Gessler nie wytrzymała. Po słowach kelnerki rzuciła talerzem
Magda Gessler po raz kolejny dała popis swoich umiejętności w "Kuchennych rewolucjach". Gdy przed jej oczami pojawił się kurczak w gotowej panierce, cisnęła talerzem o podłogę i wyszła z lokalu. - Wszystko śmierdzi. Do tego stopnia, że ja też już śmierdzę! - krzyczała.
"Kuchenne rewolucje" tym razem zawitały do położonych 20 kilometrów od Białegostoku Łap - miasta zbudowanego przy stacji dawnej kolei warszawsko-petersburskiej. Działał tu bar o anglojęzycznej nazwie "Chicken Flow". Prowadziła go pani Katarzyna, która gastronomią zajmuje się od sześciu lat. Co ciekawe, wcześniej miała zupełnie inne zainteresowania. Skończyła szkołę krawiecką i studia teologiczne, by potem stać się kierowcą miejskiego autobusu. Ostatecznie zwyciężyła jednak miłość do gotowania.
Pani Kasia najpierw otworzyła bar z kebabem, potem z domowymi obiadami, aż w końcu postawiła na kurczaka "w amerykańskiej panierce". W knajpie pomagali jej mama Halina, siostra Justyna i mąż Krzysztof. Niestety, rodzinny interes i tak chylił się ku upadkowi.
- Ludziom może kojarzyć się kurczak zbyt prosto i pospolicie. Może dlatego? - dumała pani Justyna. - A może nie każdy lubi kurczaka? - zastanawiała się pani Halina. Odpowiedzieć na te pytania mogła tylko Magda Gessler.
Kuchenne rewolucje - Magda Gessler rozczarowana menu
Chyba nikt nie spodziewał się, że przyjazd Magdy Gessler będzie łatwy, lekki i przyjemny. Sama Gessler również. Bo gdy tylko zaczęła wertować menu, wpadła w popłoch.
- Konkurujemy ze znaną siecią? Szaleństwo! Tu naprawdę nie ma nic dla mnie. 30 skrzydełek mam zjeść? Pofrunę! - powiedziała.
Po kilku minutach rozmyślania restauratorka zdecydowała się zamówić polędwiczki i skrzydełka z kurczaka, frytki i surówkę. Zanim jednak specjalność lokalu pojawiła się na stole, przed ekspertką postawiono tajemniczo brzmiące danie - polski delux. Ów przysmak to po prostu hamburger.
- Wygląda to tak całkiem okej - stwierdziła Gessler, po czym wyjęła z bułki kawałek mięsa w panierce. I się zaczęło. - No śmierdzi ostro. Nie wiem, co to są te farfocle. Do kurczaka się jeszcze nie dogrzebałam. Jest tak suchy, że go w zasadzie nie można ugryźć. Frytownica, paniera, zły kurczak, który zabija całego hamburgera - wyliczała.
Prawdziwe piekło rozpętało się jednak dopiero, gdy właścicielka podała Gessler wspomniane danie, którym szczyci się restauracja. Pierwszy minus: kupowana wcześniej gotowa panierka. - Dla mnie to śmierdzi złym tłuszczem. Wszystko śmierdzi. Do tego stopnia, że ja też już śmierdzę! - uniosła się ekspertka.
Oliwy do ognia dolała jednak kelnerka Marta, która na prośbę gwiazdy TVN wyrecytowała skład mieszanki, w której obtaczano tu kurczaka. Mąka pszenna, sól, glukoza, wzmacniacz smaku E621, hydrolizowane białko roślinne... Tyle wystarczyło, by oburzona Gessler z całych sił cisnęła talerzem o podłogę. - Trucizna! Chcieliście nakarmić mnie chemią, ale się nie dałam! - krzyknęła i opuściła lokal.
Kuchenne rewolucje - Magda Gessler robi porządki w kuchni
Następnego dnia, aby nieco udobruchać Gessler, cała obsługa przygotowała swoje popisowe dania. Barszcz z pasztecikami, talerz wędlin, kapusta kiszona, pierogi, duszone mięso i marynaty. I to był strzał w dziesiątkę. Kubki smakowe telewizyjnej ekspertki oszalały ze szczęścia.
Czar prysnął, gdy Gessler wkroczyła do kuchni. Przywitały ją oblepione tłuszczem ściany i unoszący się wszędzie zapach kurczaka. - Ogólnie nie jest brudno, ale trzeba doczyścić - zaleciła. Nie obyło się też oczywiście bez wyrzucenia gotowych panierek i sterty mrożonych frytek. Poirytowana właścicielka, widząc, co robi restauratorka, dobitnie skomentowała jej zachowanie:
- Oczekiwałam od pani Magdy, że rewolucja będzie polegała na tym, że dania, które tutaj serwuję, ulepszy i poprawi. A nie zrobi mi tutaj taką rewolucję, że wypier... tzn. wypierdzieli mi to wszystko, co miałam. Nie jestem na to przygotowana.
Kuchenne rewolucje - Magda Gessler wprowadza zmiany w restauracji
Magda Gessler nie przejęła się obawami pani Kasi i zarządziła totalną metamorfozę - zarówno podejścia właścicielki, wnętrza, jak i samego menu. Od teraz lokal nazywa się "Zdolne Łapy". Wystrój? Mnóstwo paproci i poziomek, a motywem przewodnim miały być ludowe stroje i las. W karcie dań - kuchnia podlaska. Krupnik na kaczkach i grzybach, faszerowane pieczarki z zapieczonym serem, karkówka w cebuli i ręcznie robiona biała kiełbasa z majerankiem i sosem chrzanowym.
Po krótkiej nauce gotowania cała ekipa ruszyła do pracy. Na promocję zostały przygotowane wspomniane wcześniej domowej roboty białe kiełbaski, które na szczęście zachwyciły częstowanych mieszkańców Łap. Przygotowana wspólnymi siłami kolacja również okazała się strzałem w dziesiątkę. Jednak prawdziwy test miał dopiero nadejść.
Po czterech tygodniach Gessler powróciła do lokalu, by sprawdzić, czy właścicielce udało się utrzymać poziom. Jako pierwszych skosztowała faszerowanych pieczarek. Niestety, okazały się zimne i podane "jak za komuny" na liściu sałaty. Kolejnym niewypałem okazała się biała kiełbasa.
- Ziemniaki dobre, sos dobry, kiełbasa do du...y - stwierdziła ekspertka bez ogródek.
Wyśmienity krupnik i soczysta karkówka uratowały na koniec dobre imię restauracji. Ostatecznie "Zdolne Łapy" zdobyły rekomendację Magdy Gessler.