Ostra połajanka w "Kawie na ławę" w TVN24. Konrad Piasecki doprowadzony do szewskiej pasji
Ostatnie wydanie "Kawy na ławę" wyjątkowo obfitowało w momenty, gdy w studiu robiło się naprawdę niezręcznie. Były sprzeczki, ostre słowa i mało eleganckie przytyki, a Konrada Piaseckiego wręcz poniosły nerwy.
Gośćmi Konrada Piaseckiego byli Barbara Nowacka, Marcin Horała, Urszula Pasławska, Paulina Hennig-Kloska, Krzysztof Gawkowski oraz doradca Prezydenta RP Łukasz Rzepecki. Mówiono o m.in. podwyżkach energii oraz doniesieniach ws. nielegalnej inwigilacji za pomocą Pegasusa.
Do pierwszej scysji doszło już w piątej minucie programu. Nowacka zaczęła ostro punktować wywód Horały, w którym wskazywał, że jest wzrost gospodarczy, Polacy więcej zarabiają, a horrendalne podwyżki prądu i gazu wynikają z zaniedbań administratorów.
Posłanka KO stwierdziła, że jego "bzdury są legendarne" i po kolei obalała postawione przez niego tezy.
- Nie dajecie rady od bardzo dawna i to na każdym polu. Wszystko było fajnie, dopóki była dobra sytuacja ekonomiczna. Kiedy się popsuła, każda dziura wychodzi i uderza po kieszeni Polaków. I to ludziom zagląda bieda w oczy, a pan się z tego tak niezbyt sympatycznie i mądrze uśmiecha - rzuciła Nowacka. Horała nie pozostał dłużny.
- Uśmiecham się z tego zręcznego, acz niezbyt merytorycznego popisu populizmu - odparł minister PiS.
Tu wtrącił się Piasecki, próbujący ich uspokoić, bo politycy zaczęli mówić jeden przez drugiego. W końcu dziennikarz nie wytrzymał i po chwili milczenia dosłownie eksplodował. Jego mina mówiła wszystko.
- Pani posłanko, panie ministrze! - podniósł głos. - To że będziecie sobie przerywać, nie zmieni sytuacji, w której ludzie nie będą słyszeli tego, co mówicie. Więc bardzo proszę, żebyście tego nie robili. Dziękuję bardzo - skarcił gości Piasecki, wymownie przy tym gestykulując.
- Pan redaktor się zdenerwował i przywołał nas do porządku - próbował rozładować sytuację Rzepecki, na co Piasecki ostro odparł:
- Drodze państwo! Ludzie się denerwują, bo dostają rachunki, ja się denerwuję i nasi widzowie się denerwują, kiedy sobie nawzajem przerywacie i mówicie razem, bo tego nie można zrozumieć. Dlatego apeluję do waszej kultury osobistej, abyście tego nie robili! - zakończył prowadzący.
Chwilę później znów zrobiło się niezręcznie. Tym razem dyskusja zeszła na Adama Glapińskiego i jego nietrafione prognozy.
W jego obronie stanął Rzepecki. Nie było to łatwe, bo Piasecki drążył, był nieustępliwy i otwarcie kpił z decyzji prezesa NBP.
Doradca prezydenta starał się spokojnie odpowiadać na pytania, jednak stres wziął górę i jego szyja stopniowo zaczęła czerwienieć. Widzowie korzystający z social mediów szybko zauważyli, że "spąsowiał jak róża".
Do rozmowy włączyła się też Nowacka. Między nią a Rzepeckim doszło do kolejnej wymiany złośliwości. Doradca Andrzeja Dudy nie hamował się i Piasecki po raz kolejny musiał interweniować.
- Panie ministrze, jedna uwaga, proszę jednak o większy szacunek okazywany interlokutorom przy tym stole - przerwał mu dziennikarz.
Gorąco zrobiło się też, kiedy wzięto na tapet temat Pegasusa. Marcin Horała przez kilka minut deprecjonował ustalenia Citizen Lab i mówił o "rzekomym" podsłuchiwaniu.
W pewnym momencie Piasecki spytał, czy PiS zgodzi się na powstanie komisji śledczej. Horała długo robił uniki, w końcu stwierdzając, że nie jest uprawniony wypowiadać się w imieniu partii.
- Ale dostaje pan jakieś przekazy, ciągle pan czyta te SMS-y w czasie programu, no to być może ktoś panu podpowiada - drwił gospodarz, nie kryjąc rozbawienia sytuacją i nietęgą miną gościa.
Przyparty do muru minister PiS stwierdził po chwili, że cały czas czytał Twittera i reakcje widzów programu "Kawa na ławę".