Eurowizja 2024. Drugi półfinał. Reprezentantka Izraela wygwizdana przez publiczność. Przeszła dalej?
W czwartek 9 maja odbył się drugi półfinał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji. Do wielkiego finału przeszła m.in. Austria i Łotwa. Widzowie zdecydowali także, że bardzo kontrowersyjny utwór Izraela powalczy o wygraną, choć sam wytęp Eden Golan był wygwizdany przez publiczność.
Jak doskonale wiadomo, 68. Konkurs Piosenki Eurowizji rozłożono na trzy dni koncertowe. Na 7 i 9 maja zaplanowano półfinały, zaś finał odbędzie się w sobotę 11 maja. Wszystkie koncerty są organizowane na terenie hali Malmö Arena w szwedzkim Malmö przez Europejską Unię Nadawców (TVP jest jej członkiem).
Niestety wiemy już po pierwszym półfinale, że polska reprezentantka Luna nie dostała się do finału z utworem "The Tower", choć widać było, że publiczność świetnie się przy nim bawiła. Ostatecznie do finału przeszły Serbia, Portugalia, Słowenia, Ukraina, Litwa, Finlandia, Cypr, Chorwacja, Irlandia i Luksemburg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eurowizja 2024 - emocje w drugim półfinale
W drugim półfinale widzieliśmy 16 państw, choć przed konkursem najwięcej miejsca poświęcano Izraelowi. To z racji protestów aktywistów domagających się usunięcia tego państwa z tegorocznego konkursu. Afera związana jest z faktem, że w utworze "October Rain" Eden Golan było mnóstwo odniesień do ataku Hamassu na Izrael, do którego doszło 7 października ubiegłego roku. Dotyczyło to zarówno tytułu, jak i słów piosenki, gdzie pojawiły się m.in. nawiązania do kwiatów, które symbolizują ofiary konfliktu. Organizatorzy Eurowizji wskazywali wyraźnie, że to łamie zasady "neutralności politycznej".
Ostatecznie zmieniono nie tylko słowa piosenki, ale też tytuł - na "Hurricane". Golan i tak nie mogła raczej liczyć na ciepłe przyjęcie przez publiczność. Po środowej próbie generalnej w mediach społecznościowych pojawiły się filmiki, na których słychać, jak Golan została wygwizdana.
Transmisja drugiego półfinału w TVP1 rozpoczęła się punktualnie o godz. 21. Polskim komentatorem był Artur Orzech, który powrócił do tej roli po pięciu latach przerwy.
Prowadzące na wstępie żartobliwie mówiły o swoich wspomnieniach pierwszych Eurowizji. Jedna z nich miała cztery lata, gdy oglądała pierwszy konkurs, który wygrała wówczas Abba.
Pierwszą gwiazdą półfinału była Sarah Bonicci z Malty. Wokalistka ma 25 lat. Jak powiedział Orzech, jej tata jest rzekomo "trylionerem" i właścicielem klubu piłkarskiego na Malcie. Bonnici zaśpiewała dynamiczny kawałek "Loop", który dobrze rozgrzał publiczność.
Jako druga wystąpiła Besa z Albanii. 37-latka ma na koncie cztery albumy.
Wokalistka zaprezentowała utwór "Titan", który jest utrzymany w średnim tempie i bardziej dramatyczny niż propozycja Malty.
Tutaj też pełna rozmachu choreografia taneczna sprawiła, że zrobiło się na scenie prawdziwe show.
Trzecia była Marina Satti z Grecji. Urodziła się w Atenach. Miksuje muzykę grecką i Bałkanów, dodając nawet wpływy azjatyckie. Jej ostatnia płyta znalazła się na pierwszym miejscu listy przebojów w Grecji. W utworze "Zari" zagranym na Eurowizji wykorzystano perski flet.
Czwarty był Nemo ze Szwajcarii z utworem "The Code". Nemo włada językami francuskim i niemieckim.
Mieszka w Berlinie i, jak powiedział Orzech, jest urzeczony tym miastem.
W jego piosence słychać elementy operowe (m.in. słychać inspiracje "Carmen" Georgesa Bizeta), co zresztą zdradza już sam wokal Nemo.
Piąte były Czechy, które reprezentowała Aiko z piosenką "Pedestal". Urodzona w Rosji artystka mieszka w Brighton w Anglii. Karierę rozpoczęła w 2015 r. Wydała trzy albumy. Utwór Aiko był utrzymany w bardziej rockowym klimacie, co mocno spodobało się publiczności.
Po piątym występie nastąpiła chwila przerwy. Pokazano migawkę utworów, które nie zawojowały poprzednich konkursów Eurowizji. Orzech stwierdził, że zasłużenie nie cieszyły się uznaniem.
Potem na scenie pojawił się Slimane z Francji (ten kraj trafił do finału bez głosowania) z bardzo rzewną balladą "Mon Amour". - O czym Francuzi mogą śpiewać? Oczywiście o miłości - powiedział Orzech. Slimane długo śpiewał na scenie w pozycji klęczącej, a potem miał fragment a cappella.
Szósta wyszła Kaleen z Austrii, która zaśpiewała "We Will Rave". Karierę zaczęła w 2014 r. Pracuje jako choreografka i działa też przy austriackich programach.
Brała udział w talent show "Got to Dance", gdzie dotarła do finału.
Jej "We Will Rave" to eurodisco z echami piosenek Haddawaya. Orzech stwierdził, że to austriacka Cleo.
Siódma była Saba z Danii. Urodziła się w Etiopii. Jest musicalową aktorką i modelką. Została adoptowana w wieku 8 miesięcy i wychowana w Danii. Grała w młodości w piłkę nożną. Jej utwór "Sand" brzmiało jak typowe współczene electro z mocnym kobiecym wokalem. Orzech nie krył zachwytu jej śpiewem.
Ósma była Armenia, którą reprezentował francusko-ormiański duet Ladaniva. Powstał w 2019 r. Dwoje muzyków poznało się w francuskim Lille.
- My wychowani w PRL-u wiemy, że Ladaniva to znaczy Łada Niva - mówił Orzech. Chodziło mu o auto.
Dziewiątym występem był Dons z Łotwy, który zaśpiewał "Hollow". Karierę rozpoczął w 2003 r od udziału w łotewskim reality show.
Łotwa nie ma ostatnio dobrej passy, bo nie kwalifikowała się do finałów Eurowizji, ale może Dons zmieni sytuację? Jego piosenka to wzniosła ballada trochę w stylu Hoziera.
Hiszpania, która z założenia wchodzi do wielkiego finału, pojawiła się jako kolejna.
Nebulossa zaśpiewała w konkursie utwór "Zorro" utrzymany w electropopowym stylu.
Publiczności zamierzony kicz piosenki bardzo przypadł do gustu.
Jako dziesiąta wyszła Megara z San Marino z utworem "11:11". To zespól hiszpański, który powstał w 2015 r. Odpadł w preselekcjach we własnym kraju, więc przemodelował piosenkę i w barwach San Marino wylądował w stawce. Choreografia nawiązywała do gotyckiego horroru, więc wyróżniała się przejaskrawioną estetyką. Muzycznie to trochę styl Maneskin, ale Orzech stwierdził, że ich piosenka nie była tak dobra jak włoskiej grupy.
Jedenasta była Gruzja i Nuca Buzaladze z piosenką "Firefighter". Wokalistka ma 27 lat, wychowywała się w Turcji, ale mieszka w Dubaju.
Była w tureckim "The Voice", gdzie zajęła czwarte miejsce.
"Firefighter" to utrzymany w średnim tempie taneczny utwór z mocnym wokalem.
Dwunasta była Belgia. Reprezentował ją Mustii z "Before the Party’s Over". Mustii to 33-letni aktor i muzyk, który jest jurorem programu "Drag’s Race". Zagrał rolę Hamleta w sztuce, czym się bardzo szczyci. Orzech stwierdził, że Mustii wyglądał trochę jak Billy Idol.
Trzynasta była Estonia. Śpiewali 5miinust i Puuluup. Ich utwór "(Nendest) narkootikumidest ei tea me (küll) midag" ma najdłuższy tytuł w historii Eurowizji.
Orzech krótko stwierdził, że ta propozycja to klasyczny żart.
Muzycznie to połączenie folku z… hip-hopem. Żart żartem, ale wystarczyło, by publiczność dobrze się bawiła podczas ich występu.
Włochy, jako kolejny kraj automatycznie będący w finale, pojawiły się na scenie po Estonii. Angelina Mango zaśpiewała "La Noia".
Jako czternasty pojawił się kontrowersyjny Izrael. Orzech opowiadał, że jako dziecko Golan przeprowadziła się do Moskwy, spędziła tam 12 lat. Startowała nawet w rosyjskim juniorze eurowizyjnym, ale potem wyjechała do Izraela.
Jej ojciec jest z Łotwy, zaś matka z Ukrainy. Gdy Golan zaczęła śpiewać, było słychać gwizdy widowni. Nie wszyscy byli zachwyceni tym, że w ogóle wyszła na scenę, lecz ostatecznie widownia obeszła się z nią dość lekko, choć gwizdy towarzyszyły Golan do końca.
Jako piętnasta była Norwegia. Zespół Gate powstał na początku millennium. Wydał cztery albumy.
Orzech ocenił ich jako gwiazdy folk metalu. Ich utwór "Ulveham" rzeczywiście był utrzymany w tego typu estetyce.
Prezenter chciałby, żeby Gate wszedł do finału. Uda się?
Ostatnim krajem w drugim półfinale była Holandia. Joost Klein zaśpiewał "Europapa", który był kolejnym przykładem muzycznego żartu w tym konkursie. Komicznie ubrany Klein rapował zwrotki jak DJ Bobo, by potem w zawodzący sposób śpiewać refren. Klein jednak wyróżniał się też faktem, że bardzo dobrze dyrygował publicznością. Prawdziwy showman.
Oto lista państw z drugiego półfinału, które głosami widzów przeszły do finału:
Łotwa
Austria
Holandia
Norwegia
Izrael
Grecja
Estonia
Szwajcaria
Gruzja
Armenia
Przypomnijmy, że wielki finał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji rozpocznie się w sobotę 11 maja i będzie transmitowany w TVP1 od godz. 21.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkładamy na czynniki pierwsze fenomen "Reniferka", przyglądamy się skandalom z drugiej odsłony "Konfliktu" i zachwycamy się zaskakującą fabułą "Sympatyka". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: