TVP przeprasza fotografa. "Cieszę się, że przeprosiła za to jeszcze 'ta' telewizja"
Czyżby TVP złagodniała, zaczęła się przejmować opinią publiczną, respektować wyroki i ocieplać swój wizerunek? Takie wrażenie można było odnieść, kiedy w ostatnią niedzielę wieczorem w Wiadomościach zabrzmiały przeprosiny ze strony stacji.
TVP musiała je opublikować. To efekt przegranej sprawy sądowej dotyczącej publikacji, jeszcze w lutym 2020 roku, zdjęcia autorstwa Bartka Sadowskiego. Jego autor nie otrzymał za to żadnego wynagrodzenia, a telewizja naruszyła jego prawa autorskie. Dziś Sadowski opowiada Wirtualnej Polsce, czemu zdecydował się wytoczyć proces TVP i jak się poczuł, kiedy uzyskał satysfakcjonujący go wyrok.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Jak zaczęła się twoja sprawa z TVP? Jak dowiedziałeś się o wykorzystaniu twoich zdjęć?
Bartek Sadowski, fotograf: Nie mam w domu telewizji. Gdyby nie to, że wyjechałem ze znajomymi na narciarski weekend, nigdy bym tego nie odkrył. Włączyliśmy TVP dla beki i nagle wyświetliła się wypowiedz Kulczyka z moim zdjęciem. Zrobiłem zdjęcia ekranu i napisałem do Kuby, który jest moim kolegą, a zarazem reprezentującym mnie prawnikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byłeś pewien, że to zdjęcie twojego autorstwa?
Wiedziałem, że to moje zdjęcie, bo to bardzo charakterystyczna sesja Kulczyka - mam wrażenie, że on rzadko pozował. Na zrobienie tych zdjęć miałem kilka minut z Kulczykiem na planie. Jak robiłem właśnie to zdjęcie, popatrzył na mnie, uśmiechnął się i powiedział: "Niech pan się postara, od tego zależy moje powodzenie u kobiet". Rozbawiło mnie to.
Jaka była twoja reakcja na publikację zdjęcia przez TVP?
Po powrocie do domu zrobiliśmy mały research i wyszło, że TVP użyła sobie tego zdjęcia wcześniej.
Dlaczego zdecydowałeś się iść z tym do sądu?
Wystąpiliśmy do TVP z wnioskiem o przeprosiny, zapłatę za publikacje i za straty. Głównie dlatego, że TVP stała się tubą propagandową, która z dziennikarstwem nie ma nic wspólnego. Nigdy nie zgodziłbym się na publikacje żadnego mojego zdjęcia przez tę stację.
Chcieli iść na jakąś pozasądową ugodę?
Zaproponowali, że zapłacą jakieś grosze, bo tyle zwykle płacą za zdjęcia. Proces był więc naturalnym następstwem.
Jak wyglądał proces?
Był skomplikowany, bo w przypadku zdjęć trudno jest określić, ile powinna kosztować publikacja. W naszej branży nie ma standardowej ceny. A taka kwota stanowiłaby dla sądu punkt wyjścia do ustalenia, czy nasze roszczenia są zasadne.
Ucieszył cię wyrok?
Nie bałem się o rozstrzygnięcie, bo sprawa była ewidentna. Ale bardzo cieszyliśmy się, że sąd w pierwszej instancji i podczas apelacji nie zmienił w żaden sposób formy przeprosin, o które wnosiliśmy. Jednak, co ciekawe, po uprawomocnieniu się wyroku, dział prawny TVP skontaktował się z moim prawnikiem i poinformował go, że nie opublikują przeprosin.
Jak to?
Wykonali ten wyrok dopiero po tym, jak na wniosek mojego prawnika sąd wydał w listopadzie postanowienie przymuszające TVP do wykonania wyroku.
Jak się poczułeś, słysząc przeprosiny na antenie?
Wykonanie wyroku w całości zamyka sprawę. Cieszę się, że przeprosiła za to jeszcze "ta" telewizja. A nie telewizja, która - miejmy nadzieję - niedługo stanie się znowu publiczna.
Czemu było to ważne dla ciebie i dla innych?
Po pierwsze dlatego, że świadomość praw autorskich w naszym kraju jest niska, a autorzy są często okradani przez duże podmioty. Uważam, że w takich sytuacjach zawsze należy reagować. Jak długo twórcy będą przymykać oko na takie praktyki, tak długo będziemy okradani. Bo firmom się to opłaca, skoro tylko jeden przypadek na bardzo wiele kończy się dochodzeniem swoich praw.
A inne powody?
Drugi powód jest taki, że bardzo boli mnie to, co wydarzyło się naszym kraju przez ostatnie lata. Jak bardzo upadły standardy. A publiczne media i to, co się z nimi stało, są częścią tego upadku. Bardzo się cieszę, że mogłem choć w taki, symboliczny dla mnie, sposób uderzyć w tę systemową maszynę. Po trzecie wreszcie: ta sprawa pokazuje, jak ważne są niezależne sądy. Gdy mamy szanse na uczciwy proces, jednostka jest w stanie przeciwstawić się firmie, której zdawało się, że może być bezkarna.
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Zabójcy" Davida Finchera, "Informacji zwrotnej" z Arkadiuszem Jakubikiem oraz ostatnim sezonie "The Crown", gdzie, spoiler, ginie księżna Diana. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.