Wsi spokojna, wsi bardzo smutna. Chłopaki wciąż szukają żony
"U mnie na wsi jest ośmiu kawalerów, na których przypada zero dziewczyn". Do niektórych rolników Marta Manowska nigdy nie przyjedzie z torbą pełną listów od dziewczyn marzących o spotkaniu z nimi.
12.01.2018 | aktual.: 12.01.2018 20:22
Złote łany zbóż, nowoczesne maszyny, czyste i pełne obory, ciasto na stole nakrytym ceratą pod zieloną gruszą. Taką wieś prezentuje nam jeden z fenomenów ostatnich lat w polskiej telewizji, "Rolnik szuka żony", gdzie gospodarstwa, pola i łąki tworzą spójny sielankowy obraz krainy wiecznej szczęśliwości. Dobrze sytuowani mężczyźni (sporadycznie kobiety), wyznający tradycyjne wartości poza ciężką pracą na polu zajmują się także hodowaniem pszczół, polowaniem, uprawą winorośli. W ich życiu brakuje jedynie bratniej duszy, z którą mogliby na co dzień podziwiać te cuda natury.
Kawaler a nie singiel
Szara i brudna wieś, zaniedbane i walące się budynki. Bezrobocie, beznadzieja, alkohol i samotność. Wypatrywanie przez okno nadziei, kobiety, jakiejkolwiek zmiany. Jak mówi narrator dokumentu Polsatu "Chłopaki do wzięcia”, bohaterowie programu nie lubią być nazywani singlami, wolą określenie "kawaler”.
"Rolnik" i "Chłopaki" stoją na antypodach wyobrażeń o polskiej wsi. Bogactwo przeciwstawione jest biedzie, szczęście rodzinne samotności i problemom z alkoholem, ogólne zadowolenie i optymistyczne spojrzenie w przyszłość wrażeniu porażki i braku perspektyw.
Informacja o śmierci 31-letniego bohatera drugiego sezonu produkcji, Napoleona jest dośc lakoniczna. Wiemy, że umarł z przyczyn naturalnych, nie znajdując nigdy dziewczyny. Jest to wyjątkowo przygnębiające, gdy przypomnimy jego poszukiania tej drugiej połówki. Wracam do odcinka, w którym poznajemy Romka, bo takie jest prawdziwe imię Napoleona.
Bezlitosne statystyki
Bohater jedzie na zdezelowanym rowerze, ma na sobie znoszone ubranie, potem powie do kamery o dziewczynie, o której marzy: "Chciałbym, żeby moja dziewczyna była wyższa ode mnie, kolor włosów obojętny, kolor oczu ciemny. Żeby w ogóle była fajna, miła. I żebyśmy się wspólnie dogadywali, na rowerach jeździli na wycieczki rowerowe." Nic wygórowanego, prawda? Bezrobotny Romek marzy o tym, o czym marzy także bogaty rolnik z produkcji TVP.
To także z ust Romka padają słowa, które najcelniej opisują skalę problemu jego i tysięcy jemu podobnych mężczyzn: "U mnie na wsi jest ośmiu kawalerów, na których przypada zero dziewczyn." Samotni, bez dobrej i stałej pracy, poza nurtem wydarzeń kulturalnych i społecznych, pozostawieni na swoich wsiach ze swoimi problemami, czekają na dziewczyny i kobiety. A one nigdy się nie pojawią.
"Zasługuję na dziewczynę, bo po prostu mam dobry charakter. Umiem co nieco zrobić, naprawić, poprawić. Chciałbym pracować w charakterze operatora jakiejś maszyny: giętarki lub wytłaczarki, lub na wózkach widłowych przykładowo. Do tej pory nie udało mi się znaleźć żadnej pracy, chociaż CV porozsyłałem po różnych firmach, nie dostałem jeszcze żadnej odpowiedzi, ale ciągle czekam" - ciągnie Napoleon, który przyznał szczerze, że "tylko raz całował się z dziewczyną i tylko we śnie". Dopiero w kolejnych odcinkach widzimy wyraźnie, że samotność i depresja Romka to tylko część problemu. Całą spiralę jego nieszczęść nakręca po prostu alkoholizm.
Królowie życia
W niedzielne wieczory na antenie Jedynki w programie "Rolnik szuka żony" zadowolony Mikołaj, 72-letni wdowiec, właściciel winnicy przebiera w kandydatkach jak w ulęgałkach, by ostatecznie zaręczyć się z 40-letnią kobietą. O względy Karola, młodego rolnika, zabiegają trzy ładne blondynki, by ten ostatecznie wybrał ciemnowłosą Jagodę. "Rolnik szuka żony” pokazuje nam historie z happy endem, tylko zamiast hollywoodzkich nieruchomych twarzy widzimy autentyczne emocje na buziach bohaterów nieobytych z kamerą. Kolejne śluby, dzieci i odcinki specjalne pokazują nam świat, w który chcemy wierzyć – miłość istnieje, wystarczy się otworzyć.
Dokument "Chłopaki do wzięcia” nie pomaga (a przynajmniej nie pokazuje, że to robi) swoim bohaterom w znalezieniu partnerek. Obserwuje ich poszukiwania: czytanie ogłoszeń w gazetach, nawet w telegazecie. Śledzi ich konwersacje przez telefon, bezowocne oczekiwania na towarzyszki przy ognisku, samotne dni i tygodnie w rozpadającej się chałupie. Czego szukają chłopaki, którzy wolą, by nazywać ich kawalerami? Romek chciał, "żeby umiała coś zrobić, zupę ugotować. Przykładowo jakieś kanapki zrobić. W ogóle żeby była fajna i żeby pasowała do mnie.” Jednak do tych wsi, do tych chłopaków (w większości) na zasiłkach dziewczyny nie przyjeżdżają. Dokument zostawia nas w poczuciu przygnębiającej beznadziei. Nic dziwnego, że wizja w "Rolniku" jest tak kusząca. Złotowłosa Marta Manowska, prowadząca show, z szerokim uśmiechem wita gospodarzy, głaszcze ich bydło, zachwala obejście i ciasto z owocami. Mówi o miłości, przyszłości, rodzinie.
Kilkanaście sezonów polsatowskiej produkcji dało pożywkę internetowym prześmiewcom. Szczerbaci i nieporadni kawalerowie budzą śmiech, z ulgą można oglądać ich zmagania z rzeczywistością, bo przecież to się dzieje na "jakiejś” wsi, "jakimś” ludziom bez wykształcenia i perspektyw. Z kolei "Rolnik” otworzył oczy na inną polską wieś: właściciel dobrze prosperującego gospodarstwa ma piękny wielki dom, bardzo dobry samochód i jest świetnie ubrany. Na tej wsi nie ma ludzi spędzających cały dzień pod sklepem. I chociaż wolimy oglądać Mikołaja, któremu życie układa się nawet po siedemdziesiątce, to wciąż żal Napoleona, Romka, który umarł na zawał w wieku 31-lat nigdy nie odnajdując fajnej i miłej dziewczyny.