Gwiazda hitu przeżyła dramat. Nie bała się o swoje życie, tylko o pracę
Trudno sobie wyobrazić, jak jeden z najpopularniejszych seriali wszech czasów mógłby wyglądać bez tej aktorki. Niewiele brakowało, a już po pierwszym sezonie pożegnałaby się z rolą, która przyniosła jej ogromny rozgłos. Emilia Clarke z "Gry o tron" znalazła się w bardzo trudnej sytuacji zdrowotnej.
Emitowany w latach 2011–2019 i liczący osiem sezonów serial "Gra o tron" dla Emilii Clarke mógł skończyć się już po pierwszej odsłonie. Ekranowa Daenerys Targaryen musiała bowiem zmierzyć się z dużymi problemami zdrowotnymi po pęknięciu tętniaka w jej mózgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie bałam się śmierci"
Aktorka podzieliła się tym dramatycznym wydarzeniem kilka lat temu. Teraz jednak powróciła do niego w rozmowie z magazynem "Harper's Bazaar". Przyznała, że będąca następstwem udaru afazja, czyli poważne zaburzenia mowy, zaważyła na jej życiu i karierze. Co ciekawe, Clarke nie martwiła się o swoje zdrowie, a o... rolę w "Grze o tron".
– Nie bałam się śmierci, bałam się, że mnie zwolnią! Zdecydowałam, że to nie jest coś, co mnie zdefiniuje. Nigdy nie poddałam się uczuciom w stylu: "Dlaczego ja? To jest do bani". Myślałam, że muszę z tego wyjść – mówiła o swojej determinacji do walki z przeciwnościami losu.
Serialowa Daenerys ukrywała przed twórcami hitu swój stan, aby nie stracić posady.
– Miałam dwa krwotoki do mózgu, co z grubsza przekłada się na udary. (...) Pierwszy miałam zaraz po nakręceniu pierwszego sezonu "Gry o tron". Tak więc to było interesujące — czekanie, czy nie umrę i czy będę w stanie zrobić kolejny sezon. Więc czekałam, żeby powiedzieć Davidowi [Benioffowi] i Danowi [Weissowi], showrunnerom, co się stało, do momentu, aż mój stan był stabilny. A potem nie mówiłam tego nikomu spoza grona osób, które musiały o tym wiedzieć, ponieważ sama musiałam to przetworzyć – wyznała.
Game of Thrones | Season 8 | Official Trailer (HBO)
Gwiazda nie chciała dłużej żyć
Do drugiego z nich doszło w trakcie prac nad "Śniadaniem u Tiffany'ego", Broadwayowskim debiutem Clarke. Zmagająca się wówczas z afazją gwiazda wyznała, że chciała umrzeć i prosiła personel medyczny, by pozwolili jej to zrobić. – Moja praca – moje marzenie o tym, czym mogłoby być życie – koncentrowała się na języku, na komunikacji. Bez tego byłam zgubiona – powiedziała.
W wyniku przebytych urazów aktorka nie posiada obecnie znacznej części mózgu. Nie to załamało ją jednak najbardziej. Prawdziwą tragedią była bowiem śmierć jej ojca, który w 2016 r. zmarł na raka. Wraz z jego odejściem, aktorka utraciła swoją sieć bezpieczeństwa. Nie powstrzymało to jej jednak od rozwoju zawodowego i założenia fundacji dla osób będących w trakcie rekonwalescencji po urazach mózgu.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.