"Wiza na miłość": Dla amerykańskiej narzeczonej porzucił Tunezję. Czego się spodziewał po Stanach?
Program "Wiza na miłość" śledzi historie par, które pokonują tysiące kilometrów i amerykańską biurokrację, by być razem. Brzmi jak bajka? Nie do końca!
14.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:08
'Wiza na miłość" (oryg. "90 Days Fiancé") to kontrowersyjne show wywołujące cały wachlarz emocji u wciąż rosnącego grona widzów: od śmiechu i wzruszenia do oburzenia. Dla jednych jest dowodem na to, że miłość nie zna granic, dla innych to gorzka opowieść o nierówności społecznej.
Czy młodziutka mieszkanka Filipin jedzie do dwukrotnie starszego do siebie Amerykanina, którego poznała w sieci, bo go kocha, czy tylko dla zielonej karty, która jest przepustką do lepszego życia? Czy dwudziestoparoletni Nigeryjczyk naprawdę kocha sześciesięcioparoletnią babcię, która wszystkie oszczędności włożyła w próby sprowadzenia go do Stanów? Historie bohaterów "Wizy" nigdy nie są oczywiste i proste. Show jest prawdziwym hitem, doczekał się już ośmiu sezonu i wielu spin-offów.
W najnowszym sezonie wracamy do historii Rebecci ze stanu Georgia. Czterdziestoparolatka poznała młodszego o 20 lat Zieda z Maroka przez internet. Zanim po raz pierwszy go odwiedziła, długo do siebie pisali, zakochując się na odległość. Gdy spotkali się w Maroku, zapadła decyzja - wezmą ślub i zamieszkają razem w USA. Od przyznania wizy narzeczeńskiej (potocznie nazywaną wizą K1) mają 90 dni, by wziąć ślub. Dopiero potem Zied może ubiegać się o zieloną kartę, która pozwoli mu nie tylko zrobić prawo jazdy, ale także podjąć legalną pracę.
Sęk w tym, że to nie pierwsze małżeństwo Rebecci z dużo młodszym Marokańczykiem. Jej poprzedni mąż w chwili, w której otrzymał dokument, zostawił ją samą z długami. Bohaterka "Wizy" jest jednak przekonana, że tym razem czeka ją happy end.
Rozmawiamy z Rebeccą o tym, jak Zied zareagował na Stany i co jest największym wyzwaniem w związku z obywatelem arabskiego kraju.
Zobacz także
Basia Żelazko, WP: Program "Wiza na miłość" jest popularny w wielu krajach, także w Polsce. Jakie to uczucie wiedzieć, że w tej podroży towarzyszy wam tyle ludzi?
Rebecca: Zawsze myślę o tym, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że mamy tyle osób, które za nas trzymają kciuki i dobrze nam życzą. I są też tacy, którzy nas nienawidzą… i to też jest w porządku. Ale to szalone, że aż tylu ludzi obchodzimy.
Zied w Stanach nie ma żadnych przyjaciół i rodziny poza tobą. To musi być trudne.
Tak, on jest bardzo blisko ze swoją rodziną. Opuszczenie ich było najgorszą stroną tego wszystkiego.
Przyjazd do Stanów musiał wywołać kulturowy szok dla Marokańczyka. Co go najbardziej zaskoczyło w pozytywny sposób?
Uwielbia amerykańskie jedzenie! Staram się gotować jak najróżniejsze potrawy i póki co, wszystko mu smakuje.
A jeśli chodzi o rzeczy, które go rozczarowały?
Myślę, że to dotyczy wielu osób, które emigrują do Stanów: Zied oglądał bardzo dużo amerykańskich filmów. I chociaż nigdy się do tego otwarcie nie przyznał, to spodziewał się pewnie, że niektóre rzeczy będą wyglądać właśnie tak, jak na ekranie. Np. jeżdżenie po mieście w sportowych samochodach z bronią… Chociaż to drugie akurat jest bliskie rzeczywistości.
Co ma zamiar zrobić twój narzeczony, gdy już dostanie zieloną kartę?
W Tunezji przez wiele lat był aktorem, nawet już jako młody chłopak. Występował w reklamach, klipach, programach telewizyjnych. Na pewno chce to kontynuować tutaj w Stanach.
W programie widzieliśmy, że Zied nie chciał słuchać na temat twojej przeszłości, a już raz wyszłaś za Marokańczyka. Jak się z tym czujesz, że nie możesz otwarcie z nim rozmawiać o swoim życiu?
To nie do końca tak… Zied nie chce rozmawiać o moim byłym mężu teraz, na co dzień. Ale w przeszłości dowiedział się wszystkiego. Więc to nie tak, że nie ma z nim rozmowy na ten temat. Po prostu nie chce, by znowu to wywlekać.
Jakie są wyzwania w związku kobiety z zachodniej kultury z mężczyzną z arabskiego kraju?
Wiele takich stereotypowych rzeczy: mężczyźni są nieco bardziej zazdrośni, oczekują, że ich kobiety będą ubierać się nieco skromniej. Na szczęście Zied jest w stanie iść na kompromis w tych kwestiach. Doskonale rozumie, że to już nie jest jego kultura. Był bardzo zasadniczy, gdy to ja tam jeździłam, ale co innego tu, gdzie on wie, że jestem akceptowana przez otoczenie tak, jak wyglądam. Jednak jest coś, co zawsze będzie naszym tematem do dyskusji: stereotypowe podejście do roli kobiety i mężczyzny w związku, gdzie to on powinien przynosić pieniądze, a ja zostawać w domu. Ale jestem bardzo niezależną kobietą, która będzie pracować… więc to zawsze będzie źródłem konfliktu między nami.
Czy martwi cię obecna sytuacja w Stanach? Sprowadziłaś narzeczonego do kraju bardzo podzielonego, gdzie sytuacja jest bardzo napięta.
Modlę się za nasz kraj, żebyśmy wreszcie to przeszli. Myślę, że to jest bardzo zawstydzające, że cały świat widzi sceny, które się tu odgrywają.
Myślisz, że to dobrze dla waszego związku, że wszystko odbywa się przed kamerami?
To dość skomplikowane. W końcu jest tyle rzeczy, które robi się w związku, o których nikt nigdy nie mówiłby rodzinie, czy znajomym. A tu mają wszystko w telewizji! Oboje musieliśmy przejść bardzo niezręczne rozmowy z naszymi rodzinami o rzeczach, które zobaczą w programie. Ale z drugiej strony dzięki temu nauczyliśmy się komunikacji i cierpliwości. Gdy już wiedzieliśmy, że będziemy w tv, odbyliśmy długą rozmowę. Ustaliliśmy, że bez względu na wszystko nie pozwolimy, by program stał się problemem dla naszego związku. Chociaż czasem bywały sytuacje, gdy byliśmy nagrywani osobno. I wtedy widziałam coś po raz pierwszy, gdy już to było emitowane w telewizji. Musiałam potem dzwonić do Zieda i ze zgrozą pytać "dlaczego powiedziałeś coś takiego?!".
W Polsce "Wizę na miłość" można oglądać na kanale TLC oraz na player.pl.