiał jego autorstwa, dotyczący pikiety przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Pojawiła się tam wypowiedź "przypadkowego przechodnia". Jak szybko ujawniły niezależne media - przechodzień okazał się wynajętym aktorem, który chętnie zwierzał się ze szczegółów tego zlecenia.

Borecki bardzo ostro zareagował na informacje i komentarze w mediach na temat tej sprawy. Zapewniał, że nigdy nie opłacał i nie wynajmował rozmówców, groził też wszystkim procesem karnym w razie "rozpowszechniania kłamstw" na ten temat.

"Zgniecenie osoby"

Ale najważniejszym celem, który upatrzył sobie Borecki albo raczej - który wyznaczyli mu jego mocodawcy, jest Donald Tusk. Już od dłuższego czasu TVP chętnie wysyła swojego pracownika na wiece i spotkania z szefem PO. Pierwsze starcie miało miejsce na początku sierpnia. Borecki wybrał się do Legionowa, gdzie Tusk rozmawiał ze swoimi sympatykami.

Potem doszło do zamieszania, w którym brał udział, a raczej - którego przyczyną był Borecki. Ochroniarze prowadzili szefa PO do samochodu, a pracownik TVP próbował zadać mu pytanie. Jak twierdził potem, został "wepchnięty w samochód", a wręcz nastąpiła "próba zgniecenia [jego] osoby przez ochroniarzy". To jeszcze nie koniec dramatu Boreckiego - ktoś z uczestników wiecu go opluł. Pracownik TVP "celowo nie umył okularów", ponieważ, jak zapewniał "będzie to dowód w sprawie".

"TVP łże"

Dość pechowo zakończyła się dla Boreckiego także wizyta na wiecu Tuska w Europejskim Centrum Solidarności Gdańsku kilkanaście dni później, 31 sierpnia. Borecki trzymając mikrofon z logo TVP próbował przeprowadzać wywiady z uczestnikami i uczestniczkami spotkania. Nikt nie chciał z nim rozmawiać. Mało tego - został wygwizdany, a tłum krzyczał w jego kierunku "TVP łże!".

TVP wyraźnie uznała, że jej pracownik przeszedł poważny chrzest bojowy w zmaganiach z Tuskiem, jego ochroniarzami, zwolennikami i zwolenniczkami, a więc Borecki został wysłany w trasę wyborczą za szefem PO, przemierzającym Polskę swoim autobusem. Wszystko wskazuje na to, że przez najbliższe tygodnie można się spodziewać kolejnych doniesień z tego szlaku bojowego Boreckiego.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

Gośćmi najnowszego odcinka "Clickbaitu" są Kamila Urzędowska (pięknie malowana Jagna z "Chłopów") oraz Jan Kidawa-Błoński (reżyser sequela kultowej "Różyczki"). Na tapet wzięliśmy też: "Kosa", "Horror Story", "Imago", "Freestyle", "Święto ognia""Tyle co nic", czyli najciekawsze filmy 48. festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (202)