Joanna Mazur w "Demakijażu": "Najtrudniejsze jest to, że zapominam ważne dla mnie twarze"
Joanna Mazur gościła w programie Krzysztofa Ibisza. Opowiedziała, jak wygląda jej codzienność jako osoby niewidomej i z jakimi trudnościami musi się nierzadko mierzyć.
28.04.2019 | aktual.: 28.04.2019 21:54
W ostatnim odcinku "Demakijażu" nie brakowało tematów trudnych i takich, które wywołały u biegaczki nieskrywane wzruszenie. Opowiedziała, jak teraz wygląda jej codzienność i co w mierzeniu się z nią bywa najtrudniejsze.
- Teraz zupełnie inaczej odbieram świat. To czego nie pamiętam, czego nie mogę zobaczyć, staram się za pomocą dotyku i opisu sobie wyobrazić. Tak teraz zbieram wspomnienia – mówiła. - Najtrudniejsze jest dla mnie to, że zaczynam zapominać tak ważne dla mnie twarze, jak twarz mojej mamy – przyznała.
Otwarciem na zupełnie nowe doznania okazał się dla niej "Taniec z gwiazdami". Sportsmenka już nazywa udział w show piękną przygodą. I nic dziwnego, na parkiecie odnosi sukcesy i zbiera najwyższe noty, a do i czaruje widzów swoją kobiecością i wdziękiem.
- Kwestia kobiecości zaczęła zanikać, kiedy zaczął zanikać mój wzrok, teraz zaczynam wracać do tego – mówiła. - Czuję się inaczej, czuję się bardziej świadomą kobietą. Wydobywam to, co było schowane za tym, że nie widzę. Nie wiem, jak wygląda moja twarz, nigdy nie przywiązywałam do tego uwagi. Trudno mi wyobrazić swoją twarz dotykając jej. Ale jako kobieta chcę czerpać przyjemność z kobiecych czynności. Takich jak np. makijaż. Umiem się pomalować, to jest kilka prostych trików, które opanowałam – dodała z uśmiechem.
Biegaczka opowiedziała też, jak zaczęła się jej przygoda ze sportem. Zaznaczyła, że choć dziś odnosi imponujące sukcesy, dojście do takiego poziomu nie było łatwe.
- Czułam się niepewnie. To nie było tak, że od razu byłam oswojona z tym, co się dzieje. Zauważyłam, że muszę się przełamać do pewnych rzeczy – opowiadała Ibiszowi. - Początkowo moje bieganie to były szybsze spacery asfaltową ścieżką, jedną nogą po asfalcie, drugą po trawie. Tylko wtedy byłam w stanie wyczuć trasę. Liczyłam, ile kroków mam na prostej, ile wejścia w wiraż. Było dużo matematyki w tym moim biegu – tłumaczyła.
Mazur przyznała także, że już od pierwszych treningów okazało się, że Michał Stawicki jest dla niej idealnym wyborem przewodnika. - To był taki moment, kiedy poczułam, jakbym trochę widziała. Czułam się pewnie, czułam się niezwykle swobodnie. To było coś niezwykłego, coś czego szukałam w drugim człowieku jako przewodniku – mówiła.
Zobacz także: Joanna Mazur dostała klucze do nowego mieszkania. Skomentowała wyjątkową niespodziankę
Ibisz zaznaczył, że poznał parę na Balu Mistrzów Sportu, kiedy odebrali nagrodę dla Niepełnosprawnego Sportowca Roku. Przypomniał, że podczas gali przewodnik podjął kwestię, że Joanna Mazur powinna mieć stypendium, którego wówczas nie miała. Minister Sportu zareagował i zapewnił, że znajdzie rozwiązanie tej sprawy. Biegaczka przyznała, że minister z własnej inicjatywy przyznał sportowcom, którzy nie spełniali kryteriów ministerialnych, specjalne stypendia za osiągnięcia podczas Mistrzostw Europy w Berlinie, które od grudnia ona także otrzymuje. Podsumowała gorzko, że choć historia skończyła się happy endem, nie obyło się bez nieprzyjemności.
- To wystąpienie podczas Gali Mistrzów Sportu było trochę przykrą sprawą, bo po nim zostałam nazwana kłamcą przez władze Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych. Ich zdaniem powinnam przeprosić pana ministra za to, co powiedziałam i że nie w taki sposób załatwia się takie kwestie – opowiadała.
Zwrócona jej wówczas uwaga nie zmieniła jej podejścia do tematów dla niej trudnych. Joanna Mazur także w "Tańcu z gwiazdami" niejednokrotnie mówiła, że chce być postrzegana przez pryzmat jej osiągnięć, a nie sytuacji. Jednak ie oznacza to jednak, że rezygnuje z mówienia głośno o istotnych dla niej kwestiach.
- Uważam, że o sprawach trudnych należy mówić. 2017 rok to był dla nas czas pełen wyrzeczeń, poświęcenia, ale też ogromnych sukcesów. Trzy medale podczas mistrzostw świata, mnóstwo startów i brak stypendium za te osiągnięcia. Dopóki mam prawo głosu i możliwość wypowiadania się publicznie, będę mówić o kwestiach, które są niewygodne, trudne, a są spychane na drugi plan – podsumowała w programie.