Konrad Piasecki z TVN24 ostro do Jacka Kurskiego. Padło brutalne porównanie
Między TVP a TVN trwa wojna. Co nie zmienia faktu, że "Wiadomości" czasem cytują konkurencję. Tym razem w głównym wydaniu serwisu TVP pokazano wyrwany z kontekstu fragment wywiadu Konrada Piaseckiego. Dziennikarz TVN24 odniósł się do tego i wbił szpilę Jackowi Kurskiemu.
14.12.2021 00:44
W głównym wydaniu poniedziałkowych "Wiadomości" pokazano reportaż "Nierozliczone komunistyczne zbrodnie" Magdaleny Wierzchowskiej. Teza materiału była następująca: komuniści odpowiedzialni za stan wojenny nigdy nie zostali ukarani tak, jak na to zasłużyli, a po 1989 r. dalej są obecni w przestrzeni publicznej.
Wspomniano sędziów stanu wojennego oraz przywołano niedawną sprawę nagrania z archiwum Teresy Torańskiej z Adamem Michnikiem i gen. Wojciechem Jaruzelskim. Przypomniano też, jak po audycji Michnik, Urban i Monika Olejnik wsiedli do tego samego auta.
- Dziś komercyjne media regularnie wybielają architektów stanu wojennego. Do cyklu rozmów o tym czarnym okresie zaproszono "Goebbelsa stanu wojennego", rzecznika komunistycznego rządu Jerzego Urbana - mówiła Wierzchowska.
Następnie "Wiadomości" zacytowały 9-sekundowy fragment rozmowy Konrada Piaseckiego z Jerzym Urbanem. Słyszymy w nim, jak na pytanie, czy po 13 grudnia pomyślał, że stoi po złej stronie barykady, Urban odpowiada: - Nigdy.
Niedługo po "Wiadomościach" Piasecki zabrał głos na Twitterze.
"Jacku Kurski, jeśli już puszczacie moje wywiady w 'Wiadomościach', to chociaż ich nie montujcie tak, jak 'Dziennik Telewizyjny' taśmy z Radomia w grudniu '81. Chyba że świadomie chcecie kontynuować dzieło Eligiusza Naszkowskiego i jego kolegów z SB" - odgryzł się dziennikarz.
W swoim wpisie Piasecki pije do działań propagandowych władz PRL i sfałszowanych taśm ze spotkania kierownictwa "Solidarności" w Radomiu. Zarejestrowane przez wspomnianego współpracownika SB nagrania zostały tak przemontowane, aby uzasadnić wprowadzenie stanu wojennego.
Łatwo sprawdzić, że przytoczony fragment wywiadu jest wyrwany z większego kontekstu i dopasowany do narracji reportażu: ludzie odpowiedzialni za stan wojenny nie ponieśli konsekwencji, egzystują w mainstreamie i niczego nie żałują.
W rzeczywistości rozmowa z Urbanem trwa ponad pół godziny, była wielowątkowa, prowadzona przez Piaseckiego na nieustającej kontrze, a po słowach przytoczonych przez "Wiadomości" pada dopowiedzenie, którego widzowie TVP nie mieli szans usłyszeć.
Po "nigdy" Urbana Piasecki przywołał powszechnie znany epizod z jego życia, kiedy jako dziennikarz w latach 60. za swoje felietony został dwukrotnie objęty zakazem pracy w zawodzie.
Mimo tego Urban stwierdził, że wtedy, jak i dziś nie chciał mieć nic wspólnego z "Solidarnością".
- Nie sposób sobie dziś wyobrazić, że jest się zwolennikiem PiS. Tak wtedy nie mogłem sobie wyobrazić, że mógłbym być zwolennikiem "Solidarności" czy jakimś jej współpracownikiem, bo to mnie mierziło, jako katolickie i tradycjonalne.
W dalszej części Urban przyznał, że towarzysko było mu bliżej do niektórych opozycjonistów niż twardogłowych generałów i patrzył z niechęcią na poczynania władzy, która internowała swoich przeciwników.
- Zawsze uważałem, że wszystko należy robić bez więźniów politycznych. Dlatego popierałem pomysł, aby wysiedlić ich na dwa lata na Zachód - mówił Urban, dodając dalej, że ma krytyczny stosunek do niektórych rzeczy, które wówczas mówił.
W "Wiadomościach" nie podano też, że Urban został zaproszony przez Piaseckiego w ramach nowego cyklu "1981. Rozmowy o stanie wojennym". Oprócz rzecznika rządu Jaruzelskiego dziennikarz TVN24 spotkał się też z osobami z drugiej strony barykady: Barbarą Labudą i Wandą Traczyk-Stawską.