Seriale polskie"Wilk". Serial Canal+ mógł być hitem, a jest ciężkostrawny [RECENZJA]

"Wilk". Serial Canal+ mógł być hitem, a jest ciężkostrawny [RECENZJA]

Nowy miniserial Canal+ "Wilk", zapowiadany jako emocjonalny rollercoaster i zapis doświadczeń młodego chłopaka z dobrego domu, nie dostarcza ani emocji, ani rollercoastera. Pięć 9-minutowych odcinków to zapis jakichś potencjalnie istotnych momentów, z których ostatecznie jednak nic nie wynika.

Miniserial "Wilk" zadebiutował w Canal+
Miniserial "Wilk" zadebiutował w Canal+
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

22.12.2021 13:21

Zrealizowany podczas pandemii projekt zaczyna się i kończy chaosem, z którego nie wyłaniają się ani fabuła, ani bohaterowie, ani nic ważnego, czego byśmy o świecie jeszcze nie wiedzieli.

Nastolatek Tymon spotyka się z fajną dziewczyną Adą. Poznali się jakieś dwa lata temu podczas wakacji i od tej pory spotykają się niemal codziennie. Dla chłopaka w tym związku najważniejszy jest seks, Ada celuje raczej w emocje, chociaż ostatecznie trudno stwierdzić, czego oboje tak naprawdę chcą, skoro porozumiewają się ze sobą wyłącznie za pomocą przydługich SMS-ów.

Z całą pewnością wiadomo, że z domów rodzinnych wynoszą raczej traumy i problemy, zakreślone w scenariuszu grubą kreską i w sposób jaskrawo sztampowy. Rodzice Tymona pobrali się po "wpadce", a po kilkunastu latach związku pozostają w miłosnym wypaleniu, za to mocno nastawieni na zarabianie pieniędzy. U Ady jest za to zdecydowanie bardziej emocjonalnie – rodzice namiętnie się kochali, jednak sielankę przerwały tragiczne wiadomości, które wpłynęły na dalsze losy całej rodziny.

"Wilk" już w Canal+
"Wilk" już w Canal+ © Materiały prasowe

Z tych specyficznych flashbacków widz próbuje wyciągnąć strzępki informacji o przeszłości głównych bohaterów. Problem jednak w tym, że nie jest to do niczego potrzebne, w żaden sposób nie tłumaczy ani tego, co działo się kiedyś, ani tego, co dzieje się teraz.

Głównych problemów "Wilka" jest niestety więcej. Po pierwsze format – projekt nie sprawdza się jako miniserial, bo jako historia w zasadzie 45-minutowa nie potrafi z widza wykrzesać ani zaangażowania, ani, co jeszcze istotniejsze, zainteresowania tym, co się wydarzy. Jako zbiór krótkich form też nie, bo w zamyśle całość powinna się jednak spinać w jedną historię.

Po drugie – bohaterowie. Jest ich kilkoro, w tym debiutujący raper Bedoes, ale w gruncie rzeczy nie wiadomo, kto ma tu grać pierwsze skrzypce, a kto działa wyłącznie w tle. Od pierwszych minut wprowadza się postaci drugoplanowe, których obecność jest zupełnie zbędna i nie wnosi absolutnie niczego nowego. O ile ciekawszy mógłby być "Wilk", gdyby ograniczyć się tylko do Tymona i Ady? Jako serial "pandemiczny" nawet logistycznie sprawdziłoby się to znacznie lepiej.

Po trzecie – mnogość wątków. Zdalne lekcje, wszechobecna technologia i zanik międzyludzkich relacji, depresja, pandemia, rozpad małżeństwa i miejsce dzieci w takiej relacji, brak międzypokoleniowego porozumienia i nastoletni bunt. Do tego nieuleczalna choroba i zbyt szybkie dojrzewanie w obliczu tragedii – to i jeszcze więcej w zaledwie 45 minutach historii! Całość ogląda się jak serię przydługich klipów reklamowych, co być może w jakiś sposób uzasadnia obecność koproducenta – Papaya Films.

Szybki seans "Wilka" uświadamia, że wiele i wielu z nas w pandemii odczuwało przypływ kreatywności. Nielicznym udało się zrealizować swoje pomysły, reszta wciąż (być może) szuka wymówek.

"Wilk" już dostępny w Canal+
"Wilk" już dostępny w Canal+ © Materiały prasowe

Świetnie, że młodzi twórcy nie siedzą z założonymi rękami i próbują działać. Każde działanie powinna jednak poprzedzić refleksja. Nagły sukces w postaci zainteresowania projektem wielkiej korporacji potrafi przyprawić o zawrót głowy, ale warto zadbać też o sprawdzonych doradców, którzy powiedzą szczerze, jak jest i zapewnią czas na przemyślenie pewnych kwestii.

"Wilkowi" taki chwilowy oddech i refleksja przydałyby się wyjątkowo, przede wszystkim dlatego, że ten serial mimo wszystko rokuje. Kilka scen z udziałem młodych aktorów jest zagranych fantastycznie, kilka wątków nadawałoby się do dalszego rozwijania w różnej formie – od filmowej, przez regularny miniserial (cztery, może nawet sześć 40-minutowych odcinków), aż do serii projektów krótkometrażowych. W formie, w jakiej "Wilk" funkcjonuje obecnie, okazuje się być raczej ciężkostrawny.

Zobacz także
Komentarze (0)