TYLKO U NAS! Dotarliśmy do rodziny "Napoleona". "Usnął i już się nie obudził"
Wielu fanów programu "Chłopaki do wzięcia" zaskoczyła śmierć lubianego "Napoleona", czyli Romana Paszkowskiego. Mężczyzna miał zaledwie 31 lat.
Był jednym z najbardziej lubianych uczestników show. Marzył o tym, aby znaleźć wielką miłość i wreszcie rozpocząć normalne życie z kobietą, która będzie go kochała. W programie zasłynął powiedzeniem "W mojej wsi jest ośmiu kawalerów, na których przypada zero dziewczyny". Jak udało nam się dowiedzieć, "Napoleon" chciał rozpocząć nowe życie z dala od wioski. Niestety, nie było mu to dane.
- Do końca nie znalazł miłości. Po programie zbastował i chciał wyruszyć w świat za jakąś pracą. Powiedział, że prędzej znajdzie drugą połówkę, jak będzie zarabiał jakieś pieniądze - powiedział w rozmowie z WP Gwiazdy pan Henryk Kowalik, brat cioteczny Romana.
WP Gwiazdy jako jedyna redakcja dotarła do rodziny "Napoleona". Panowie utrzymywali regularny kontakt poprzez media społecznościowe. Rzadko widywali się na żywo, ponieważ pan Henryk pracuje za granicą.
Choć od śmierci uczestnika "Chłopaków do wzięcia" minął już miesiąc, to informacja o tym pojawiła się w mediach zaledwie kilka dni temu. Okazuje się jednak, że pan Henryk dowiedział się niewiele wcześniej.
- On nie chorował. Roman zmarł przed świętami, teraz mija miesiąc czasu. Ja dowiedziałem się 3 stycznia, kiedy pojechaliśmy poinformować wujka o śmierci mojej mamy.
Nikt nie spodziewał się tego, co się stało. W mediach jako główną przyczynę śmierci podawano rozległy zawał, ale tak naprawdę nie znany jest oficjalny powód. Pan Henryk wyznał, że ostatnią osobą, która widziała Romana przed śmiercią był jego wujek.
- Są spekulacje na temat przyczyny śmierci. Wujek mówił, że usiadł w fotelu, razem obejrzeli film. Usnął, ale już się nie obudził.
W sieci natomiast internauci zwrócili uwagę na to, że "Napoleon" spożywał duże ilości alkoholu, co mogło spowodować, że jego organizm nie wytrzymał. Niektórzy wprost pisali, że był po prostu alkoholikiem. Jak do tych informacji odnosi się rodzina?
- Jakby przecież pił cały czas to nie nadawałby się do programu, do nagrywania odcinków.* Na pewno pił, ale nie był alkoholikiem. Zresztą co oni maja tam na wsi innego do roboty?*
Wujek Piotr [przyp. red.] był osobą, z którą Roman Paszkowski przebywał najchętniej i najdłużej. To on był oparciem dla "Napoleona", ponieważ z własnego doświadczenia wiedział, jak ciężko znaleźć drugą połówkę.
- Najwięcej kontaktu miał z wujkiem, bo gdzie wujek się nie ruszył, to Roman zawsze za nim. Nie potrafił usiedzieć na miejscu. Jego nie interesowało życie na wsi, on chciał stamtąd uciec. Iść w innym kierunku.
Informacja o śmierci Paszkowskiego zasmuciła fanów programu. Był pogodnym człowkiem, którego Polacy bardzo polubili. W dodatku miał jeszcze wiele przed sobą i czas na to, aby odmienić swój los i znaleźć miłość.
- *Roman był chętny do pomocy, zawsze życzliwy. *Główną jego cechą było to, że miał bardzo dużo zainteresowań. Wszystko go interesowało: motoryzacja, czy komuś pomóc, coś zrobić, gdzieś pójść - opowiada nam pan Kowalik.
Wielu nurtuje także kwestia pseudonimu Paszkowskiego. Dlaczego znajomi i rodzina mówili na niego "Napoleon"? Okazuje się, że wytłumaczenie jest banalne.
- Na wsi go tak nazwali. Tak jak Napoleon był mały i chudy, to tak samo i on.
Udział w programie był dla Romana Paszkowskiego niesamowitą przygodę. Czy pomimo, że nie odnalazł miłości w telewizji, żałował udziału w show?
- Nie żałował udziału w programie. Nawet wujka namówił do wzięcia udziału w programie. Dla niego to było coś nowego, pokazanie się, bo tam u nich na wsi ciężko w jakiś sposób się wybić.
Niestety, pozostaje wierzyć jedynie w to, co napisał jeden z internautów: "Mam nadzieję, że po tamtej stronie na jednego kawalera przypada osiem kobiet".