Nagły zwrot ws. sylwestra TVP. Dwaj pracownicy stacji zabrali głos

Awantura wokół tęczowych opasek na sylwestrowym koncercie TVP to m.in. efekt działania dawnego prezesa - sugeruje w rozmowie z WP osoba pracująca w publicznej telewizji. Rzuca też nowe światło na kulisy zakontraktowania Black Eyed Peas i obawy nowego prezesa Telewizji Polskiej.

Zespół Black Eyed Peas wywołał skandal na sylwestrze TVP. Co na to pracownicy stacji?
Zespół Black Eyed Peas wywołał skandal na sylwestrze TVP. Co na to pracownicy stacji?
Źródło zdjęć: © AKPA
Przemek Gulda

03.01.2023 | aktual.: 28.03.2023 15:13

Sprawa występu zespołu Black Eyed Peas na sylwestrowym koncercie TVP, podczas którego zabrzmiały deklaracje wsparcia dla społeczności LGBT, nie przestaje budzić kontrowersji i komentarzy. Jedni twierdzą, że w telewizji coś się wymknęło spod kontroli, inni, że wszystko było zaplanowane i jest pierwszym efektem epokowej zmiany w publicznej telewizji. Konfuzja nadal trwa.

W TVP było wiadomo, co zrobi zespół Black Eyed Peas

WP udało się dotrzeć do osoby, która pracuje w TVP i zajmowała się sylwestrowym występem grupy Black Eyed Peas, zna więc meandry zakulisowych rozgrywek. Przedstawia sprawę w zupełnie inny sposób i rzuca na nią całkiem nowe światło. Potwierdza, że w TVP było wiadomo, co się ma wydarzyć i że z zespołem były prowadzone rozmowy na ten temat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Oczywiście, że wszystko było wcześniej ustalone z zespołem - mówi, odnosząc się do tęczowych opasek, które nosili członkowie i członkini grupy oraz do słów wokalisty wyrażającego m.in. poparcie dla osób LGBT.

Potwierdza to inna osoba, która chciała anonimowo rozmawiać z WP, przez wiele lat pracująca w TVP.

- Po pierwsze, wcale nie jest tak, jak się o tym mówiło: że zespół Black Eyed Peas pojawił się w ostatniej chwili w zastępstwie Mel C – mówi. - O tym, że grupa będzie największą gwiazdą imprezy, było wiadomo już od dawna, ale telewizja utrzymywała to w tajemnicy do ostatniej chwili, żeby zrobić niespodziankę widzom. Co więcej, w umowie dotyczącej koncertu, grupa zagwarantowała sobie możliwość wypowiedzi na temat sytuacji mniejszości w Polsce i wykorzystania symbolicznych elementów kostiumów. TVP się na to zgodziło, ale chyba nikt się nie spodziewał, że zespół wykorzysta te możliwości w tak radykalny sposób.

- I muszę dodać, że gdyby Mel C chciałaby z nami rozmawiać, również spotkałaby się z otwartością - dodaje pierwsza z osób. - To była dla nas ważna impreza i zależało nam na tym, żeby była symbolem tego, co dla TVP jest ważne, a więc otwartości na wszystkich.

Takie słowa z ust kogoś pracującego w TVP mogą budzić co najmniej zdziwienie, zważywszy na to, co można zobaczyć na antenie tej stacji. Odpowiedź na tego typu wątpliwości okazała się bardzo znamienna.

- Prezes telewizji, Mateusz Matyszkowicz, ma inne podejście od swojego poprzednika, nie jest politykiem, nie musi więc na swoim stanowisku realizować własnych politycznych ambicji, może działać po prostu na rzecz widzów TVP.

Kurski zaciera ręce

Pierwsza z osób z TVP, która zdecydowała się na rozmowę z WP, zwraca też uwagę na znaczące zachowanie Jacka Kurskiego, dawnego prezesa TVP, w związku z tą sprawą: były szef publicznej telewizji "polubił" w mediach społecznościowych wpis tygodnika "Nie" kpiący z ideowego pogubienia stacji w związku z tym, co wydarzyło się podczas sylwestrowego koncertu.

Osoba, z którą rozmawialiśmy, odpowiedziała też na pytanie dotyczące gwałtownej reakcji polityków na pokazanie na ekranie TVP tęczowych opasek i żądania głów - dymisji ważnych osób z TVP.

- Ale proszę zwrócić uwagę, kto podniósł głos, kto się wypowiadał - mówi. - Janusz Kowalski, Marcin Warchoł - to przecież ważni politycy Solidarnej Polski, czyli partii, do której należał Jacek Kurski. Co ciekawe, pominęli milczeniem fakt, że Kurski dla pracy w Banku Światowym podpisał klauzulę zobowiązującą go do szacunku m.in. do społeczności LGBTQ+.

Rzeczywiście, w szeregach PiS sprawa nie wywołała w zasadzie żadnych, a już na pewno nie tak gorących reakcji. To wyraźna sugestia, że tłem trwającej wciąż afery, której źródłem były wydarzenia podczas sylwestrowego koncertu TVP, jest niepogodzenie się poprzedniego prezesa z utratą stanowiska. Potwierdzają to także najnowsze informacje portalu press.pl, oparte na rozmowach z anonimowymi osobami z TVP. Wynika z nich, że Kurski chciał wykorzystać posylwestrowe zamieszanie, żeby wrócić na stracone stanowisko.

- Prezes Matyszkowicz od razu zinterpretował sytuację jako próbę uderzenia w niego i w TVP - mówi osoba, która zdecydowała się rozmawiać z WP. - Sam ma konserwatywne przekonania i właśnie dlatego nie lubi ideologicznych jatek oraz instrumentalizowania wartości w bieżącym sporze. Spór o opaski wzniecili politycy Solidarnej Polski w imię doraźnych korzyści. Gdyby Matyszkowicz podjął decyzję zgodną z narracją Solidarnej Polski, to hejt, który spotyka ich teraz, spadłby na publicznego nadawcę.

Druga z osób rozmawiających z WP zwraca uwagę na bardzo ważną w kontekście tej sprawy kwestię: co na to wszystko Nowogrodzka?

- Widzę tylko dwie możliwości - mówi. - Albo Matyszkowicz działał w porozumieniu i za zgodą partyjnej centrali, albo mogło być też odwrotnie: dostał sygnał, że jest "na wylocie", dlatego zagrał w taki sposób, żeby zapewnić sobie miękkie lądowanie i przygotować grunt do ewentualnych rozmów z drugą stroną.

Niektóre sygnały płynące z Woronicza wskazują bowiem, że - paradoksalnie: w przeciwieństwie do Jacka Kurskiego - nowy prezes TVP nie jest "ideowcem i etosowcem", ale osobą bardzo pragmatyczną.

W TVP jest miejsce na różne poglądy

Najnowsze doniesienia z TVP to wyraźna sugestia, że - niezależnie od przyczyn i intencji - pod rządami Matyszkowicza publiczna telewizja próbuje odświeżyć swój wizerunek i nieco złagodzić propagandowy charakter. Czy to zwiastun głębszych zmian publicznego nadawcy? Czy z tego wynika, że pod rządami Mateusza Matyszkowicza TVP ma być inna niż za czasów prezesa Kurskiego? Że "Sylwester Marzeń z Dwójką" miał się stać pierwszym momentem, kiedy można było to wyraźnie zobaczyć? Że chęć gwiazdy tego wydarzenia, żeby zaprezentować solidarność ze środowiskiem LGBT, znakomicie zgrała się z chęcią zmiany ideowego wymiaru przekazu TVP?

- Tak, w TVP jest miejsce na różne poglądy - deklaruje osoba, z którą rozmawiała WP. - Trudno oczywiście zagwarantować, że politycy, którzy będą się pojawiać na antenie, nie będą chcieli prezentować swoich, choćby bardzo radykalnych, przekonań.

Czy w TVP dojdzie do realnej zmiany? Czy politycy pozwolą na to nowemu prezesowi? To dziś jedne z najważniejszych pytań dotyczących publicznego nadawcy. Na odpowiedź na nie przyjdzie poczekać kilka miesięcy.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" podsumowujemy 2022 rok, wybierając najlepsze filmy i seriale, największe aferyrozczarowania oraz największą bekę ostatnich 365 dni (nie mylić z filmem!). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Zobacz także
Komentarze (335)