"O matko, jest!". Disney+ nie bez problemów zawitał w Polsce
"Czuję nadchodzące l4" – piszą internauci na Twitterze i dzielą się pierwszymi komentarzami po starcie nowej platformy – Disney+. Już od samego rana internet zasypały reakcje użytkowników i niestety nie wszystkie były pozytywne. Zaczęło się od zamieszania.
14.06.2022 | aktual.: 14.06.2022 13:33
Ofertą Disney+ amerykańscy widzowie cieszą się od końca 2019 r. Baza filmów, seriali i animacji jest potężna, a platforma dokłada co kilka miesięcy nowe, oryginalne produkcje. Wystarczy wspomnieć o serialach Marvela, takich jak "WandaVision", "Hawkeye" czy ostatni "Moon Knight" – tego w Polsce legalnie można było obejrzeć, ale spryciarzy nie brakowało. Dołóżmy do tego produkcje ze świata "Gwiezdnych wojen" i mamy gorącego konkurenta dla HBO i Netfliksa. Tyle złota omijało widzów z Polski i jeszcze kilku innych europejskich krajów. W końcu jest. Od 14 czerwca Disney+ jest dostępny w Polsce. Skończyły się czasy cebulactwa, ściągania nielegalnych plików lub oglądania produkcji na podejrzanych stronach, które mają więcej wirusów niż niejedna pandemia widziała.
Ci, którzy już o godzinie 7 chcieli wykupić subskrypcję, mogli zrobić to bez większych problemów. Zamieszanie pojawiło się w przypadku oferty promocyjnej. Zainteresowanie Disney+ było tak potężne, że platforma nie wyrabiała z szybkim wysyłaniem linków do oferty promocyjnej na roczną subskrypcję. "Zarejestrowałam się, ale linku brak" – było najczęściej powtarzającą się wiadomością poranka na Twitterze.
Osoby, które zarejestrowały się na stronie disneyplus.com do 13 czerwca, mogły wykupić roczną subskrypcję w cenie za osiem miesięcy. Było więc o co robić zamieszanie. Oferta z niewielkim opóźnieniem docierała do kolejnych użytkowników, więc start Disney+ można uznać ostatecznie za udany. Serwery wytrzymały, wielkich opóźnień nie było, czego nie można było powiedzieć o HBO Max, gigancie, który dotarł do Polski kilka miesięcy przed disney’owską platformą.
Miesięczna subskrypcja Disney+ to koszt 28,99 zł. Warto? Oj, tak. Choć wydaje się, że to przede wszystkim kopalnia złota dla dzieci i rodziców, którzy teraz będą mieć pod ręką wszystkie stare i nowe animacje Disneya czy Pixara, jest tam znacznie więcej produkcji dla kilku pokoleń.
Chodźcie na spacer po Disney+
Oferta podzielona jest na sześć głównych filarów. To produkcje Disneya, Pixara, Marvela, Star Wars, National Geographic i Star. Klikając w ofertę od Disneya, przejdziecie do bogatej listy filmów, animacji, bajek i seriali. Są tu kinowe blockbustery jak "Wyprawa do Dżungli" z Dwaynem Johnsonem i Emily Blunt czy obsypana nagrodami "Cruella" z Emmą Stone. Można legalnie obejrzeć oscarowe "Nasze magiczne Encanto" czy równie piękną animację "Raya i ostatni smok". Są nowości, są i klasyki jak "Król lew", "Bambi" czy "Kubuś Puchatek".
Podobnie sprawa ma się z zakładką Pixara, gdzie można nadrobić oscarowego "Lucę" czy popłakać na "Coco". Fani Marvela będą brać l4, by nadrobić seriale, które studio wypuściło w ostatnim czasie. Mamy w końcu pod nosem fantastyczny i zbierający najlepsze opinie serial "WandaVision". Jest "Hawkeye", "Loki" i nowy "Moon Knight", o którym w Polsce – przez przedłużające oczekiwanie się na legalny dostęp do platformy – nie mówiło się za wiele.
Zakładka Marvela to prawdziwy rarytas dla fanów superbohaterów, ale też gratka dla tych, którzy mają sporo do nadrobienia. Disney+ ułatwił sprawę tym, którzy jeszcze nie widzieli żadnego filmu z uniwersum Marvela lub zgubili się po którejś z historii o walczących ze złem superbohaterach. Są wydzielone zakładki z podziałem na kolejne fazy filmowego uniwersum Marvela, a oddzielnie wybrane filmy, które pokazują genezę poszczególnych postaci.
Miodem na serca nerdów i fanów fantastyki będzie oferta Star Wars. Tu znajdziecie wszystkie filmy i seriale, które toczą się wokół "Gwiezdnych wojen". W jednym miejscu chronologicznie ustawiono wszystkie filmy począwszy na "Gwiezdne wojny: Mroczne widmo cz.1", a skończywszy na "Skywalker. Odrodzenie".
Kilka ciekawych produkcji jest w zakładce National Geographic. Nie tylko o zwierzątkach i odkrywaniu pięknych miejsc na świecie. Znajdziecie tu serię Gordona Ramsaya czy "Trafficked" Mariany Van Zeller, która zgłębia tajniki funkcjonowania najniebezpieczniejszych czarnych rynków światowego podziemia. Pokazuje, jak wygląda łańcuch dostaw broni palnej przemycanej przez kartele narkotykowe, odkrywa działania sutenerów w Stanach czy handlarzy częściami ciał tygrysów. To mało znana, ale wyjątkowo ciekawa produkcja (opisywaliśmy ostatnią odsłonę, w której dziennikarka dotarła do oszustów z Nigerii wyłudzających miliony od zakochanych kobiet). National Geographic oferuje parę filmów dokumentalnych - tu jednak nie ma co liczyć na fajerwerki. Ta działka wygląda akurat najsłabiej.
Last but not least – Star. Tam znajduje się więcej kontentu dla dorosłego widza. Jest serial "Pam i Tommy", opowiadający niewiarygodną, ale prawdziwą historię o sekstaśmie Pameli Anderson i Tommy’ego Lee. Niezadowolony fachowiec ukradł z ich domu przypadkową kasetę, na której szybko odkrywa pornograficzny materiał. Serial z Lily James i Sebastianem Stanem zrobił furorę na świecie.
Równie dobrze oceniany jest serial "Zepsuta krew" o Elizabeth Holmes (w tej roli Amanda Seyfried) z firmy Theranos. Najmłodsza na świecie miliarderka oszukała setki tysięcy ludzi swoim zbyt idealnym pomysłem na biznes. Nadrobić można też serial "Lekomania" (w org. "Dopesick"), który opowiada o tym, jak pewna firma wywołała w USA największą epidemię lekomanii w historii kraju i pokazuje, jak wyglądają kulisy walki z opanowującym społeczeństwo uzależnieniem od opiatów. Główną rolę gra tu Michael Keton, który za swoją pracę przy serialu został nagrodzony Złotym Globem dla najlepszego aktora w serialu limitowanym za 2022 r.
Dzięki Disney+ można zaserwować sobie sporą dawkę nostalgii. Dostępne są sezony "Gotowych na wszystko", "Lostów", "24 godzin", "Z archiwum X", "Buffy postrach wampirów", "Skazanego na śmierć" czy "Kości".
Wszystkie można oglądać ze znajomymi dzięki funkcji Group Watch. Tu szaleństw nie ma. Wysyła się link do innych użytkowników (max. sześć osób) i ogląda w tym samym czasie. Nie ma czatu. Jest za to kilka emotek, które można sobie podsyłać. Użytkownik, który zaczął grupowe oglądanie, ma władzę nad resztą i może wstrzymywać wszystkim projekcję. Na co to komu?
Zobaczymy, czy to będzie prawdziwa magia Disney’a i platforma będzie zyskiwać coraz to nowych użytkowników, stając się zagrożeniem dla HBO i słabnącego w nowe subskrypcje Netfliksa, czy to tylko chwilowe zachłyśnięcie się dobrobytem. Na ile nowe seriale Marvela i Star Wars i dostęp do starych bajek są w stanie zagrozić gigantom? W maju podano, że Disney+ zanotował na świecie ponad 87 mln subskrybentów. W pierwszych trzech miesiącach 2022 r. pojawiło się 7,9 mln nowych użytkowników. Ile dojdzie z Polski? Niedługo się przekonamy.