Eurowizja 2023. "Wielka piątka" dołącza do gry. W finale będzie sporo zaskoczeń

"Wielka piątka", jak często bywa, może namieszać w finale Eurowizji. Blanka będzie musiała się zmierzyć z "pewniakami". I trzeba przyznać, że kraje założycielskie wysłały w tym roku mocnych reprezentantów.

Niemiecka grupa Lord of the Lost może okazać się jedną z największych niespodzianek finału Eurowizji
Niemiecka grupa Lord of the Lost może okazać się jedną z największych niespodzianek finału Eurowizji
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2023 Getty Images
Urszula Korąkiewicz

Gdyby zapytać uczestników Eurowizji, z czym kojarzy im się sam konkurs, z dużym prawdopodobieństwem odpowiedzieliby, że z adrenaliną. Choć w całej imprezie chodzi przede wszystkim o integrację, współpracę i międzynarodową przyjaźń, to nawet tegoroczne prowadzące podkreślają, że nadal to rywalizacja. Reprezentanci poszczególnych krajów tradycyjnie najpierw dokładają starań, by wygrać preselekcje i zostać "wystawionym" przez swoją ojczyznę do muzycznych zmagań, później robią wszystko, by zdobyć przychylność międzynarodowej publiczności. Z różnym skutkiem. Wszyscy jednak wiedzą, że oprócz chwytliwej piosenki liczy się charyzma i show.

Jest jednak mała grupa krajów, których reprezentantów "omija" część zabawy i ze zdecydowanie większą pewnością siebie wchodzą do wielkiego finału. Mowa oczywiście o "wielkiej piątce", czyli grupie krajów-założycieli międzynarodowego konkursu. To Niemcy, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania i Włochy. Dodatkowo do tej grupy zalicza się zwycięzca poprzedniej edycji konkursu – w tym roku to Ukraina.

Z jednej strony - startują z uprzywilejowanej pozycji, z drugiej tylko raz mają okazję zaprezentować się widzom na żywo. Ci, którzy byli ciekawi, co "wielka piątka" ma do zaproponowania, mogli się przekonać w półfinałach, ale w okrojonej formie. W sieci natomiast istnieją nagrania z prób generalnych do wielkiego koncertu. Czego zatem spodziewać się po "pewniakach"?

Niemcy

Jedną z najciekawszych eurowizyjnych propozycji przygotowali Niemcy. Kraj reprezentuje popularna grupa Lord of the Lost, grająca, najkrócej mówiąc, szeroko pojęty rock gotycki. Zespół jeszcze przed konkursem w pewnym momencie wywołał kontrowersje - głównie przez krzykliwe show, a nawet oskarżenia o satanizm.

Lider grupy tłumaczył wówczas, jaki w rzeczywistości jest przekaz piosenki "Blood and Glitter". Jego zdaniem utwór "opowiada o radości z życia i celebracji każdej z jego chwil". Poniżej zobaczycie, jak wygląda niemieckie rockowe widowisko.

Hiszpania

Hiszpania w tym roku postanowiła wysłać na Eurowizję artystkę, która mocno czerpie ze źródeł rodzimej kultury. Blanca Paloma (która sama z przymrużeniem oka dosłownie tłumaczy swój pseudonim jako Biały Gołąbek) w piosence "Eaea" mocno nawiązuje do kultury flamenco.

Charakterystyczny rytm i brzmienie z pewnością wyróżni się spośród większości w dużej mierze popowych propozycji. To też ciekawy zwrot po poprzednim roku, kiedy Chanel z piosenką "Slo Mo" rozpaliła scenę w iście latynoskim, ale mocno klubowym stylu. Wyjątkowego głosu tegorocznej reprezentantki posłuchacie poniżej.

Francja

Tradycji też, jak zazwyczaj, trzymają się Francuzi. W tym roku kraj reprezentuje La Zarra z piosenką "Évidemment". Niczym rasowa szansonistka na Eurowizję przyjechała z monumentalną piosenką. Utworowi jednak daleko do emocjonalnej ballady. To chwytliwa kompozycja, w której wokalistka może wykazać się swoim talentem i imponującym głosem. Sama oprawa zaś dorównuje "kalibrowi" utworu. Jak francuska piosenkarka wypadła na próbach? Sprawdźcie:

Wielka Brytania

Brytyjczycy, honorowi gospodarze tegorocznego konkursu, startują z dość nieoczywistą propozycją. Po wywołującym niemałe wrażenie Samie Ryderze, który mocno nawiązywał do klasyki brytyjskiej muzyki rozrywkowej, wystąpi Mae Muller z utworem "I Wrote A Song".

Dość powiedzieć, że to, podobnie jak w przypadku naszej Blanki, mocno wakacyjny kawałek. I zapewne, podobnie jak Blanka, z pomocą tanecznego bitu i łatwego, wpadającego w ucho refrenu sprawi, że widownia będzie się nieźle bawić. Sprawdźcie, jak brzmi piosenka Mae.

Włochy

Włosi nieraz udowodnili, że potrafią nieźle zaskoczyć na Eurowizji. I że potrafią wygrać konkurs w cuglach. Wystarczy wspomnieć Maneskin, którzy obecnie robią międzynarodową karierę.

Tym razem być może też zaskoczą, ale ci, którzy spodziewają się ostrego grania czy tanecznych klimatów, muszą się obejść smakiem. Tym razem kraj reprezentuje Marco Mengoni z bardzo nastrojową, emocjonalną balladą "Due Vite". Podobnie jak Hiszpanka i Francuska, Włoch śpiewa w ojczystym języku. Może zafundować jeden z najbardziej poruszających momentów koncertu. Posłuchajcie jego utworu.

Ukraina

Ubiegłoroczni zwycięzcy także zaprezentują zgoła inną propozycję niż w ubiegłym roku. Kalusch Orchestra chwyciła za serca piosenką w ojczystym języku, nawiązującą do ukraińskiego folkloru. Utwór w związku z trwającą wojną w Ukrainie zyskał dodatkowy wymiar i podbił międzynarodową publiczność.

W tym roku w barwach Ukrainy wystąpi duet TVORCHI. Tym razem fani Eurowizji usłyszą nie utwór z elementami muzyki ludowej, a bardzo współczesny, popowo-soulowy numer o wymownym tytule "Heart Of Steel" ("Serce ze stali"). Czy duet powtórzy sukces poprzedników z ubiegłego roku? Przekonajcie się, oglądając poniższe wideo.

Ula Korąkiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie