Eurowizja 2022. Polsko-ukraińska afera rozgrzała internet. Ukraińscy artyści usprawiedliwiają jurorów
Tegoroczna Eurowizja była pełna emocji - nasz reprezentant dostał się przecież do finału. Po ogłoszeniu wyników internet zapłonął. Powód? Brak punktów od ukraińskich jurorów dla Polaka. Ukraińscy artyści, a nawet mąż jednej z jurorek postanowili wytłumaczyć, co się stało.
Od finału Eurowizji 2022 minęło kilka dni, ale w internecie wciąż rozgrywa się dramat. Polacy i Ukraińcy nie mogą zrozumieć, jak to możliwe, że ukraińscy jurorzy rozdali punkty, zupełnie pomijając Polskę. Tymczasem polskie jury, i ze względu na dobrą piosenkę, i (prawdopodobnie) solidarność z narodem, który mierzy się z atakiem Rosji, dało ukraińskiej grupie Kalush Orchestra najwyższą notę - 12 punktów. Ukrainę SMS-ami wsparła cała Europa, a efekt mógł być tylko jeden - zwycięstwo. Właśnie w głosowaniu SMS-owym Ukraińcy podarowali 12 Polsce, ale niesmak po głosowaniu jurorów pozostał.
I choć wiele osób mówi wprost - Ukrainie trzeba pomagać, nie licząc na eurowizyjne punkty w zamian, to sami Ukraińcy nie czują się z decyzją swoich jurorów dobrze. Żenia Klimakin, ukraiński dziennikarz od wielu lat mieszkający w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską mówił:
- Zaryzykowałbym wręcz tezę, że - choć trudno w to uwierzyć - wokół tej sprawy jest bardziej gorąco niż w Polsce. Ukraińska publiczność jest mocno obrażona, a nawet oburzona na decyzję ukraińskiego jury.
Internauci są wściekli na jurorów, a ukraińscy artyści (i mąż jednej z jurorek) usprawiedliwiają ich. Co piszą w sieci?
Roman Mukha, ukraiński producent muzyczny, napisał na Facebooku: "Dziękuję Polska. Przepraszam Polska". Tak podsumował swój wpis, w którym tłumaczył zasady przyznawania punktów na Eurowizji. Nie jest to system łatwy. Oceny są sumowane i przeliczane, więc jury nie wie, ile punktów ostatecznie zdobędą poszczególne kraje. Co ważne, jurorzy nie mogą się ze sobą konsultować w kwestii oceniania, co jest pilnowane przez notariusza.
Iryna Fedyszyn (z ukraińskiego jury) stwierdziła, że jurorzy muszą głosować według własnego uznania, nie biorąc pod uwagę sytuacji politycznej. I dodała, zwracając się do Polaków: "Dziękujemy, że jesteście z nami w tym czasie, kiedy nasz kraj przechodzi najtrudniejsze próby. To, co dla nas robicie, jest nieocenione".
W swoim wpisie przypomniała, że nie tylko ukraińskie jury nie dało Polsce 12, a Krystian Ochman w sumie zdobył jedynie 46 punktów jurorskich. Tłumaczyła w ten sposób decyzję ukraińskiego jury, które oceniało walory artystyczne piosenek, nie wchodząc w układy polityczne.
W obronie Iryny stanął jej mąż. Na Instagramie napisał, że jego żona umiejscowiła Polaków na 10. z 24 miejsc do wyboru. Poza tym "całe europejskie jury przyznało 46 punktów - wynik dość niski. Nawet 12 punktów [od Ukrainy - przyp. aut.] nic by nie zmieniło, bo uczestnik z wyższego miejsca zdobył 59 punktów. Czy całe europejskie jury też nie jest profesjonalne?".
Dodał, że Iryna, która teraz mierzy się z falą hejtu, "oceniała według kryteriów konkursu, a nie za pomoc Ukrainie czy politykę".
Vlad Darwin, ukraiński muzyk, również przypomniał, jak wygląda głosowanie i że układy pomiędzy jurorami są zabronione. "Aby Polska uzyskała dobry wynik, jury musiałoby się zgodzić między sobą. Głosowanie jest wyłącznie indywidualne. Pod nadzorem niezależnego adwokata" - napisał na swoim facebookowym profilu.
"Polska była i będzie kluczowym partnerem politycznym Ukrainy, a Polacy są głównym przyjacielem Ukraińców. Prawdziwym przejawem solidarności i wdzięczności ludzi jest głos publiczności. Prosimy o pozostawienie głosu jury w polu zawodowym i poszanowanie zasad" - podkreślił.
Pod wpisami artystów posypały się komentarze Ukraińców, którzy wytknęli jurorom głosowanie apolityczne, jednocześnie twierdząc, że Ukraina zwyciężyła nie ze względu na doskonały utwór, a politykę właśnie.