Agnieszka ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie wierzyła w to, co słyszy. "To chyba duża desperacja"
Agnieszka ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" nie ukrywa, że udział w programie wiąże się nie tylko z możliwością znalezienia miłości na całe życie, ale niesie za sobą również przykre sytuacje. O jednej z nich uczestniczka opowiedziała w swoim filmie na YouTube.
Agnieszka Łyczakowska i Wojciech Janik to kolejni uczestnicy, których eksperci "Ślubu od pierwszego wejrzenia" dopisali do listy swoich sukcesów. Para, która poznała się dopiero przed urzędnikiem Stanu Cywilnego, do dziś trwa w zawartym na oczach widzów małżeństwie. I choć przyglądając się ich relacji, można stwierdzić, że ich życie to bajka, oboje zgodnie przyznali, że mieli za sobą kilka poważnych kryzysów. W czerwcu 2020 r. zdradzili, że po zakończeniu programu przestali się dogadywać i zaczęli myśleć o rozwodzie. Wspólne życie z Wojtkiem i przeprowadzka z Łodzi do Krakowa okazały się dla Agnieszki nie lada wyzwaniem. Janik także nie mógł do końca uświadomić sobie, że bycie mężem wiąże się z pewnymi obowiązkami i przeorganizowaniem dotychczasowego życia.
Temat kryzysu i trudności, z jakimi początkowo borykali się małżonkowie, wciąż mocno interesuje ich fanów. Z tego też powodu Agnieszka opublikowała na YouTube filmik, w którym przyznała się, że kłopoty nie ominęły jej nawet w pierwszej pracy, którą dostała po przeprowadzce do Krakowa.
- Gdy moja szefowa dowiedziała się, że wzięłam udział w programie, a on jeszcze nie był emitowany, usłyszałam od niej: "Udział w takim programie to chyba duża desperacja z pani strony musi być". Spadłam wtedy z krzesła, ale potrzebowałam tej pracy. Wytrzymałam w pracy u tej kobiety miesiąc - powiedziała ze smutkiem.
Łyczakowska dodała też, że po udziale w programie i wyjeździe z rodzinnej Łodzi wielu jej znajomych się od niej odwróciło.
- Nie jest mi już przykro, nie jest mi już z tym źle. Zaakceptowałam to i wybaczyłam osobom, które się ode mnie usunęły, nie mówiąc mi, z jakiego powodu. Nie chce mieć już z nimi kontaktu. (...) Byłam wobec nich fair, nie zrobiłam nic złego, a znajomości się rozpłynęły - podsumowała.