TVP żąda od Kurskiej usunięcia wpisu. Kurska: "Sam zniknął"
Nie milkną echa konfliktu Kurskiej z TVP, w której sprawowała kiedyś funkcję dyrektorki programowej i szefowej "Pytania na śniadanie". Stacja domaga się m.in. usunięcia wpisu, w którym żona Kurskiego zarzuca nowemu kierownictwu Telewizji Polskiej próbę zdyskredytowania poprzedników.
08.03.2024 | aktual.: 08.03.2024 08:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W "Newsweek Polska" pojawił się tekst, w którym poinformowano, że producent Ryszard Krajewski ("Familiada"), był zmuszony wręczyć łapówkę TVP w wysokości 350 tys. zł. Powodem miało być przywrócenie mu zlecenia produkowania teleturnieju "Va banque".
W artykule mężczyzna gdyba, do kogo mogły trafić pieniądze. Jedną z wymienianych przez niego osób jest Joanna Kurska oraz jej były mąż, Tomasz Klimka, który również pracował dla publicznego nadawcy. Krajewski sprawę zgłosił do prokuratury, która miała zająć się nią już trzy lata temu po doniesieniu Jacka Kurskiego i byłego dyrektora biura spraw korporacyjnych TVP Stanisława Bortkiewicza. Jednak odmówiono przeprowadzenia śledztwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kurska reaguje
Joanna Kurska nie pozostała bierna wobec oskarżeń. Na artykuł zamieszczony w tygodniku odpowiedziała wpisem na Instagramie. Oficjalnie oznajmiła, że nie ma nic wspólnego z łapówką, a pana Krajewskiego nawet nie zna.
"Teraz uzurpatorzy z TVP, którzy za wszelką cenę próbują zdyskredytować poprzednie kierownictwo, najwyraźniej targują się z szantażystą, że jeśli chce produkować dla TVP, to musi fałszywie zeznawać w prokuraturze przeciw nim" – napisała na Instagramie.
Odpowiedź TVP
Na wpis Joanny Kurskiej odpowiedziała TVP. Stacja uznała, że narusza on dobra osobiste spółki. Chodzi zwłaszcza o "nieprawdziwe informacje, w szczególności odnoszące się do oskarżeń o rzekomym nakłanianiu do składania fałszywych zeznań w prokuratorze przeciwko byłemu kierownictwu TVP w zamian za możliwość produkowania dla Spółki".
W związku z tym likwidator TVP Daniel Gorgosz zażądał od Kurskiej kilku rzeczy. Pierwszą z nich jest trwałe usunięcie wpisu na Instagramie. Kolejną opublikowanie w mediach społecznościowych oświadczenia "zawierającego stwierdzenie o nieprawdziwości informacji zawartych w ww. wpisie oraz przeprosin". I ostatnia to wpłata 100 tys. zł na rzecz Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Wpis sam zniknął?
Jak twierdzi Joanna Kurska w odpowiedzi dla Pressa, jej wpis na Instagramie sam zniknął. "Likwidator Gorgosz nie zauważył, że wpis był instastory, więc po 24 godzinach sam zniknął, czyli nie ma go, choć Gorgosz myśli, że jest. W sumie nie powinno to dziwić w przypadku człowieka, który myśli, że jest władzą TVP" - podkreśliła.
Z dalszej wypowiedzi Kurskiej wynika, że za prezesa TVP uważa Michała Adamczyka. "Na wszelki wypadek skontaktowałam się z prezesem TVP Michałem Adamczykiem, który zapewnił mnie, że nie jest urażony żadnym stwierdzeniem z mojego wpisu".
W 51. odcinku podcastu "Clickbait" typujemy, kto zgarnie Oscara, a kto będzie musiał obejść się smakiem. Kto naszym zdaniem zgarnie najwięcej statuetek? Przekonaj się, słuchając nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: