Odrzuciła propozycję nie do odrzucenia. Żałuje tego do dziś
Dla wielu widzów Barbara Bursztynowicz stała się aktorką jednej roli – Elżbiety Chojnickiej z "Klanu". Swego czasu jej kariera zapowiadała się jednak znakomicie. Wszystko zmieniło się przez jedną złą decyzję.
06.01.2024 | aktual.: 06.01.2024 16:21
Urodzona w Bielsku-Białej 23-latka ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Warszawie w 1977 r. Jako świeżo upieczona absolwentka od razu trafiła do jednego z najważniejszych teatrów w kraju – Ateneum w stolicy. Posadę załatwiła jej Aleksandra Śląska, jej profesorka i mentorka, a w skali makro jedna z najpopularniejszych gwiazd przełomu lat 70. i 80.
Swego czasu stawiająca pierwsze kroki w branży Bursztynowicz często prosiła ją o radę i bardzo ceniła sobie jej zdanie. Bezgraniczne zaufanie do polskiej piękności, która zagrała m.in. w "Młodości Chopina" Aleksandra Forda, "Pętli" Wojciecha Jerzego Hasa czy "Pasażerce" Andrzeja Munka, doprowadziło ją jednak do zguby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Unikanie rozgłosu aktorską cnotą
Autorytet Śląskiej, której mąż, Janusz Warmiński, w tamtym czasie obejmował stanowisko dyrektora Ateneum, był tak duży, że Bursztynowicz nie podejmowała żadnej decyzji zawodowej bez konsultacji z mentorką. – Zwracałam się do niej z pytaniem, co powinnam zrobić. "Zastanów się, rozważ za i przeciw" – zwykła mówić. W jakimś sensie czułam się zwolniona z samodzielnego podejmowania decyzji – wyznała w rozmowie z Plejadą.
Na początku liczyła, że uda jej się zrobić karierę filmową. Do momentu angażu w "Klanie", z którym związana jest od ponad 25 lat, zagrała jednak tylko w siedmiu produkcjach, i były to raczej mniejsze role. Okazało się, że była to zaplanowana strategia, w której palce maczała właśnie Śląska. To ona odradzała jej udział w produkcjach, które miały szansę zyskać popularność i uznanie wśród masowej widowni.
Przez nią odmówiła najważniejszemu reżyserowi
Nie inaczej było więc w przypadku propozycji od samego Stanisława Barei – mentorka nie zrobiła wyjątku nawet dla tak cenionego już wówczas twórcy. Przypomnijmy, że w 1977 r., w którym doszło do tej feralnej odmowy, reżyser miał na swoim koncie m.in. "Żonę dla Australijczyka", "Małżeństwo z rozsądku", "Poszukiwanego, poszukiwaną" czy "Bruneta wieczorową porą".
Artysta rozpoczynał wówczas prace nad kolejnym filmem, "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", i to właśnie w nim widział utalentowaną absolwentkę warszawskiej PWST. Ponoć, jak podaje Pomponik, chodziło o rolę Danusi, ale sama zainteresowana nigdy tej informacji nie potwierdziła. Jak wiadomo, ciężarną kochankę Krzakoskiego (Krzysztof Kowalewski) zagrała ostatecznie Ewa Ziętek, szkolna koleżanka Bursztynowicz.
Ekranowa Elżunia do dziś żałuje swojej decyzji. – Filmy Stanisława Barei okazały się kultowymi. Gdybym przyjęła tamtą rolę, pewnie wcześniej zaistniałabym publicznie – powiedziała kiedyś w rozmowie z "Vivą!". Powód był jak zawsze ten sam: sprzeciw Śląskiej. – Uważała, że ta rola nie zbuduje mnie artystycznie – tłumaczyła w trakcie tego samego wywiadu.
Mimo to Bursztynowicz nie czuje żalu do swojej zawodowej przewodniczki i nadal uważa ją za dobrą wróżkę, dzięki której zbudowała siebie jako aktorkę teatralną. Pracę na planie telenoweli w Telewizji Polskiej podjęła w momencie, kiedy Śląska od dawna już nie żyła. Niewiadomą pozostaje więc, czy i ten angaż odradziłaby swojej podopiecznej.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.