Problem w "The Voice of Poland". "Takiego cyrku się nie spodziewałam"

"The Voice of Poland". Za nami ćwierćfinały. Justyna Steczkowska tłumaczyła się z kontrowersyjnej decyzji
"The Voice of Poland". Za nami ćwierćfinały. Justyna Steczkowska tłumaczyła się z kontrowersyjnej decyzji
Źródło zdjęć: © Kadr z programu

11.11.2023 21:43, aktual.: 12.11.2023 08:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Za nami pierwsza część ćwierćfinału 14. edycji "The Voice of Poland". Do kolejnego etapu przeszły po dwie osoby z drużyny Marka Piekarczyka i Justyny Steczkowskiej. Oboje mieli twardy orzech do zgryzienia - jednego półfinalistę wybierali widzowie, jednego mentorzy. Steczkowska, która wcześniej tłumaczyła się z kontrowersyjnej decyzji z poprzedniego odcinka, była tak zaskoczona decyzją widzów, że zaniemówiła.

Choć widzowie TVP oglądają już 14. edycję "The Voice of Poland", program wciąż oferuje sporo emocji. Szczególnie teraz, gdy w odcinkach na żywo do kolejnych etapów przechodzą najlepsi z najlepszych. Ćwierćfinałowe zmagania wymęczyły nie tylko zestresowanych młodych wokalistów, ale również doświadczonych jurorów. Szczególnego wsparcia od kolegów z jurorskich foteli potrzebowała zaprawiona w bojach Justyna Steczkowska.

Gdy przyszła kolej na jej drużynę, piosenkarka postanowiła wytłumaczyć się z decyzji podjętej wcześniej. Chodzi o pozostawienie w show Bartka. Okazało się to na tyle kontrowersyjne, że uczestnika "The Voice of Poland" zalała fala hejtu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ja postawiłam na Bartka. Wielu ludzi niezadowolonych z mojej decyzji rykoszetem uderzyło w Bartka. Po hejcie, który był w internecie, ludzie i tak zagłosowali na ciebie - mówiła swojemu podopiecznemu Steczkowska. Jej ruch okazał się strzałem w dziesiątkę, a Bartek pokazał, że umie śpiewać i odnajduje się na scenie.

- Widzowie wybrali mnie. To była największa nobilitacja - mówił wokalista, który po swoim ćwierćfinałowym występie zebrał same pochwały.

Lanberry wychwalała głos Bartka, który urzekł ją mimo drobnych błędów. - Dziś stoi tu facet, który wie, że zrobił dobrą robotę - dodał Baron. - Narodziłeś nam się na nowo - stwierdził Tomson.

Niedługo później stało się jasne, że widzowie tym razem jednak nie postawili na Bartka. Wybrali Maję i to ona jako pierwsza weszła do półfinału. Steczkowska została z dwoma uczestnikami - Bartkiem i Maksem. Na jej twarzy było widać szczere zaskoczenie.

- Nie spodziewałam się tego. Nie wiem, co mam zrobić. Mam dwóch wspaniałych mężczyzn, którzy świetnie śpiewają. Może państwo mi pomogą? Nie wiem, co robić - mówiła Steczkowska, która robiła, co mogła, aby odwlec w czasie moment "wydania wyroku" na jednego z mężczyzn. - Musi być męska decyzja. Obaj jesteście bardzo dobrzy - stwierdziła.

Kammel naciskał, Steczkowska w końcu musiała wydać werdykt. - Bartek idzie ze mną dalej - rzuciła w końcu Justyna. Sytuacja była dla niej bardzo niekomfortowa i męcząca, ale wybór uczestników, którzy przejdą dalej jest trudny dla każdego jurora.

- Poza protokołem sytuacja nam się zrobiła - podsumował Kammel. - Ojej, co za emocje, co za zaskoczenia w niejednym polskim domu.

Niedługo potem Kammel zauważył, że pozostali jurorzy zaoferowali wymęczonej emocjami Steczkowskiej "krąg wsparcia". Chwila oddechu była potrzebna wszystkim mentorom, którzy kilkakrotnie podczas pierwszej części programu wspominali o "emocjonalnej rzeźni", jaką jest ćwierćfinał. Chodziło i o wspaniałe, przejmujące wykonania piosenek, i o wybór półfinalistów.

Co na to internauci? "Takiego cyrku się nie spodziewałam", "Czy tu ktoś stracił słuch?", "Czuć było jak wszystkich w studiu zaskoczył wybór widzów. Koszmarnie trudny wybór – współczuję Justynie", "Zła decyzja. Nie mam nic do Bartka, ale serio Max ma większy talent" - czytamy w komentarzach na instagramowym koncie "The Voice of Poland".

Z drużyny Marka Piekarczyka do półfinału dostali się Michał Soltan i Antoni Zimnal.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (102)