"Too hot to handle". Widzów czeka "najdziksza" edycja? Show Netfliksa wróciło i nie bierze jeńców
- Szanowni państwo, skupcie się na nauce, na zdobywaniu wiedzy z podstaw programowych. Na seks przyjdzie czas - powiedział ostatnio Przemysław Czarnek, minister edukacji narodowej. Cóż, podobnego zdania jest Lana, która ustala zasady w show "Too hot to handle" Netfliksa.
19.01.2022 11:56
Pod tym względem Lana, robot w kształcie stożka, który jest kluczowym "bohaterem" show "Too hot to handle", zgodziłaby się z polskim ministrem. Na seks przyjdzie jeszcze czas. Choć tak naprawdę nie będzie go w ogóle. 19 stycznia Netflix wystartował z trzecim sezonem budzącego niemałe kontrowersje show, w którym zabronione są wszelkie kontakty seksualne.
Netflix stworzył potwora. Miesiąc po tym, jak WHO ogłosiło, że mamy do czynienia z globalną pandemią COVID-19, na platformie zadebiutował pierwszy sezon show "Too hot to handle".
Gdy w mediach mówiło się o praktykowaniu dystansu społecznego, Netflix zamknął w przepięknej willi w egzotycznym kraju kilkunastu atrakcyjnych singli, kusząc ich wizją nowego show, w którym będą mogli robić, co im się żywnie podoba. Imprezować, randkować, całować się, uprawiać nieskrępowany seks... Wyobraźnia pracowała. Do czasu.
Po kilku minutach spędzonych razem na plaży uczestnicy dowiedzieli się, że w show obowiązują surowe zasady. Każdy kontakt cielesny z drugim uczestnikiem karany jest utratą pieniędzy ze wspólnej puli. Pocałunek? Minus 3 tys. dolarów ze 100 tys., które przeznaczono dla zwycięzcy. Zasady dyktował robot Lana.
Produkcja pilnie przyglądała się uczestnikom i każda najmniejsza aktywność seksualna była wyłapywana, a następnie karana utratą pieniędzy.
Show "chwyciło". Pierwszy sezon stał się światowym fenomenem Netfliksa. Widownia sięgnęła 51 mln gospodarstw domowych (teraz Netflix mierzy oglądalność, podając liczbę godzin spędzonych ogólnie na oglądaniu danej produkcji). Przełożyło się to na potężną popularność uczestników w sieci. Chloe Veitch ma dzięki temu 1,9 mln obserwatorów na Instagramie, dzięki czemu zbija majątek na reklamach, współpracach i kolejnych show Netfliksa.
Ale to nic w porównaniu z Francescą Farago, która ma 5,8 mln fanów w tym serwisie.
Goni ją Emily Faye Miller, która była uczestniczką drugiej edycji "THTH". Dziś ma 2 mln obserwatorów, dzięki czemu o kasę w najbliższych latach w ogóle nie musi się martwić.
Jest to bezsprzecznie fenomen - jedno show rozkręca kariery zupełnie przypadkowych osób, których praktycznie nikt wcześniej nie znał. W przypadku Emily doszło jeszcze jedno duże zaskoczenie.
W show związała się z Camem, z którym jest do dziś w związku. Tworzą zgraną parę, mieszkają razem, prowadzą własne biznesy i najprawdopodobniej wzięli już ślub.
Zobacz także
Czym zaskakuje produkcja w trzecim sezonie? Na instagramowym profilu Netfliksa i "THTH" można przeczytać, że to "najdziksza" edycja, jaką nakręcono.
Pierwsze odcinki nie bardzo to potwierdzają. Można odnieść wrażenie, że formuła zaczyna rdzewieć. Kolejny raz oglądamy na ekranie atrakcyjnych singli z różnych części świata, którzy nastawiają się na gorące, wypełnione seksem relacje. Tym razem mają jednak więcej do stracenia. Produkcja zwiększyła nagrodę pieniężną aż do 200 tys. dolarów. Widać, że Netfliksowi zależy na tym, by trzecią edycję oglądało znacznie więcej niż 20 mln domostw.
Większa nagroda oznacza większą determinację, by nie stracić zbyt wiele. Z drugiej strony - uczestnicy mają więcej pieniędzy, które mogą "wydać" na kolejne kary narzucane przez Lanę. Zasady złamano po rekordowym czasie, bo już po dziewięciu minutach od ogłoszenia, że nawet za pocałunek traci się dolary.
Na początku trzeciego odcinka nagroda jest już uszczuplona o 45 tys. dolarów.
- Straciliśmy w jedną noc tyle, ile nie byłabym w stanie zarobić przez kilka lat - komentuje jedna z uczestniczek. Okazuje się, że pieniądze są ważniejsze niż kontakty seksualne. Na jak długo?
"Too hot to handle" pozostaje fenomenem. W jakim innym show padają pytania takie jak: "czy niezaspokojeni single nawiążą głębsze więzi?". Program wypełniony jest sensualnością, ale i tradycyjnie hipokryzją. Uczestnicy boczą się na swoich kolegów i koleżanki z willi, którzy łamią zasady i uszczuplają pulę wygranej, ale po kilku sekundach dodają przed kamerami, z kim chcą łamać zasady i dokładnie w jaki sposób zamierzają to robić.
Ta "najdziksza" edycja show Netfliksa może jeszcze zaskoczyć lub być największym rozczarowaniem roku. Pewne jest jedno: po 10 odcinkach kilka osób czeka potężna kariera na Instagramie.