Danuta Holecka na wizji jest sztuczna. Ale to zobaczy tylko specjalista od mowy ciała
Pochyla głowę, wysuwa szczękę, wpada w pisk - tak wygląda Danuta Holecka w wersji "agresja". W rozmowie z Wirtualną Polską specjalista od mowy ciała Maurycy Seweryn analizuje antenowe zachowanie słynnej dziennikarki i ocenia, jak zmieniało się ono na przestrzeni jej wieloletniej telewizyjnej kariery.
Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Porozmawiajmy o Danucie Holeckiej, słynnej dziennikarce...
Maurycy Seweryn: I od razu muszę przerwać i zaprotestować. Dziennikarce? Litości. To, co ona robi, to moim zdaniem, w oparciu o wszelkie definicje tego zawodu, nie jest żadne dziennikarstwo.
A co to jest w takim razie?
Jeśli za istotę dziennikarstwa uznać, a tak mówią wszelkie definicje, przekazywanie informacji, to tego w jej programach uświadczyć raczej nie można. Ona przecież nie prowadzi swoich wywiadów w taki sposób, aby się czegoś dowiedzieć od rozmówców, ale żeby zrealizować z góry przygotowany plan i wypowiedzieć tezy, które ma zaplanowane do przekazania.
To co to jest, jeśli nie dziennikarstwo?
Powiedziałbym, że ona nie jest dziennikarką polityczną, ale raczej dziennikarką polityczką.
Porozmawiajmy w takim razie o języku ciała, jaki stosuje w swoich programach. Na co przede wszystkim zwraca pan uwagę, kiedy pan je ogląda?
Wyróżniłbym co najmniej trzy ważne sfery, które są znaczące w ocenie stosowanej przez nią komunikacji niewerbalnej. Pierwsza to mimika ust i okolic oczu. Trzeba przyznać, że Holecka jest w tej kwestii bardzo przekonująca i skutecznie stosuje środki perswazyjne. Umie niemal po aktorsku przekazywać w ten sposób emocje, wydaje mi się, że robi to bardzo efektywnie. Drugi element to ruchy głowy.
Co nimi wyraża?
Ta sfera jest w jej przypadku bardzo wymowna. Można zauważyć trzy podstawowe sposoby ułożenia głowy, za pomocą których Holecka jasno komunikuje swoje emocje, prawdziwe czy udawane i zagrane. Kiedy jest zainteresowana tym, co mówi osoba, z którą rozmawia, przechyla głowę na bok. Kiedy jest znudzona, trzyma głowę prosto, w pozycji neutralnej. Do tego dochodzi jeszcze jeden bardzo znamienny gest - bawienie się długopisem. Tak jakby była znacznie bardziej zainteresowana jego konstrukcją, niż tym, co mówi osoba w studiu. Trzecia pozycja jest szczególna.
Na czym polega i z czym się wiąże?
Z agresją. Bo ona się Holeckiej zdarza na antenie. W takich sytuacjach wysuwa dolną szczękę, mocno marszczy brwi i pochyla całą głowę do przodu.
Można się przestraszyć już choćby z samego opisu. Ale wróćmy do trzeciej formy ekspresji. Co nią jest?
Gestykulacja. I tu muszę przed Holecką chylić czoło, niezależnie od tego, jak oceniam ją pod względem merytorycznym czy politycznym. Jeśli chodzi o ruchy dłońmi, jest naprawdę mistrzynią. Mucha nie siada. Pokazuje dokładnie to, co chce pokazać, wzmacnia sensy, zwraca uwagę na ważne kwestie.
Jak to wygląda w praktyce? Jakie środki stosuje?
Tu też można wyróżnić co najmniej dwa modele. Pierwszy pojawia się wtedy, kiedy rozmowa jest spokojna i mocno wyreżyserowana. Wtedy Holecka stosuje typową gestykulację telewizyjną. Taką, którą można nazwać ekspercką czy europejską i często się ją widzi w przypadku osób, które ćwiczyły tego typu techniki. Polega ona na stosowaniu tzw. "wąskich" gestów. Holecka często to robi - trzyma dłonie blisko blatu, około dwóch centymetrów od niego i nie oddala ich od siebie dalej niż na dziesięć centymetrów.
Co się dzieje, kiedy emocje jej "puszczają"?
W sytuacjach większej ekscytacji, nawet jeśli bywa ona udawana, Holecka stosuje gesty znacznie "wyższe", wyżej podnosi dłonie. Charakterystycznym środkiem są też rozczapierzone palce. To duża różnica, bo zwykle trzyma je blisko siebie, czasem wręcz w mocno sztuczny sposób. Tak było choćby w przypadku słynnej rozmowy z prezesem TVP Jackiem Kurskim. Holecka tak bardzo chciała wypaść w niej naturalnie, że mocno przesadziła z gestykulacją i ułożeniem dłoni. Było wyraźnie widać, że ma mocno złączone palce, że z całej siły ściska długopis.
Czy w jej zachowaniu można zauważyć jeszcze jakieś środki, które z rozmysłem stosuje?
Myślę, że warto zwrócić jeszcze uwagę na sposób zadawania pytań i samą ich treść. To dla Holeckiej bardzo charakterystyczne. I, oczywiście, zmienia się to w zależności od tego, czy rozmawia z kimś, kogo popiera, czy z kimś z drugiej strony sceny politycznej. Często zadaje pytania sugerujące odpowiedzi. Zdarza się, że w jej tonie pojawia się wyraźna agresja. W charakterystyczny sposób operuje wtedy głosem. Jest bardzo niski, a kiedy już naprawdę przestaje nad nim panować, wpada nawet w dość nieprzyjemny pisk.
Jak zmieniały się jej gesty na przestrzeni ostatnich lat?
Kiedy porównywałem jej występy antenowe z okolic roku 2014 i dzisiejsze, wyraźnie widać zmianę, poprawę wielu mechanizmów, wypracowanie i dopracowanie wielu strategii. Kiedyś była bardzo skoncentrowana, skupiona na sobie. Bardzo uważała na to, jak się zachowuje i jak wypada na antenie. Można było wręcz czasem odnieść wrażenie, że pilnowała każdego gestu. Dziś jest zupełnie inaczej - gdybym miał to określić jednym słowem, powiedziałbym, że obecnie jest dużo, dużo swobodniejsza. Ale oczywiście w tym czasie zdarzały się także specyficzne sytuacje.
Czy któraś była szczególnie pamiętna i zwracała uwagę?
Najbardziej zapadł mi chyba w pamięć wywiad z Robertem Biedroniem. To była sytuacja, w której bardzo wyraźnie było widać, że Holecka mocno nie zgadzała się z poglądami rozmówcy, a przy okazji bardzo denerwowała się tym, że przedstawiał je w wyrazisty, czytelny i skuteczny sposób. Widać było wyraźnie, że Holecka wypadła wtedy z roli, mocno odeszła od swojego zwyczajowego modelu prowadzenia wywiadu. Ta rozmowa wyraźnie wyprowadziła ją z równowagi.
Jakie są podstawowe błędy, jakie robi Holecka?
Myślę, że wszystkie można zawrzeć w jednej kwestii: w jej zachowaniu widać aktorstwo, widać, że wiele gestów jest wyreżyserowanych. Jednym słowem: widać sztuczność. Choć muszę przyznać, że to coś, co zauważą tylko ci, którzy wiedzą, jak odczytywać mowę ciała, ci, którzy przechodzili jakieś szkolenia w tej kwestii, pracują w biznesie, organach władzy czy mediach, wykonują na co dzień zadania polegające na analizowaniu zachowania innych ludzi. Oni będą widzieli od razu, że Holecka gra.
Ale jednocześnie trzeba przyznać, że robi to na tyle skutecznie, że ktoś bez przygotowania tego nie dostrzeże i często da się nabrać na jej chwyty. Jeszcze raz - choć zdecydowanie nie jestem jej wielbicielem, muszę przyznać, że bywa bardzo dobra w tym, co chce zrobić, rozwija się i skutecznie doskonali swój warsztat z roku na rok.
W internecie jest też wiele pochwał pod adresem Holeckiej, że nie atakuje rozmówców jak Monika Olejnik i daje się im wypowiedzieć w sposób spokojny i merytoryczny. Jak to skomentować?
Wszyscy dziennikarze i dziennikarki, którzy pracują na tak eksponowanych stanowiskach, wypracowują swój własny styl. Monika Olejnik wymyśliła sobie dosyć agresywną pozę. Widać to wyraźnie w całej jej mowie ciała. Widać to nawet w jej wyrazie twarzy. W Ameryce nazywają to "bitch face". To mina bardzo złowroga, wyrażająca niechęć, a może nawet ślad pogardy. To wszystko wpisuje się w jej pomysł na siebie, bardzo pasujący do mediów, w których się pojawia. To media adresowane do osób młodszych, bardziej dynamicznych, bardziej przyzwyczajonych do takich postaw i takiego sposobu budowania relacji między ludźmi.
Dla osób oglądających TVP, gdzie pracuje Holecka, byłoby to nie do zaakceptowania. Dlatego zbudowała sobie zupełnie inny styl niż Olejnik. Styl pasujący do tego medium.