Nie miał pojęcia, że jest na antenie
Kilka lat temu, za sprawą wpadki telewizyjnych techników i porażającej szczerości Kamila Durczoka, widzowie "Faktów" poznali prawdę o stanie czystości prezenterskiego stołu. W 2013 roku byliśmy świadkami podobnego zdarzenia, choć tym razem z udziałem prezentera serwisu sportowego, Piotra Karpińskiego.
Dziennikarz, który miał wejść na wizję po bloku reklamowym, pojawił się na ekranie nieco wcześniej. Niczego nieświadomy Karpiński przygotowywał się do spotkania z widzami w dość osobliwy sposób, nie mając nawet pojęcia, że już wtedy oglądały go miliony Polaków. Tym sposobem zobaczyliśmy, jak prezenter m.in. czyta przygotowane informacje i tłumaczy operatorowi, że jego garnitur jest granatowy, a nie czarny.
Największym zaskoczeniem był jednak fakt, że aby rozruszać głos i pokonać tremę, dziennikarz zaczął śpiewać szlagiery disco polo. Po odczytaniu porcji newsów Karpiński lekko przeszedł do śpiewania najpopularniejszego hitu zespołu Weekend - "Ona tańczy dla mnie".
Zdaniem niektórych widzów, mało znany prezenter chciał się w ten sposób wypromować. Inni zwracali uwagę na to, że materiał został sprytnie zmontowany. Bohater całego zamieszania nie odniósł się jednak do tej sprawy.