Cynthia Nixon, czyli Miranda z "I tak po prostu..." HBO Max: "Te wszystkie karkołomne sceny seksu kiedyś wydarzyły się naprawdę"
Miranda z "Seksu w wielkim mieście" kiedyś dla wielu kobiet była ulubioną bohaterką: pewna siebie, ironiczna, mądra. W kontynuacji hitu HBO prawniczka z Nowego Jorku przechodzi wielką metamorfozę. Co o tej przemianie sądzi grająca ją Cynthia Nixon?
12.08.2023 12:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Życie twojej bohaterki, Mirandy, nie jest wolne od zmian i zaskakujących decyzji.
Cyntia Nixon: Pod koniec pierwszego sezonu "I tak po prostu" Miranda znów przefarbowała włosy na rudo, zrezygnowała z bardzo prestiżowego i dostępnego wyłącznie dla wybrańców stażu w imię miłości, bo postanowiła pojechać za Che do Los Angeles. To wszystko wydarzyło się w jej życiu, kiedy widzieliśmy ją po raz ostatni - moja bohaterka miała rude włosy, nową, kalifornijską stylizację, a jej stan ducha nazwałabym turbo-euforią.
Jak się czujesz w takiej fryzurze?
To zabawne, bo jestem często rozpoznawana na ulicy, ale kiedy ufarbowałam włosy na rudo, zaczęli rozpoznawać mnie na ulicy dosłownie wszyscy! Z tym kolorem wiąże się też coś, co jest bardzo wzruszające, a o czym nigdy wcześniej nie myślałam - nasze najmłodsze dziecko ma 12 lat i rude włosy. Syn nigdy nie widział mnie w rudych włosach, ale za to moja żona jest ruda. Starsze dzieci wyprowadziły się już z domu, a my przez siedem czy osiem miesięcy byliśmy małą rodziną, której wszyscy członkowie mieli rude włosy, co było bardzo fajne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I nie kusiło cię, żeby wrócić do tego koloru na stałe?
Nie, bo to wymaga strasznie dużo zachodu. Zdecydowanie za dużo. Wiem, że niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak bardzo pracochłonna jest to impreza.
Ze wszystkich bohaterek serialu Miranda przeszła chyba największą metamorfozę.
Też tak myślę.
Jak radzi sobie ze zmianami?
Bardzo długo żyła w uśpieniu, ale w końcu przebudziła się. Jest bardzo wdzięczna, że znowu żyje pełnią życia. Wyszła za mąż za mężczyznę, który lubił ich w pełni przewidywalne i bardzo udomowione życie. Było bardzo wygodne, ale nie było w nim powiewu świeżego powietrza. Miranda długo próbowała do tego przywyknąć, głównie dlatego, że nie chciała go ranić, ale nie chce już tak dalej żyć i nie musi tego robić, bo jest wolnym człowiekiem.
Może otworzyć drzwi i po prostu wyjść z domu. Nowe życie stawia przed nią szereg wyzwań, które są albo jej obce, albo wymagają od niej wiele wysiłku. I bardzo dobrze! Mówi się, że jeśli chcemy podtrzymać na starość aktywność naszego mózgu, powinniśmy zacząć uczyć się języków obcych, nawet jeśli przysparza nam to wiele trudności. Albo jeśli jesteśmy praworęczni, warto spróbować robić wszystko lewą ręką. Albo zacząć chodzić do tyłu. Powinniśmy robić różne rzeczy, które są dla nas nowe, bo dzięki temu tworzą się w mózgu nowe połączenia, a my zachowujemy bystrość umysłu. Dla Mirandy ważne jest trzymanie ręki na pulsie i odkrywanie nowych rzeczy.
Czy jest coś, czego się od niej nauczyłaś?
Zdecydowanie tak. Zaczęłam wcielać się w jej rolę, kiedy miałam 31 lat. Miranda jest bardzo pewną siebie osobą. Jej odwaga nauczyła mnie, żeby postępować podobnie i głośno mówić to, co myślę.
Jak oceniasz serial? Czy myślisz, że widzowie mogą naprawdę utożsamiać się z jego bohaterkami?
Serial jest świetny z wielu powodów. Przede wszystkim mamy doskonale napisany scenariusz. Każdy odcinek jest pięknie nakręcony - widzimy w nim niesamowite kreacje, doskonałe oświetlenie, itd. Równie dobry był sam pomysł na serial "Seks w wielkim mieście" - jego bohaterkami są trzydziestokilkuletnie singielki, które nie starają się za wszelką cenę znaleźć męża.
Było to wówczas zjawisko powszechne w całych Stanach, a którego nie dostrzegła jeszcze telewizja. Kultowe produkcje telewizyjne zwracają naszą uwagę na trendy obecne wokół nas, ale niedostrzeżone jeszcze przez naszą kulturę. W tamtym czasie kultura trwała przy starej narracji. A nasze bohaterki były aktywne zawodowo, były w stanie same się utrzymać, interesował je seks, mężczyźni i związki, ale na ich własnych warunkach. Chyba podważyliśmy zasadność podziału kobiet na dziewice i puszczalskie, zgodnie z którym były albo porządne dziewczyny, albo takie, które często uprawiały seks. To były dwie odrębne, wzajemnie wykluczające się kategorie.
Nasze bohaterki to bardzo miłe i porządne dziewczyny, które - no tak - często uprawiają seks. I nie wstydzą się o tym otwarcie i szczerze mówić. Wcześniej nie było żadnego serialu o grupie kobiet, które przyjaźnią się ze sobą i na których skupiają się wszystkie wątki. Nasz nowy serial też wyznacza nowe standardy, bo opowiada o bardzo zróżnicowanej grupie kobiet, głównie po 50., które żyją pełnią życia i ma na dodatek bardzo sugestywny tytuł.
Jednym z głównych wątków, jaki poruszamy w serialu "I tak po prostu" jest jak szybko, w niemal jednej chwili, życie może się zmienić, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Umiera Big, co jest tragiczne, i nagle Carrie zostaje wdową, która traci swoją drugą połówkę. Ale życie może się też zmienić na lepsze: pewnego dnia odchodzisz z wielkiej kancelarii prawnej, bo stwierdzasz, że chcesz być częścią rozwiązania, a nie problemu. Nie wiesz, co się jeszcze wydarzy, ale chcesz za wszelką cenę zmienić swoje dotychczasowe życie.
Czy jesteś zaangażowana w prace nad scenariuszem?
O nie! Bardzo cenimy naszych scenarzystów i producentów. Kiedy na planie trwają zdjęcia, towarzyszy nam przynajmniej jeden, a zwykle trzech lub czterech scenarzystów. Czuwają nad produkcją i są dla nas wsparciem.
Pewnie pamiętasz, że "Seks w wielkim mieście" słynął z karkołomnych łóżkowych scen? Wszystkie z nich wydarzyły się wcześniej naprawdę. Scenarzyści opisywali własne doświadczenia albo przygody osób, które sami znali. Wiem, że niektóre z nich wydają się niemal niewiarygodne, ale to wydarzenia, które nasi scenarzyści sami przeżyli albo usłyszeli o nich relacje z pierwszej ręki. Efekt końcowy jest nieco odjechany, ale w zarysie są to prawdziwe sytuacje i właśnie dlatego przykuwają naszą uwagę.
Zobacz także
Czy masz swoje ulubione sceny z Mirandą w roli głównej?
O rany... Niezła była scena, w której Miranda je ze śmietnika... Albo jej atak paniki w drugim sezonie "Seksu w wielkim mieście", bo moja bohaterka jest silna, ma na koncie wiele sukcesów i zawsze robi na innych wrażenie. Ale kiedy podejmuje bardzo odważną decyzję i sama kupuje mieszkanie, z czego jest bardzo dumna, przypłaca to atakiem paniki i potem zaczyna zastanawiać się, co to oznacza? Czy to znaczy, że zawsze będzie sama? Czy zawsze będzie mieszkać sama i sama umrze?
Kocham też nasze serialowe kłótnie! Kłótnię Mirandy z Carrie o Petrovsky’ego. Albo kłótnię Mirandy z Charlotte, która chce rzucić pracę, żeby zajść w ciążę. Miranda była nią bardzo rozczarowana. Uwielbiam te sceny, bo pokazują, że nasze bohaterki wspierają się nawzajem i troszczą się o siebie, co prowadzi czasem do zatargów, awantur i wybuchów wściekłości, które za chwilę gasną.
Czy myślisz, że powstanie kolejny sezon serialu "I tak po prostu..."?
Zdecydowanie tak. Bardzo chciałabym, żeby serial wrócił na antenę. W sezonie drugim, a zwłaszcza w jego ostatnich odcinkach, będziemy świadkami kilku bardzo ważnych wydarzeń. Mam nadzieję, że powstanie trzecia część, bo w pierwszym sezonie poświęciliśmy wiele czasu na wprowadzenie nowych bohaterów. Długo zastanawialiśmy się potem, kto się z kim zaprzyjaźni lub z kim stworzy parę. Mam poczucie, że produkcja nabrała tempa i rozkręciła się na dobre dopiero w drugim sezonie. Byłoby dobrze, gdyby powstał sezon trzeci.
Dwa sezony "I tak po prostu" oraz sześć sezonów "Seksu w wielkim mieście" są dostępne na HBO Max