"Wiadomości" TVP: To było długie 6 minut. Pociski leciały jeden za drugim
W większych i mniejszych miastach w całym kraju odbyły się protesty w obronie TVN24. "Wiadomości" skupiły się na tym, by oczernić konkurencję i udowodnić jej związki z opozycją. Pociski - nie tyle w stronę stacji, co w jej konkretnych dziennikarzy - leciały jeden za drugim.
Na środowym posiedzeniu Sejmu posłowie mają zająć się tzw. lex TVN. Nowelizacja prawa medialnego proponowana przez PiS uniemożliwi amerykańskiemu koncernowi Discovery utrzymanie stacji, a rządzącym - jak w przypływie szczerości zdradził Marek Suski - pozwoli mieć na nią "jakiś tam wpływ". W obronie TVN24, która od półtora roku bezskutecznie czeka na przedłużenie koncesji, od tygodni słychać głosy opozycji, sporej części dziennikarskiego środowiska, a także polityków z USA. 10 sierpnia w mniejszych i większych miastach w kraju odbyły się protesty na rzecz solidarności z TVN. "Wiadomości" TVP, które od dawna są rzecznikiem rządu w tej sprawie i tym razem nie zawiodły.
Mylił się ten, kogo czujność uśpiły początkowe materiały o dymisji premiera Gowina (która, jak przekonywano, wcale nie zagraża silnej pozycji rządu Zjednoczonej Prawicy) czy wsparciu dla polskich rodzin w ramach Polskiego Ładu. Prawdziwy atak na TVN, a w zasadzie na konkretnych jej dziennikarzy i tych obecnych, i tych byłych przypuszczono w połowie wtorkowego wydania.
Marcin Sawicki, który był autorem materiału o wiele mówiącym tytule "Medialne manipulacje totalnej opozycji", wykonał mrówczą pracę, aby zdyskredytować konkurencyjną stację. W odpowiedni nastrój wprowadziła widzów Danuta Holecka. Zapowiedź dziennikarki tylko podgrzała atmosferę.
- Powołują się na wartości, choć przykłady, kiedy je łamią, można mnożyć. Tak komentatorzy mówią o protestach, których uczestnicy próbują wymusić na instytucjach państwa decyzje korzystne dla telewizji TVN. Interesów tej stacji zaciekle broni opozycja. Może dlatego pracowników TVN nie stać na obiektywną ocenę rzeczywistości? - zapytała retorycznie Danuta Holecka, szykując grunt pod główną tezę materiału Macieja Sawickiego o sprzyjaniu stacji TVN politykom PO.
Zaczęto klasycznie od Tuska i od przypomnienia, że to za czasu jego rządów służby wtargnęły do reakcji tygodnika "Wprost". Po kilku minutach dezawuowania polityków PO redaktor Sawicki przeszedł do meritum, czyli serii ataków na dziennikarzy TVN i TVN24.
- Dziś telewizja TVN mami widzów patetycznymi hasłami, które łatwo zestawić z tym, jak naprawdę wyglądają programy informacyjne i publicystyczne telewizji TVN - przekonywał autor materiału.
Następnie zaserwował widzom "Wiadomości" koktajl poszatkowanych, wyrwanych z kontekstu fragmentów wypowiedzi m.in. Moniki Olejnik, Anity Werner, Katarzyny Kolendy-Zaleskiej czy Andrzeja Mrozowskiego. Posługując się spotem wizerunkowym TVN, który zestawiono z fragmentami programów tej stacji, "Wiadomości" przekonywały werbalnie i wizualnie, że jednakowo prawda, wiarygodność czy niezależność to tylko "puste slogany".
Pokazano też dobrze znane wpadki byłych dziennikarzy stacji TVN (a także TVP): Tomasza Lisa czy Kamila Durczoka. W przypadku tych ostatnich przypomniano ich wulgarne wypowiedzi sprzed wielu lat - słynne słowa Durczoka do "Rurka" o brudnym stole czy równie kwieciste narzekania dzisiejszego szefa "Newsweeka" na przygotowywaną do "Faktów" makietę.
Wszystko to podlane komentarzem redaktora Sawickiego, by widzowie "Wiadomości" dokładnie wiedzieli, co mają o tych zachowaniach myśleć.
Jeśli dla kogoś to za mało, wygrzebano fragment z nagraniem Pawła Płuski, który naśladuje Jana Pawła II, a także przypomniano słowa Joanny Komolki na antenie TVN24 po katastrofie smoleńskiej.
- Hipokryzję tzw. wolnych mediów widać jak na dłoni - przekonywał Maciej Sawicki, a jego słowa potwierdzała "niezależna" ekspertka Dorota Kania.
- TVN nie powie krytycznie o Donaldzie Tusku, o Platformie Obywatelskiej, o Koalicji Obywatelskiej - podkreślała redaktor naczelna Polska Press.
Przypomniano też "ohydne manipulacje" dziennikarzy TVN "pod adresem polskiego rządu". Chodziło o słynny reportaż dziennikarzy "Superwizjera" o neonazistach, który zdaniem TVP był wykreowany i sprowokowany przez reporterów stacji, by zaszkodzić wizerunkowi Polski i jej władz.
Maciej Sawicki forsował też tezy, że dziennikarze TVN próbują wpływać na polityczną rzeczywistość, podając za przykład relację Kolendy-Zaleskiej z wydarzeń ze spięć w Sejmie z grudnia 2016 r.
- Stąd nie brak opinii, że pracownicy telewizji TVN nie są dziennikarzami, ale sympatykami środowiska politycznego, które wykorzystując informacje, próbuje wpłynąć na polskie społeczeństwo, żeby zdobyć władzę w Polsce i właśnie dlatego tak mocno są wspierani przez polityków totalnej opozycji - zakończył wyjątkowo dosadnie Maciej Sawicki.
Materiał jego autorstwa szkalujący TVN trwał ponad sześć minut.