Wpadka w programie. Widzowie usłyszeli coś, czego nie powinni
To miał być kolejny reportaż "Faktów" TVN. Jednak zanim widzowie poznali szczegóły dramatu zagubionego w Tatrach niedźwiadka, us łyszeli coś, czego na pewno nie mieli usłyszeć.
Wpadki są wpisane w DNA programów na żywo. Upadki oświetlenia na prezentera, nieprzewidywalni goście, a także czuły mikrofon wyłapujący słowa nieprzeznaczone dla postronnych uszu.
Ten ostatni wariant jest dobrze znany ekipie "Faktów". Któż nie pamięta Kamila Durczoka, Rurka i ujeb…ego stołu? Albo zdania z reżyserki: "Lecę, lecę, lecę. Lecę wam wpier…lić"? Do tej litanii przekleństw doszło właśnie kolejne.
We wtorkowych "Faktach" Anita Werner jak gdyby nigdy nic zapowiadała reportaż Macieja Mazura dotyczący samotnego niedźwiadka błąkającego się po Tatrach.
ZOBACZ TEŻ: Te programy kochała Polska. Zniknęły z anteny TVP
- Jest sam bez mamy. Niedźwiadek jest zagubiony i aż chciałoby mu się pomóc, ale to akurat byłby bardzo zły pomysł. Szlak już jest zamknięty, aby natura przyszła z pomocą. W Tatrzańskim Parku Narodowym to niedźwiedzie mają pierwszeństwo. Maciej Mazur - mówiła Werner.
W momencie, kiedy prezenterka zapowiadała reportera, z offu dobiegło siarczyste "kur...a mać!", wypowiadane przez anonimową osobę.
Powyższy fragment trafił błyskawicznie na Twittera. Wersja wydania z przekleństwem jeszcze przez jakiś czas była dostępna na Playerze, ale chwilę po godz. 21 tego samego wieczora podmieniono ją już na taką bez dodatkowych "efektów".
Co ciekawe, w tym samym serwisie w reportażu o konflikcie sąsiedzkim z ust jednego z bohaterów padło nieocenzurowane zdanie: "Ma mnie głęboko w d...pie". W tym przypadku na Playerze została wersja pierwotna.
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.