W TVP zarabiali miliony. Poniosą konsekwencje?
Pod koniec 2023 r. kraj obiegła informacja o ogromnych kwotach pieniędzy, jakie zarabiały w TVP jej twarze. Jak można było się spodziewać, wiadomość ta wywołała spore oburzenie opinii publicznej. Nowy rząd zapowiedział rozliczanie ex-pracowników Telewizji Polskiej. Czy to jednak w ogóle możliwe?
06.01.2024 09:04
Dosłownie na kilka dni przed zakończeniem ubiegłego roku gruchnęła wiadomość o wysokich zarobkach w TVP. Od 25 kwietnia do końca grudnia 2023 r. Michał Adamczyk jako dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej zarobił ponad 372 tys. zł w ramach umowy o pracę. Ale z umów cywilnoprawnych "wyciągnął" dodatkowo prawie 1,13 mln zł. Podobną kwotę zainkasował jego poprzednik Jarosław Olechowski, którego stan konta również powiększył się o ok. 1,5 mln zł.
Jego zastępcy, Samuel Pereira i Marcin Tulicki, w tym samym czasie otrzymali wypłaty na łączną kwotę odpowiednio niespełna 440 tys. zł i 713 tys. zł (po podliczeniu wynagrodzenia z umowy o pracę i umów cywilnoprawnych). Pełniący funkcję wicedyrektora Rafał Kwiatkowski zarobił natomiast niecałe 367 tys. w ciągu całego roku.
W obliczu ujawnienia tych danych premier nowego rządu Donald Tusk zapowiedział, że dotychczasowi pracownicy telewizji publicznej "być może będą musieli oddać te pieniądze". Jeden z ekspertów prawa uważa jednak, że będzie to trudne do zrealizowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będą musieli zwrócić pieniądze?
W jednej z niedawnych konferencji prasowych Tusk odniósł się do planowanego na czwartek, 11 stycznia 2024 r. Protestu Wolnych Polaków. Organizowane przez partię PiS wydarzenie nazwał "marszem milionerów", nawiązując oczywiście do wysokich zarobków twarzy TVP, która przez ostatnich osiem lat była wielkim wsparciem dla byłego rządu. Zapewnił też, że najważniejszych pracowników Telewizji Polskiej czekają konsekwencje.
Wirtualne Media spytały o zasadność ponoszenia do odpowiedzialności Adamczyka, Pereirę i innych Szymona Chmielewskiego, radcę prawnego z kancelarii Dubois i Wspólnicy z siedzibą w Warszawie. Chodzi tutaj konkretnie o podwójne umowy, czyli rozbijanie zarobków na umowy o pracę i umowy cywilnoprawne, jak miało to w przypadku chociażby dwóch byłych dyrektorów TAI.
Według rozmówcy Wirtualnych Mediów takie działanie jest dopuszczalne, o ile zadania wykonywane w ramach tych osobnych dokumentów się nie pokrywają. – W praktyce często nie da się udowodnić, że to były inne obowiązki – zaopiniował w konsultacji z portalem.
Zobacz także
Chęć ukrycia źródeł finansowania
Chmielewski zwrócił uwagę, że w takich przypadkach zwykle chodzi o ukrycie faktu, że wypłata pracownika pochodzi z różnych źródeł. Takie rozwiązanie samo w sobie nie jest jeszcze nielegalne. Co innego jednak, gdy okaże się, że umowa B2B to jedynie przykrywka, co może prowadzić do podważenia jej ważności. – A skoro nie było ważnej umowy, to wynagrodzenie z tego tytułu nie jest należne i powinno podlegać zwrotowi – tłumaczy Wirtualnym Mediom prawnik.
Rozbijanie kwot na różne umowy to sposób na obejście wymaganego w prawie pracy równego traktowania pracowników, którzy obejmują to samo stanowisko i mają jednakowe obowiązki. W takim przypadku powinni oni przecież zarabiać tyle samo, aby więc któregoś z nich docenić większą kwotą, trzeba ją przenieść na umowę B2B.
Ale zdecydowanie się na tę formę współpracy również musi być uzasadnione. – Pytanie, czy osoby wystawiające te faktury miały podwykonawców, pracowały na swoim sprzęcie, laptopie, drukarce? Czasem taka prosta weryfikacja, dokonywana przez inspekcję pracy, prowadzi do wniosku, że B2B było fikcyjne i tak naprawdę mamy do czynienia z umową o pracę – wyjaśnia Olechowski.
Za co może odpowiedzieć TVP?
Samo domaganie się zwrotu od wynagradzanych w ten sposób pracowników będzie jednak trudne. Musiałaby zająć się tym same władze TVP, które przecież wcześniej same się na to zdecydowały. Wciąż jednak mogą one jednak ponieść konsekwencje "podwójnych wypłat", jeśli zostanie udowodnione, że było ono fikcyjne.
– Jeżeli jeden pracownik miał tylko umowę o pracę, a inny, na tym samym stanowisku, dostawał podwójną pensję, wykonując te same prace, to możemy mówić o działaniu niegospodarnym. Zarząd jest rozliczany z tego, czy jego czynności bronią się w kategorii gospodarnego zarządzania majątkiem czy też jest to działanie na szkodę spółki. Zarząd może też odpowiedzieć za dyskryminację pracowników – ocenił prawnik w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.