"Sanatorium miłości": Manowska podejrzewa ją o fałsz. Janina wyjaśnia swoje zachowanie

Prowadząca zaprosiła jedną z uczestniczek na osobistą rozmowę. Marta Manowska zaczęła z grubej rury i szybko przekonała się, że być może zbyt pochopnie oceniła Janinę. Wesołość kuracjuszki wcale nie była pozą przed kamerami.

Marta Manowska poruszyła bolesny temat
Marta Manowska poruszyła bolesny temat
Źródło zdjęć: © TVP
Magdalena Sawicka

Janina jest bohaterką jednego z najbardziej emocjonującego miłosnego trójkąta trzeciej edycji programu "Sanatorium miłości". Seniorka postanowiła zawalczyć o uczucia Zbyszka, który wpadł w oko również Annie. Adorowany kuracjusz flirtował z obiema paniami na raz, a między kobietami narastał konflikt. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Janina i Anna były współlokatorkami.

W najnowszym odcinku seniorki ostatecznie pogodziły się i padły sobie w ramiona. Co więcej, Janina była na randce ze Zbyszkiem, z której to wrócili, trzymając się za ręce. Po tych pozytywnych emocjach kuracjuszkę czekała trudna rozmowa z Martą Manowską. - Zastanawiałam się, czy to jest jakaś poza, że ty zawsze jesteś taka uśmiechnięta. Nawet się zastanawiałam, czy to nie jest jakaś sztuczność, bo nikt nigdy nie jest taki – zaczęła prowadząca.

- Ja już nie płaczę. Jak byłam z mężem, to wchodziłam do łazienki, wyryczałam się i jak wychodziłam, to już było "ok" – opowiadała Janina. – Dlaczego? Bo łzy oczyszczają wszelkie emocje. Jeśli człowiek ma w sobie żal i ból to trzeba się wypłakać. Ja już się wypłakałam. Dlatego czuję, że wróciłam do okresu dziecięcego, w sensie radości – dodała.

Stale uśmiechnięta kuracjuszka w końcu otworzyła się i opowiedziała historię swojego życia.

- Mnie i siostrę wychowywała tylko mama, który wzięła rozwód po 10 latach bardzo nieudanego małżeństwa. Ciężko pracowała, padała ze zmęczenia. Chowałyśmy się same. Nawet nie wiedziała, do jakiej szkoły zdawałam – opowiadała Janina. – Ale czułam się kochana. Mama mówiła, że mnie kocha i to była moja siła na całe życie. Nawet jak było mi ciężko, to ja wiedziałam, że jestem warta miłości.

Uczestniczka musiała szybko dorosnąć, a do tego bardzo wcześnie straciła matkę. - Gdy miałam 19 lat, mama zmarła. Zostałam sama, a mój mąż otoczył mnie silnym ramieniem - mówiła ze łzami w oczach. Janina opowiedziała też o tym, że bardzo szybko została mamą oraz o swoim byłym już mężu, który nadużywał alkoholu, po którym stawał się agresywny.

- Pracował na stoczni. Oni mieli taki rytuał. Ja to nazywam klubem piwnym. Na mnie spadły rodzicielskie obowiązki. Byłam mamą i tatą – powiedziała seniorka, a Marta Manowska zapytała, czy kiedyś ją uderzył. Janina potwierdziła i przyznała, że nawet wtedy nie potrafiła go nienawidzić. –Wszystko przez alkohol. Mogliśmy być wspaniałą rodziną, bo miłość była wielka - dodała.

Marta Manowska zapytała też o to, jak w końcu doszło do rozwodu. – Po wielu latach, jak syn był już dorosły, po prostu wyszliśmy z domu z siateczką – przyznała.

Prowadząca postanowiła w końcu zmienić temat na bardziej współczesny. Marta Manowska zapytała o to, z jakim uczestnikiem najlepiej się dogaduje. Janina przyznała, że Zbyszek ma dużo empatii, jest "dobrym człowiekiem" i to przy nim czuje się najlepiej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (105)