Walka o majątek po Irenie Dziedzic. Wiemy, kto odziedziczył dom
W końcu wyjaśniło się, kto przez ostatnie lata życia opiekował się dziennikarką i z kim podpisała umowę na dom. "Super Express" podał również szczegóły śledztwa, które toczy się w sprawie śmierci Dziedzic.
24.01.2019 | aktual.: 25.01.2019 09:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Irena Dziedzic zmarła 5 listopada 2018 roku. Przykra informacja trafiła do mediów dopiero na początku stycznia, gdy okazało się, że odbędzie się pogrzeb dziennikarki. Gwiazda telewizji w czasach PRL odeszła w samotności, nie miała rodziny i spekulowano, że przez dwa miesiące nie miał zwyczajnie, kto jej pochować.
Zobacz także
Okazuje się, że Dziedzic przepisała majątek na sadownika z województwa łódzkiego. Dostał od niej 150-metrowy dom na Saskiej Kępie w Warszawie, którego wartość wyceniania jest na 1,5 miliona złotych. W ramach tzw. "odwróconej hipoteki" mogła mieszkać do śmierci we wspomnianej nieruchomości, a także otrzymywała co miesiąc 4,5 tysiąca złotych "pensji" od sadownika. Za otrzymane pieniądze mogła opłacić opiekę.
Po śmierci Dziedzic to pan Bogdan zgłosił sprawę do prokuratury.
"Mężczyzna chce się uchronić przed ewentualną utratą należnego mu majątku (w grę prócz domu mogą wchodzić pamiątki, meble, książki), gdyż w sprawie Dziedzic pojawiły się tajemnicze osoby, niektóre podające się za jej rodzinę. Nie ma pewności, czy Dziedzic nie podpisała z nimi niekorzystnych dla siebie umów." - czytamy w tabloidzie.
Informacje te potwierdza rzecznik, Marcin Saduś.
- Prokuratura Rejonowa Warszawa – Praga Południe w Warszawie prowadzi od 6 listopada 2018 r. śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci pani Sylwii Ireny Dziedzic. Postępowanie jest prowadzone również w kierunku ewentualnych przestępstw przeciwko mieniu na szkodę wyżej wymienionej.
Irenia Dziedzic miała 93 lata.