Wojciech Cejrowski kontra podróżnicy: "Pan mówi: 'mnie nie obchodzi, co oni czują'"
"Boso przez świat" już od ponad dekady jest ikonicznym programem telewizji publicznej. I choć to właśnie dzięki tej produkcji wielu Polaków zobaczyło sporą część świata, to nie każdemu podoba się to, w jaki sposób gospodarz programu – Wojciech Cejrowski – pokazuje widzom inne kultury. Sprawa nabiera coraz większego tempa.
7 stycznia 2007 – na antenie pojawił się program "Boso przez świat", który przed telewizory przyciągał rzesze fanów. Widzowie lubili nie tylko produkcję, ale również prowadzącego – Wojciecha Cejrowskiego. Wielu podobało się to, że w prosty, przyziemny sposób przedstawia Polakom odległe kultury.
Cejrowskiego często stawiano na równi z Robertem Makłowiczem. To właśnie oni podbijali wyniki oglądalności stacji, ale nie to dla widzów było istotne. Ci dwaj panowie pokazywali milionom Polaków świat. Robili to na różne sposoby, bo w końcu formuły ich programów się różniły, ale cieszyli się podobnie dużą sympatią telewidzów.
Sytuacja uległa zmianie nieco później. Robert Makłowicz dalej pozostał tym samym Robertem Makłowiczem, który gdzieś tam sobie jeździ i gotuje. Z kolei Cejrowski otwarcie zaczął wyrażać swoje poglądy. Nie sposób nie zauważyć, że stoi on po stronie skrajnej prawicy. I to się wielu nie spodobało.
Nie spodobało się to też ogromnej grupie polskich podróżników i dziennikarzy, którzy wystosowali do Wojciecha Cejrowskiego list. Odpowiedzi się nie doczekali, treść poszła więc w świat. "Jesteśmy gronem Pana kolegów i koleżanek po fachu. Podróżujemy, publikujemy w gazetach i magazynach, prowadzimy programy w radiu czy telewizji, piszemy blogi, organizujemy spotkania podróżnicze, bierzemy udział w festiwalach i targach. Niektórzy podróżują dużo więcej niż Pan, niektórzy trochę mniej, ale to nie ma znaczenia."
"Chodzi nam o SZACUNEK"
List wystosowany do Cejrowskiego podpisało już ponad 170 osób. Wśród nich znaleźli się m.in.: Jarosław Kuźniar, Krzysztof Gonciarz, Piotr Milewski.
"Podobnie jak wielu podróżników, blogerów, dziennikarzy, pisarzy, reporterów; podpisałem list do Wojciecha Cejrowskiego. Zrobiłem to, bo nie zgadzam się na świat, nie chcę takiego świata, w którym jest miejsce na pogardę dla drugiego człowieka. To taki kruchy apel, żebyśmy zaczęli szanować innych ludzi" – czytamy na facebookowym profilu Afryka okiem reportera.
Pan mówi: "mnie nie obchodzi, co oni czują".
Cejrowski znany jest już od dawna z otwartości w wyrażaniu swoich poglądów. Złośliwi mówią, że tylko popieranie skrajnej prawicy wciąż gwarantuje mu posadkę w telewizji publicznej. Nikt jednak do tej pory nie powiedział głośno, że podróżnik z pogardą odnosi się do innych kultur.
Jednak w inicjatorach listu do Wojciecha Cejrowskiego coś pękło. "Kiedy wybieramy się w podróż, żeby poznawać inne miejsca, ludzi i kultury – ot, po prostu jako podróżnicy – zabieramy ze sobą nie tylko ciekawość, ale też empatię i właśnie szacunek. Nie czujemy się lepszymi, bo jesteśmy z Europy. Nie mówimy, że nie kolegujemy się z innowiercami, bo to niebezpieczne. Nie wspieramy podziałów i dyktatur. Szczerze i z serca – chcemy zrozumieć drugiego człowieka. Otwieramy się na świat i ludzi. Pan mówi: 'mnie nie obchodzi, co oni czują'"
Odpowiedzialność za słowa i czyny
Twórcy listu piszą wprost: "Tak, jest Pan powodem naszej inicjatywy".
Ci, którzy pod pismem się podpisali, czują się odpowiedzialni za swoje słowa i czyny, za to, co przekazują innym. "Mamy wpływ na poglądy ludzi, którzy nas czytają i słuchają. To też od nas zależy, co będą nasi czytelnicy i słuchacze, myśleć: o danym kraju, regionie, religii czy grupie ludzi. Nie możemy sobie pozwolić na przedstawianie uproszczonego wizerunku. Nie możemy zakłamywać rzeczywistości. Panu się to zdarza" – czytamy. "Kiedy wracamy z podróży – jako prelegenci i autorzy – poza szacunkiem i odpowiedzialnością za słowa, staramy się mieć ze sobą pewną… pokorę."
Tylko jedna prośba
"Mamy prośbę, tak po koleżeńsku. Chcemy zaprosić Pana do refleksji nad tonem Pana wystąpień i wzięcia większej odpowiedzialności za to, jak Pan podróżuje i jak o swoich podróżach opowiada. Wszyscy możemy na tym zyskać. Niech Pan zauważy – przecież ten szacunek, o którym piszemy, tylko poszerzyłby grono Pana publiczności o osoby, którym, jak nam, bardzo go w Pana wypowiedziach brakuje."