Wrzaski, piski i omdlenia. Polacy naprawdę potrafią kochać zagraniczne gwiazdy!
"Zniewolona": Katerina Kowalczuk w Polsce
Katerina Kowalczuk to główna gwiazda hitowego serialu "Zniewolona", który emituje TVP1.
"Zniewolona" TVP1 cieszy się wręcz rekordowym zainteresowaniem. Serial w najlepszy swój dzień przyciągnął 3 miliony widzów przed telewizory, a to nie lada wyczyn podczas ciepłego lata! Jacek Kurski pęka z dumy i cieszy się z tego zakupu od naszych wschodnich sąsiadów.
Nic dziwnego, że wiadomość o tym, że gwiazda przyleci do Polski, zelektryzowała fanów. Katerinę Kowalczuk przywitały na lotnisku tłumy, były wrzaski, wyznania miłości, kwiaty i wspólne zdjęcia. Cóż, najwyraźniej tak się objawia nasza słynna polska gościnność. I to wcale nie pierwszy raz! Przypominamy wizyty innych międzynarodowych gwiazd, podczas których rozentuzjazmowani fani niemal tracili głowy, zobaczcie!
Letícia Calderón w Warszawie w 1999 roku
Serialową Esmeraldę przywitały na warszawskim lotnisku tłumy skandujące jej imię.
Na fali popularności szefowie stacji TVN postanowili zaprosić odtwórczynię tytułowej bohaterki do Polski. Aktorka doprowadziła swoich fanów do zbiorowej histerii, a ogrom sympatii nie tylko ją zaskoczył, ale też przytłoczył. Na spotkaniach z aktorką dochodziło do dantejskich scen - ludzie napierali na siebie, krzyczeli, zanosili się płaczem i mdleli. W wielu przypadkach nie obyło się bez pomocy medycznej.
Wszystko dla idolki
W Czeladzi, gdzie aktorka miała spotkać się z fanami w supermarkecie Real, event odwołano. Jak głosił wówczas policyjny komunikat, sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli, a artystka nawet nie miała gdzie wejść, bo estrada po prostu nie istniała.
Do podobnych incydentów doszło także w innych miejscach, w których przebywała gwiazda. By ją zobaczyć, do warszawskiej galerii handlowej Promenada przybyło ponad dwa tysiące osób.
Wizyta meksykańskiej aktorki trwała zaledwie cztery dni, była jednak bardzo intensywna. Sama zainteresowana nie ukrywała, że jej popularność w Polsce jest dla niej dużym zaskoczeniem.
Królowa Isaura
Na długo przed tym, jak na ekranach zagościli Mostowiakowie i lekarze z Leśnej Góry, serca widzów podbiły m.in. latynoskie telenowele. Najbardziej znaną, a zarazem jedną z pierwszych, była "Niewolnica Isaura". Kultowa produkcja trafiła na polskie ekrany blisko dekadę po oficjalnej premierze.
Produkcja zapewne dalej leżałaby niezauważona na półce w siedzibie TVP, gdyby ówczesny szef Jedynki, Andrzej Turski, nie zdecydował o jej emisji. Z każdym odcinkiem oglądalność serii rosła. W czasie, kiedy na ekranach gościła słynna bohaterka, ulice pustoszały - rytm życia wielu naszych rodaków był zależny od pory nadawania hitu. Nic dziwnego, że gdy odtwórcy głównych ról przyjechali nad Wisłę, zostali przyjęci jak królowie.
Polacy szybko ulegli Isauromanii. Na fali popularności odtwórcy głównych ról w telenoweli odwiedzili nasz kraj w maju 1985 roku. Lucélia Santos i Rubens de Falco spędzili nad Wisłą w sumie siedem dni. W tym czasie odwiedzili Warszawę, Łódź, Skierniewice, Katowice, Sosnowiec i Kraków. Zawitali do szkół, szpitali i zakładów pracy. Na każdym kroku traktowani byli z największymi honorami, godnymi głów państw. Każdy ich krok śledziły rzesze zagorzałych fanów.
Tysiące Polaków chciało na własne oczy zobaczyć swoich ulubionych bohaterów. Nawet milicja nie była w stanie powstrzymać wielbicieli. O mało nie doszło do tragedii, gdy w niebezpieczeństwie znalazła się ekranowa Isaura. Jak można było przeczytać w tygodniku "Retro", podczas wizyty w jednej ze stołecznych szkół, napierający tłum prawie zadusił gwiazdę. Omdlałą, ochroniarz zaniósł na rękach do samochodu.
Mało kto wiedział, że niedługo po oficjalnej wizycie, aktorka jeszcze raz odwiedziła nasz kraj. Wraz z synem przyjechała do Krakowa, gdzie koncertował jej ówczesny mąż, dyrygent John Neschling. Po doświadczaniach z poprzednich odwiedzin, wolała zachować informacje o przyjeździe w tajemnicy.
Płacz i radość
Produkcja z udziałem Natalii Oreiro dotarła do ponad sześćdziesięciu krajów i została przetłumaczona na dwadzieścia trzy języki. Podczas promocji swojego serialu, aktorka przyjechała także do Polski. O jej przyjeździe dowiedzieć się można było z telewizyjnych serwisów informacyjnych, które donosiły o szale, jaki opanował naszych rodaków.
Odtwórczyni głównej roli w serialu "Zbuntowany anioł" przyleciała do Warszawy w grudniu 2000 roku. Traktowana była jak największa gwiazda. Na spotkaniach z artystką przybyły tłumy fanów, którzy oblegali ją na każdym kroku.
Gdy na chwilę wysiadła z samochodu na placu Zamkowym, aby powitać czekających na jej przejazd wielbicieli, fani zamarli. Dla niektórych osób spotkanie z idolką było tak wielkim przeżyciem, że trudno było im zapanować nad emocjami. Łzy lały się strumieniami, a gwiazda z uśmiechem na ustach machała do tłumów, które z trudem powstrzymywała policja.
Niania Frania
W 2008 roku stacja TVN zaprosiła do Warszawy Fran Drescher - odtwórczynię głównej bohaterki serialu "Pomoc domowa". Gwiazda spędziła w naszym kraju kilka dni, podczas których miała szansę spotkać się z wielbicielami oraz obsadą polskiej wersji serialu.
Twórcy "Niani" przygotowali dla niej specjalną niespodziankę. Z okazji urodzin otrzymała w prezencie wisiorek z serduszkiem, bukiet kwiatów i ogromny tort.
Aktorka znana z działalności charytatywnej i społecznej została mianowana przez rząd Stanów Zjednoczonych specjalnym wysłannikiem ds. amerykańskiej dyplomacji publicznej. Fran założyła organizację Cancer Schmancer Movement, której celem jest zwiększanie świadomości kobiet na temat nowotworów i promowanie badań profilaktycznych. Misja z tym związana była drugim ważnym powodem jej wizyty w Polsce.
Ekranowa niania pojawiła się m.in. w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej. Na spotkanie z artystką przybyło wielu studentów, chcących osobiście ją poznać.
Rebeca Gilling z "Powrotu do Edenu"
Rebecca Gilling przyleciała do Warszawy 8 marca 1986 roku. Podczas pobytu w naszym kraju odwiedziła m.in. Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Pojawiła się też wraz z mężem, Tonym Pringlem, na spotkaniu w siedzibie Telewizji Polskiej przy ulicy Woronicza. Na każdym kroku artystce towarzyszyła grupa fanów, liczących na jej autograf.
Przed kilkoma dekadami produkcja z udziałem Gilling była w Polsce równie popularna, co słynna "Dynastia". Nic dziwnego, że pojawienie się znanej z ekranu bohaterki było wówczas w naszym kraju wielkim wydarzeniem.
Na powitanie aktorka otrzymała dmuchanego krokodyla. To nawiązanie do jednej ze scen, w których aktorka ucieka ze szczęk groźnego gada.
Witaj Pamelo!
Gwiazda pojawiła się w Warszawie w połowie lat 90. w ramach tournée promocyjnego po Europie. Blond piękność była wówczas twarzą światowej sieci restauracji.
Po przylocie, na lotnisku czekała na nią rzesza zagorzałych fanów. Po rozdaniu autografów, pojechała na spotkanie z dziennikarzami w warszawskim klubie Ground Zero. Konferencję poprowadził znany wówczas dziennikarz radiowy i telewizyjny - Brian Scott.
W imieniu reprezentowanej przez siebie sieci pizzerii, przekazała pieniądze na rzecz jednego z warszawskich szpitali dziecięcych.
W 2017 roku Pamela wróciła do Polski na festiwal fanów popkultury, niestety po "odbębnieniu" obowiązkowej obecności na scenie, uciekała przed fanami i fotoreporterami.
Sophia Loren w Polsce
Włoska aktorka gościła w Polsce kilka razy. Artystka mogła liczyć na ciepłe przyjęcie. Po przylocie na lotnisku czekała na nią limuzyna, a w hotelowym pokoju bukiet czerwonych róż.
Nie tylko wielbiciele artystki śledzili każdy jej krok. O poznaniu Loren marzyły także znane osobistości. Podczas jej kilku wizyt w naszym kraju nie zabrakło gościny w Pałacu na Krakowskim Przedmieściu, w którym gwiazda spotkała się z prezydentową Jolantą Kwaśniewską. Miała też okazję zamienić kilka słów z prezydentem Lechem Wałęsą.
Udało się nawet spotkać z aktorką kilku naszym lokalnym celebrytom, w tym prezenterowi Wojciechowsi Jagielskiemu i Karolinie Korwin-Piotrowskiej, uchodzącej wtedy za dziennikarkę filmową.