"1 z 10". Imponujący finał. Liczył się tylko jeden zawodnik
Choć grzmiano o końcu show "Jeden z dziesięciu", to produkcja ma się dobrze. Przynajmniej z perspektywy widzów, którzy aktywnie śledzą poczynania uczestników teleturnieju. Po ostatnich emocjonujących odcinkach przyszedł czas na wielki finał 127. serii.
07.12.2021 09:22
Wiosną tego roku pojawiły się doniesienia o tym, że legendarny już teleturniej może zniknąć z anteny "na amen". - Telewizja jest dla mnie nieodgadnioną instytucją - mówił w rozmowie z WP Tadeusz Sznuk. Produkcja wynegocjowała z TVP konkretne warunki współpracy i kryzys udało się zażegnać. "Strony znalazły porozumienie. Zgodnie z planem premierowe odcinki teleturnieju obaczymy jesienią, a prowadzącym jest oczywiście Tadeusz Sznuk" - potwierdziło w czerwcu Centrum Informacji TVP.
"Jeden z dziesięciu" ma się dobrze. Widzowie w mikołajki mogli obejrzeć wielki finał 127. serii (sic!) teleturnieju. Kto wygrał? Uczestnik nie miał trudnej przeprawy w finałowym starciu.
W poprzednich odcinkach "1 z 10" wygrywali uczestnicy, którzy wcale nie zyskali najwięcej punktów. Tym razem sytuacja była jednak klarowna i finał należał do uczestnika, który akurat miał szansę popisać się wiedzą.
Do ostatniej rozgrywki stanęli Piotr Pasiak, Wiktor Zajączkowski i Tymoteusz Czyrson. Pierwszy pożegnał się Wiktor, odpadając z gry z wynikiem 42 punktów. Jedno pytanie później z gry odpadł Piotr, który zdobył zaledwie 31 punktów. Do końca zostało już tylko 13 pytań, na które odpowiadać miał Tymoteusz. Już w tym momencie miał 191 punktów, czyli całkiem nieźle.
Potem był już tylko marsz po punkty. Tymoteusz odpowiedział na wszystkie pozostałe pytania. Ostatnie brzmiało: "który gruczoł produkuje hormon wzrostu?". Odpowiedź to: przysadka mózgowa i Tymoteusz ją znał. - Nie mam więcej pytań - skwitował Sznuk.
Tymoteusz tym samym zdobył 321 punktów. Doliczając jeszcze to, co zdobył w poprzednim odcinku, na koncie miał 644 p. Wygrał 50 tys. zł.
Ostatnie słowo Sznuka było najważniejsze. Widzowie tylko na to czekali, bo padło "do zobaczenia". Tym razem nie będzie plotek o końcu teleturnieju.