Przegrała program, ale pokazała coś ważnego
11. edycja "Tańca z Gwiazdami" przeszła do historii z dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na emocje i przegraną Julii Wieniawy. Po drugie show Polsatu pokazał, że nasze gwiazdy nie boją się zabierać głosu w palących sprawach.
24.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To była najdłuższa i najdziwniejsza edycja "Tańca z Gwiazdami". Chodzi oczywiście o półroczną przerwę wywołaną pandemią koronawirusa, a następnie perturbacje związane z zakażeniami kolejnych uczestników.
Walka była niezwykle wyrównana i zażarta, tancerze dawali z siebie wszystko, a widzowie zdecydowali, że Kryształowa Kula i 100 tys. zł trafi do Edyty Zając i Michała Bartkiewicza.
Ale Julia Wieniawa zostanie zapamiętana nie tylko jako ta, która odpadła mimo umiejętności i show, jaki dawała na parkiecie.
Podczas programu na żywo, kiedy pary czekały na wyniki głosowania, Wieniawa zdecydowała się zamanifestować, co myśli o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który de facto ogranicza Polkom do zera możliwość przerywania ciąży.
Na dłoni uczestniczki można było dostrzec czerwoną błyskawicę, czyli symbol Strajku Kobiet przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. Jej autorką jest Ola Jasionowska – graficzka, ilustratorka i feministka.
Poglądy Wieniawy nie powinny dziwić nikogo, kto śledzi jej Instagrama. W piątek przed finałem show aktorka napisała wprost, że nie potrafi cieszyć się z finału, bo "cały ten program przestaje mieć dla niej znaczenie w obliczu tego, co się dzieje w naszym kraju".
Manifest Wieniawy nie był jedyną próbą zwrócenia uwagi na sytuację, w jakiej znalazły się Polki i ich bliscy. Podczas programu wystąpiły Kayah i Viki Gabor, które zmieniły tekst hitu "Ramię w ramię", tak aby pasował do bieżących wydarzeń.