Matka Dawida nie kryje obaw. Wszyscy są rozczarowani finałem

Finał 7. edycji programu "Rolnik szuka żony" zbliża się wielkimi krokami. Jak wiele na to wskazuje, zawiązane przed kamerami relacje Macieja i Pawła z wybrankami mają szansę na przetrwanie także po programie. Dużo mniej szczęścia miał 29-letni Dawid, któremu z trzech kandydatek pod koniec programu nie została żadna. Dwie zrezygnowały same, a jednej podziękował sam, nie kryjąc przy tym skrajnych emocji, które kosztowały go miłosne perypetie. Niewątpliwie to właśnie w domu Dawida, wiele się działo, choć były to zazwyczaj przejmujące dramaty. Mężczyzna wyjątkowo źle znosił odrzucenie, wyraźnie zaskoczony tym, jak szybko dogodna dla niego sytuacja, w której wybiera spośród trzech kandydatek, uległa zmianie.

Rozczarowania tym, jak potoczyły się losy chłopaka w programie nie kryła także jego rodzina. Kiedy Marta Manowska przekroczyła próg domu Dawida, powiało smutkiem i łzami.

Matka uczestnika przyznała z żalem w rozmowie z Martą Manowską, że "wyszło niefajnie" i wszyscy liczyli na "inny finał". Przed kamerą widać było, że niepokoi się o syna i o to, jak zniesie kolejne miłosne porażki.

- Oczywiście, że się o niego martwię. Skrzywdziła go jedna dziewczyna, nie chciałabym żeby drugi raz było tak samo - mówiła przed kamerami pani Ewa, mama Dawida.

Nawet seniorka rodu, na pytanie prowadzącej, dlaczego wszyscy w domu rolnika płaczą, wyraziła swoje ubolewanie.

Podzieleni za to w ocenie losów Dawida, jak to zazwyczaj bywa, są widzowie programu "Rolnik szuka żony". Jedni uważają, że sam jest sobie winien i że zanadto przeżywa, co by nie mówić, powierzchowne relacje z kandydatkami. Inni, bardziej wyrozumiali, podkreślają, że jest wyjątkowo wrażliwym mężczyzną i być może padł ofiarą zarówno swoich kandydatek, jak i telewizyjnych kamer, które bez skrępowania obnażyły jego delikatną osobowość. Niezależnie od tego, jak ocenia się Dawida, nie ulega wątpliwości, że z pewnością będzie jednym z najbardziej zapamiętanych uczestników 7. edycji.